we can make it freaky

6.3K 476 1.3K
                                    

Możemy sprawić, że będzie perwersyjnie.

Dostał cały tydzień do namysłu i ponad dziesięciostronicową umowę do przejrzenia razem z dwa razy dłuższymi wytycznymi co do opieki nad psami, bo najwyraźniej ktoś taki jak Harry Styles nie przyjmował odmowy, a jego zwierzętom żyło się lepiej, niż Louisowi kiedykolwiek będzie. Ach, nie zapominajmy jeszcze o skierowaniu na badania lekarskie w pełnym spektrum od krwi po choroby weneryczne.

Także po siedmiu dniach Louis wrócił pod ten sam adres z niemal perfekcyjnie wyuczonym na pamięć grafikiem, wszystkimi wynikami oraz podpisaną umową. Więcej w niej było zastrzeżeń oraz kar grożących za złamanie zasady poufności, niż faktycznych informacji o jego posadzie, ale Louis sądził, że to normalne, skoro miał mieszkać z cholernym celebrytą. Nie mógł robić mu zdjęć, ani jego posiadłości, miał zakaz upubliczniania jakichkolwiek informacji, które mogłyby go dotyczyć i w ogóle to najlepiej, jakby się nikomu nie przyznawał, że dostał pracę jako opiekun psów Harry'ego Stylesa. W każdej innej sytuacji Louis droczyłby się, że facet ma coś do ukrycia, skoro tak się stara, żeby nic nie wyciekło. Z tym, że osoba o takiej randze pewnie nie ma za wiele prywatności i jedynym miejscem, w którym ma spokój od mediów jest właśnie jego dom. Louis nie potrafiłby się do tego odnieść, nawet gdyby chciał. Dla niego ogromnym sukcesem było jak wrzucił jedno zdjęcie na rok na swoje media społecznościowe. Niall już wystarczająco truje mu tym dupę, więc robi to przynajmniej, żeby go zadowolić i mieć go z głowy.

Tym razem obsesja Nialla do przewijania Hollywoodzkich newsów bardzo mu się opłaciła. Pan niech świeci nad jego duszą, jeśli kiedykolwiek przyzna to głośno. Najwyraźniej jego blond przyjaciel (chociaż teraz to bardziej błękitno włosy) był ogromnym fanem niejakiego Harry'ego Stylesa, dzięki czemu Louis miał informacje niemal z pierwszej ręki. To nie tak, że faktycznie był ciekawy (był i to bardzo), ale musiał zrobić rozeznanie. Jak się okazało koleś był wszystkim po trochu. W wielkim skrócie zaczynał jako piosenkarz, który przez swój wygląd ściągnął na siebie wiele kontrowersji, więc jego kariera nie trwała zbyt długo. Od muzyki ruszył do modelingu, gdzie bardziej go doceniono, ale z czasem rzucił to dla bycia wizażystą? Louis liczył, że dobrze zapamiętał to słowo. Teraz podobno miał własną sieć kosmetyków i najwyraźniej Niall miał je wszystkie, bo był wielkim fanem. Jakim cudem na głupich rzeczach od makijażu dorobił się takiego majątku, Louis nie miał pojęcia, ale najwyraźniej branża kosmetyczna jest jak kura znosząca złote jaja. Z tym, że tak samo łatwo jak cię wzbogaca, tak też może pożreć. Przynajmniej tak mu to wyjaśnił Niall. Louis nie wnikał. Nie miał do tego głowy, naprawdę. Jego priorytetem i tak nie był żaden Harry Styles, tylko jego psy, których imion nadal nie potrafił zapamiętać, a co dopiero je rozróżnić.

Tym razem kiedy Louis dotarł pod drzwi, odkrył magiczne urządzenie na ścianie, które robiło za dzwonek, więc nie musiał walić jak szaleniec w szybę. Nie miał pojęcia czego tak naprawdę się spodziewać, albo czy nie przyszedł za wcześnie, albo co gorsza za późno. Liczył, że uprzejmy uśmiech Liama trochę go uspokoi, ale to nie on otworzył mu drzwi, tylko Zayn. Louis wiedział, że to Zayn, bo Niall od razu streścił mu jego życiorys, jak tylko opisał ponurego faceta o wyglądzie greckiego boga, siedzącego w kuchni, który nawet nie zaszczycił go spojrzeniem. Oczywiście nie zrobił tego bez swojego standardowego o mój Boze, widziałeś Zayna Malika, nie wierzę, uwielbiam go! Czy istniała na świecie osoba, której ten chłopak nie wielbił? Tak, jego najlepszy przyjaciel, Louis Tomlinson. Och zgrozo.

Wracając jednak do Zayna.

- Cześć – Louis zaczął niezręcznie, bo był mistrzem ośmieszania samego siebie przed pieprzonymi celebrytami. – Jestem Louis Tomlinson, miałem dzisiaj...

waste a little time with you | LARRYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz