fuck the rules and let them find out

6K 479 308
                                    

Pieprzyć zasady, niech się dowiedzą. 

- To już ostatni karton!

Jak się okazało Harry Styles i jego firma to dwie osobne sprawy. I najwyraźniej pracowanie w magazynie, które jest pod innym szefostwem jest oznaką większej niezależności, niż pracowanie dla swojego chłopaka. Poza tym pieniądze też są niezłe, więc Louis w końcu zarobił sobie na własne mieszkanie i zdołał w pełni spłacić dług u Nialla. Jedyną osobą, która nie podzielała jego szczęścia był Harry, bo chociaż nie okazywał niczego innego jak wsparcia, nie potrafił zrozumieć, dlaczego Louis nie chce z nim zamieszkać. Co nie do końca było prawdą. Louis naprawdę tego chciał, gdyby tylko oznaczało to, że kupią sobie jakieś mieszkanie razem. Ostatnim czego potrzebował, to żeby Harry wyłożył pieniądze na stół i kupił im jakąś cholerną rezydencję. Nie czułby się wtedy jak u siebie.

- Nie rozumiem, jak możesz tak się ode mnie odcinać. Teraz już w ogóle nie będziemy się ze sobą widywać – mruknął Harry. Od dobrych dwóch godzin siedział przy kuchennym stole z głową na dłoni i grymasił, zamiast pomagać w przeprowadzce. Całe szczęście, że Niall, Liam i Zayn wykazywali się większą pomocą.

- Przecież nie zabraniam ci tutaj przychodzić. Możesz zostawać na noc tak samo często jak ja u ciebie.

- Widziałeś swoją garderobę? – prychnął Harry, wskazując dłonią w stronę sypialni.

- To mieszkanie nie ma garderoby – odpowiedział ze spokojem Louis. Już się przyzwyczaił do tego jak bardzo Harry nie popiera jego przeprowadzki.

- No właśnie! – wykrzyknął. – Gdzie mam zmieścić swoje ciuchy, hm?

- W koszu na pranie? – zaproponował Zayn, zerkając na niego znad kartonu, z którego wyciągał talerze.

- W koszu na co? – Harry uniósł brew w skonsternowaniu, po czym bagatelizująco machnął na niego ręką, jakby nie wiedział, o czym on w ogóle mówi. – Chcę z tobą zamieszkać, Louis, ale nie tutaj. Jeśli chodzi o wielkość to miejsce bardziej przypomina karton po butach niż mieszkanie. To niemal nieludzkie warunki.

- Całe szczęście, że go do nas nie zapraszałeś, poczułby się jak w celi – szepnął ukradkiem Niall. Postanowił wziąć na siebie rzeczy niezbędne w łazience, ale zamiast je układać, skupił się na przeglądaniu i testowaniu wszystkiego, co dorzucił od siebie Harry. Tak jakby Louis potrzebował dziesięciu rodzajów odżywek do włosów i balsamów o pięciu różnych zapachach. Równie dobrze Niall mógłby zabrać sobie ich połowę, a i tak wszystkiego byłoby za dużo.

- Co ty wiesz o więzieniu. – Louis żartobliwie szturchnął go stopą, na co chłopak tylko wystawił do niego język.

- Loooouuu – jęknął przeciągle Harry. – Jesteśmy razem, więc bądźmy razem.

- Jesteśmy, skarbie i będziemy. Tylko raz śpimy u ciebie, a raz u mnie.

- To nielogiczne, skoro możemy spać u nas.

- Mówiłem ci już, że nie stać mnie na luksusowy apartament, a nie pozwolę ci za niego zapłacić samemu – oznajmił ze spokojem tak jak setki razy, kiedy przeprowadzali identyczną rozmowę. I jak zawsze Harry tylko bardziej się nachmurzył, patrząc na niego niczym oburzona żaba. Na Louisa nadal nie robiło to żadnego wrażenia, a przynajmniej nie takiego, na jakie liczył Harry.

Cierpliwość i opanowanie były tutaj kluczowe. Harry miał szczęście, że Louis go kochał i nie wyobrażał sobie bez niego życia.

- Sąsiedzi cię znienawidzą. To miejsca ma ściany jak z papieru – oznajmił Zayn. – Przed chwilą słyszałem jak gościu obok spuszcza wodę w kiblu.

waste a little time with you | LARRYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz