19. Upadek Sali Lumiose! Część 1

36 2 0
                                    

Perspektywa Fiony
Lumiose Niedziela, 30 sierpnia
Dotarliśmy późnym wieczorem. Na szczęście nie musieliśmy się zamartwiać noclegiem, bo jak wcześniej mówił Martyn, mieliśmy się udać do jego domu, gdzie mieszkał z Kellynem, jego starszym bratem, u profesora Sycamore'a.

- I pomyśleć, że nie było mnie tu już ponad miesiąc - mruknął Scottie, kiedy szliśmy Południowym Bulwarem.
- To prawda - przytaknęłam. - Wiecie co? Zanim wyjadę, trochę pozwiedzam Lumiose. Kto wie, kiedy przyjadę tutaj w najbliższym czasie.
- W sumie masz rację, powinnaś skorzystać - zgodził się Martyn. - A właśnie, Fiona, kiedy będziesz załatwiała bilety?
- Planuję się tym zająć dzisiaj wieczorem. A co?

Pokémon Emanacja chciał już zabrać głos, ale powstrzymał się, posłał mi lekki uśmiech i rzekł:
- Ech, nic takiego.

***

W końcu udało nam się dotrzeć do laboratorium.

- Halo! Jest tu ktoś? - zawołał North, gdy nasza trójka weszła do środka. Przywitał nas profesor Sycamore, który wciąż nie skończył pracować.
- No proszę, kogo my tu mamy? - powiedział Sycamore przyjaznym tonem. - Martyn, Scottie i Fiona! Ale zaraz, czy was przypadkiem nie była czwórka?
- Owszem, ale Sylvia postanowiła odwiedzić swoje rodzinne strony - pospieszyłam z wyjaśnieniami.
- Miło was znowu widzieć - kontynuował naukowiec. - Zostawcie plecaki tutaj, kolacja będzie gotowa za pięć minut.
- Martyn, ale masz wyczucie czasu - stwierdził Scottie.
- Mówiłem, że zrobi kolację - odparł na to. - Sądząc po zapachu, dziś jest makaron, prawda?
- Zgadza się - odezwał się jakiś głos. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Kellyna, tylko tym razem ubranego w fartuch kucharski. - Witajcie!
- Hej, Kellyn! - zawołał Martyn, który z miejsca go uściskał.
- No dobra! Koniec tego dobrego, siadajcie do stołu, jak tylko będziecie gotowi - zawołał brat Martyna, klaszcząc przy tym w ręce. Nie trzeba było nam powtarzać dwa razy; szybko zostawiliśmy rzeczy i poszliśmy na kolację.

***

- Mmm! Ale to było dobre! - powiedziałam, gdy skończyliśmy jeść.
- Miałeś rację, co do kuchni twojego brata - dodał Scottie.
- A co powiedział? - zaciekawił się Kellyn.
- To, że wolelibyśmy nie stracić kolacji przyrządzonej przez ciebie - odparłam, nawiązując do słów Martyna.
- Miło mi to słyszeć, ale ja nie jestem aż takim dobrym kucharzem - zaśmiał się Lucario, drapiąc się przy tym po głowie.
- E tam, przesadzasz - rzekł jego brat. - Jesteś naprawdę dobry w swoim fachu.

Po kolacji poszliśmy do pokoju Martyna, w którym mieliśmy spać. Nie wiedziałam za bardzo, czego się spodziewać, gdy weszliśmy. Pokój był dosyć spory. W lewym rogu stało łóżko z niebieską pościelą. Naprzeciwko drzwi było okno, a na parapecie ustawione zostały różne fotografie. Między innymi była kopia tej, która widniała w Galerii Sław (czyli ta ze mną, Scottiem i Sylvią). W pokoju też znajdowało się biurko z krzesłem, na którym leżał kubek z ołówkami różnych rodzajów, dwiema puszkami kredek oraz papiery, o dziwo, równiutko poukładane. Nie, żebym myślała, że Martyn to jakiś bałaganiarz, ale po prostu niektórzy to nawet przez jeden dzień nie umieją utrzymać porządku w swoim pokoju, na przykład ja. Na szczęście nasz przyjaciel do takich nie należał. Dostrzegłam też gitarę, czyli prezent od Kellyna, oraz perkusję. Prawą ścianę zajmowało sześć długich półek z książkami, w tym dwie, całkowicie zapełnione powieściami o Sherlocku Holmesie i o Herkulesie Poirot. Na szczycie półek znajdowało się duże pudło.

- Nie mówiłeś, że grasz na perkusji - odezwał się Scottie po tym, gdy zdążyliśmy obejrzeć już cały pokój.
- Mój brat na razie ma zagracony pokój, dlatego ona tu jest - powiedział Martyn. - Ja o graniu na perkusji nie mam bladego pojęcia.
- Za to świetnie grasz na gitarze - zauważyłam.
- Bez przesady - odparł, przy tym drapiąc się po głowie, zupełnie tak, jak Kellyn. Choć bracia North różnili się pod wieloma względami, w końcu udało mi się znaleźć podobieństwo między nimi.

Pokémon: Przygody Teamu KalosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz