Perspektywa Scottiego
Coumarine Poniedziałek, 17 sierpnia
Siedzieliśmy w holu, czekając na Martyna. Z nieznanego nam powodu, strasznie się grzebał.– Co on tam wyprawia? – zapytała zniecierpliwiona Sylvia. – Za pół godziny jest zbiórka.
– Musimy się pospieszyć, jeżeli chcemy zdążyć. Idę go poszukać – zaproponowałem.
– Chyba nie będziesz musiał – powiedział Martyn, który nagle pojawił się przed nami. – Jestem gotowy, idziemy?Spojrzeliśmy na naszego przyjaciela i zauważyliśmy na nim sporo zmian. Martyn miał na sobie niezapinaną granatową bluzę z żółtym paskiem w wyższej części oraz czarnym kapturem i tego samego koloru kieszenią z przodu. Nie miał już na sobie swojego brązowego kapelusza, co szczerze mówiąc uważam za trafioną zmianę. Martyn mówił nam, że coś kupił, ale dopiero teraz razem z Sylvią dowiedzieliśmy się, co.
– Gdzie twój kapelusz? – zdziwiłem się. – Zapomniałeś go?
– Celowo go nie założyłem, nie pasował do tej bluzy.
– Na dobre ci wyszła ta zmiana.
– Ja też tak sądzę – powiedziała Sylvia
– Dziękuję. A właśnie, Sylvia. Proszę, to dla ciebie – Pokémon Emanacja wyjął z plecaka bluzę w kolorze liliowym i wręczył ją naszej towarzyszce.
– Naprawdę? Dzięki, Martyn!
– A więc po to wyszedłeś wczoraj – wymamrotałem.
– Zgadza się, musiałem kupić coś nowego, skoro Sylvia ewoluowała – przyznał North. – Dobra, koniec pogaduszek, idziemy nad port!Po tych słowach skierowaliśmy się do wyjścia.
***
Perspektywa Martyna
Dotarliśmy w porę do portu, chociaż zaczęliśmy mieć wątpliwości, czy zdążymy. Przed dokami postawiono wielki ekran.– Witajcie, obozowicze! – zawołał Sycamore, który pojawił się chwilę później. – Oficjalnie rozpoczynam Letni Obóz Profesora Sycamore'a w Coumarine!
Z tłumu uczestników, a policzyłem, że razem z nami było ich czterdziestu, wydobyły się okrzyki i brawa, a profesor kontynuował:
– Większość z was już wybrała z kim chce być w zespole, ale byli też ci, którzy tego nie zrobili. Dlatego za chwilę wyświetli się wam tabela z listą dziesięciu drużyn, a w każdej z nich jest czterech uczestników obozu.
– Czterech? – zdziwił się Scottie. – Przecież nas jest tylko trójka.
– Czyli to oznacza, że będziemy mieli towarzystwo – wywnioskowała Sylvia.
– Zanim jednak ta lista się wyświetli, opowiem wam, co jest waszym pierwszym zadaniem – ciągnął naukowiec z Lumiose. – Na tych wodnych rowerach, które znajdują się za wami, musicie dopłynąć do wyspy, gdzie znajduje się obóz i port. To będzie wyścig, więc wygrywa najszybszy zespół. Pamiętajcie, że możecie używać jedynie swojej siły fizycznej, ale nie ataków!
– Super! – powiedziałem. – Wyścig!
– Coś czuję, że to będzie niezła zabawa – dodała baśniowa Pokémonka.
– A ktoś w ogóle z nas umie prowadzić wodny rower? – Hopcraft zadał niegłupie pytanie.Lista uczestników wyświetliła się na ekranie, a my zaczęliśmy wodzić po niej wzrokiem.
– Widzicie gdzieś nas? – zapytałem moich przyjaciół.
– Czekaj... – mruknął Scottie. – O znalazłem! Team 7: S Ackland, S. Hopcraft, M. North oraz... F. Sartell. Kto to jest?
– Nie wiem, to chyba ten „czwarty" – wzruszyłem ramionami.Następnie wsiedliśmy do naszego pokazu, ale musieliśmy poczekać na „czwartego". W końcu się zjawił. Był to Braixen, który miał na sobie czarny plecak, a na swojej gałązce miał zawiązane coś w rodzaju czerwonej chustki. Do tego założoną miał na sobie czerwonoróżową bluzę z krótkim rękawem.
– Cześć! – zawołał „czwarty", a raczej „czwarta", bo po jej głosie i ubiorze widać było, że to samica. – Jesteście z Teamu 7?
– Zgadza się – odparłem. Ponieważ poczułem się dziwnie, rozmawiając z nią, stwierdziłem, że wypadałoby się przedstawić.
CZYTASZ
Pokémon: Przygody Teamu Kalos
FanfictionKsiążka opowiada o przygodach Riolu, który pewnego lipcowego dnia wyrusza w podróż po regionie Kalos. W trackie wędrówki wraz z przyjaciółmi o różnych charakterach przeżyje niesamowite przygody, a każdy z nich będzie musiał się zmierzyć z własnymi l...