Moran vs Moriarty?

129 18 7
                                    


   Zabrałam ze stołu kieliszek z winem i upijając łyk usiadłam w fotelu. Założyłam nogę za nogę i przyjrzałam się całej grupie mężczyzn. Odstawiliśmy po akcji ciężarówkę do opuszczonego magazynu i wróciliśmy do baru, gdzie siedzieliśmy wcześniej.

Każdy tak naprawdę zajęty był sobą, dzięki czemu widać było, że takie akcje to dla nich codzienność. Z kolejnym łykiem pojawiło się znów to pytanie: Co teraz będzie?

Jim potwornie mnie zranił. Dziwne, że Sebastian za jego plecami postanowił mi pomóc. Jest moim przyjacielem, ale to przecież Jim rządzi.

Ale jakim cudem Moriarty jest tak długo w więzieniu? Coś naprawdę mi w tym nie pasowało, nigdy Moriarty nie dał się schwytać. Co on kombinuje?

— Zbieram się. – mruknęłam i zabrałam z podłogi kurtkę.

— Ej no, gdzie ty się wybierasz? – spytał Rocky wstając od stołu i podchodząc bliżej.

— Muszę jeszcze coś załatwić. – odparłam i chciałam go wyminąć, lecz ten zagrodził mi drogę ręką.

— Nie karz mi Cię zranić. – warknęłam czując się jak ich własność. Ten tylko spojrzał mi w oczy.

— Daj jej wyjść. – powiedział ze spokojem blondyn palący papierosa.

Rocky odsunął się a ja czymprędzej ruszyłam w stronę wyjścia. Westchnęłam i zatrzymałam pierwszą lepszą taksówkę. Podałam adres domu Magnussena i po kilkunastu minutach byłam już na miejscu.

Weszłam do środka, a Charles od razu do mnie podszedł.

— Całkiem fajna ta ekipa. – stwierdziłam z uśmiechem.

— Pasujesz do nich. – zaśmiał się i usiadł na kanapie.

— Idę wziąć prysznic. – mruknęłam i zniknęłam za drzwiami.

                                ***

     Tymczasem Moran zamierzał w towarzystwie dwóch policjantów do sali odwiedzin. Miał powiedzieć Jimowi coś ważnego, nie licząc się z tym, jak zareaguje na tą wiadomość.

Wszedł do środka i został obdarowany lekkim uśmiechem swojego szefa. Usiadł naprzeciw niego i złożył ręce na stole.

— Coś cię dręczy? – spytał Moriarty.

— Jakim cudem jeszcze nie wyszedłeś? – jego twarz przybrała szyderczą minę.

— Cóż, czasem sprawy się komplikują, a ja muszę wymyślić coś innego.

— Coś innego? – zakpił sobie z niego Moran. Oparł się wygodnie i spojrzał na policjanta. — Słuchaj, mam dość tych twoich zjebanych gierek.

Jim zmarszczył brwi nie wiedząc co się dzieje.

— Mam kurwa dość Ciebie i tego wszystkiego. Odchodzę. Znajdź sobie kogoś kurwa lepszego, z kim będziesz mógł kpić z ludzi, zabijać i wszędzie się wywyższać. Mam nadzieję, że trochę jeszcze tu posiedzisz. – wstał z zamiarem zakończenia wizyty. — Jest mi żal Alishi, że tak ją potraktowałeś.

Wyszedł z pomieszczenia i udał się do samochodu. Jim nie mając pojęcia co wstąpiło w Morana, chwycił się za głowę powstrzymując łzy.

                                ***

   
    Zadzwonił do mnie niespodziewanie Sebastian prosząc o spotkanie w starym magazynie na obrzeżach miasta. Zgodziłam się. Z racji, że do spotkania została godzina, szybko założyłam dodatkowo czarną bluzkę i ruszyłam na zewnątrz. Wsiadłam do samochodu, odpaliłam w radiu ulubioną piosenkę i ruszyłam.

  Po około czterdziestu minutach byłam na miejscu. Zaparkowałam w krzakach jakieś sto metrów dalej i mając jeszcze trochę czasu, weszłam tylnym wejściem. W środku nikogo nie było, typowe dla Morana. Zawsze idelanie na czas. Wspięłam się na metalowy balkon i stanęłam między kontenerami. Zostało mu około dziesięciu minut, a ja przeklnęłam się w duchu, że nie zabrałam broni. Wcisnęłam się głębiej między kontenery, aż padający cień całkiem mnie zasłonił. Miałam idealny widok na oba wejścia, a obawiając się pułapki ze strony Seby i Grace, obserwowałam każdy najmniejszy ruch w magazynie.

Po chwili główne drzwi zostały uchylone i do środka wszedł Sebastian. Rozejrzał się dookoła poszukując mojej sylwetki. Poczekałam jeszcze chwilę, czy aby napewno jest sam i wyszłam z ukrycia.

— O czym chciałeś pogadać? – spytałam stając przy barierce. Spojrzał w górę i założył ręce.

— O Jimie – odparł i widząc moją skwaszoną minę dodał — Ale nie tylko.

— I co masz mi do powiedzenia? – spytałam.

— Zejdź tutaj. – wywróciłam oczami i powoli zeszłam ze schodów. Stanęłam naprzeciw niego i rozłożyłam ręce.

— Więc?

— Byłem dzisiaj u niego w więzieniu – westchnął — i oznajmiłem mu, że odchodzę.

Uniosłam brwi i zaśmiałam się.

— I co w związku z tym? Mam Ci pogratulować czy co?

— Powiedziałem, że żal mi Ciebie w tym wszystkim i niech sobie znajdzie kogoś za mnie. – odparł. – Dopóki Moriarty siedzi w więzieniu musimy razem działać przeciwko Grace.

— Czekaj, czekaj... – powiedziałam zastanawiając się. — Czyli teraz chcesz dołączyć do mnie?

— Tak.

Zaśmiałam się.

— Dobrze to sobie wymyśliłeś. – założyłam ręce na piersi.

— Mam informacje, które napewno Ci się przydadzą.

— W takim razie czekaj na kontakt. – powiedziałam i wyszłam z magazynu z uśmiechem na ustach.

                           🔗 👽💜

Heej! Dawno nie było nowego rozdziału, ale to dlatego, że przez bardzo długi czas zastanawiałam się, czy warto jeszcze kontynuować tę książkę. Okazało się, że zdaniem niektórych warto, a jak wiadomo, czytelnicy najważniejsi, tak oto pojawił się kolejny rozdział.

Do następnego! 💓

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 13, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Black Game - Jim MoriartyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz