Cholera, tylko mi to ułatwiasz.
- To randka.
- To nie jest randka, tylko spotkanie dwóch facetów o czystych zamiarach.
- Jeszcze raz, o której Louis cię odbiera?
Harry krótko zerknął na Zayna w lustrze i wywrócił oczami, jak tylko zobaczył jego zadowolony uśmiech.
- Jest południe. Czy randki nie odbywają się wieczorami? – Jeszcze raz spojrzał na trzymaną przed sobą koszulę, po czym odrzucił ją na bok. Louis mu powiedział, żeby swobodnie się ubrał. Co to w ogóle znaczyło? Miał zrezygnować z koszul i ubrać jakiś T-shirt? Czy to nie było zbyt luźne? Nawet mu nie powiedział, gdzie się udadzą i Harry zaczynał się stresować. A co jeśli to faktycznie była randka? Louis niczego takiego nie zainsynuował, ale czy musiał? Na samą myśl, nawet pomimo nerwów, na jego twarzy zagościł uśmiech, a policzki ozdobił lekki rumieniec. Jakoś to rozgryzą. – Może ta? – zapytał, chwytając koszulę z hawajskim wzorem. Nie była ani elegancka, ani zbytnio luźna.
- Jest paskudna – oznajmił wprost Zayn. – Wygląda, jakby ktoś zwrócił na nią owocowe lody.
Po co w ogóle się go pytał? Zayn miał zupełnie inny styl i gdyby to od niego zależało, pewnie ubrałby Harry'ego od stóp do głów na czarno, nie patrząc na to, że za oknem było ponad trzydzieści stopni na plusie. Chociaż co do koszuli mógł mieć nieco racji. Była zbyt pstrokata.
Sapnął i wyrzucił ją za siebie, wracając z powrotem do garderoby, by znaleźć coś, co idealnie wpasuje się na tą okazję.
Szukaj czegoś luźnego, ale nie na tyle, by wyglądało, że ci nie zależy. Swobodnie, ale z klasą.
Sięgnął dłonią do swojej sekcji z koszulami, by znaleźć coś odpowiedniego. Kątem oka zauważył, jak Zayn staje tuż obok niego, przeglądając wieszaki z bawełnianymi koszulkami.
- Sypiam z Liamem – wypalił nagle.
- Świetnie – mruknął Harry, bardziej zainteresowany tym, co do cholery powinien ubrać.
- To tyle? – zaśmiał się pod nosem. Jakimś cudem Harry ślęczał w swojej garderobie od dobrej godziny, a Zaynowi wystarczyło kilka sekund, by wydobyć z górnej półki jeansowe szorty i zwykłą, białą koszulkę.
- A co mam powiedzieć? Łasiliście się do siebie od dobrego roku. Jestem zaskoczony, że dopiero teraz mi o tym mówisz. Serio, już dłużej nie mogliście zwlekać.
Okay, ta kombinacja była niezwykle dobra, ale z pewnością nie zamierzał przyznawać tego na głos, tylko wyrwał ciuchy z jego dłoni i wrócił do sypialni, by się ubrać.
- I kto to mówi? – Zayn oparł się o framugę i założył ręce na piersi. – Liam obawia się, że mógłbyś mieć coś przeciwko temu – stwierdził niby to neutralnie, ale Harry słyszał dziwną nutę ostrożności w jego głosie.
- Czemu miałbym? To nie moja sprawa kto z kim sypia. Jesteście dorośli, Zayn, na litość boską.
- Tak wiem, tylko... - Westchnął ciężko, następnie przeczesując swoje sterczące włosy. – Oboje traktujemy to bardzo poważnie. Chcemy być w związku. Tak oficjalnie.
Harry zrzucił z siebie szlafrok i chwycił za spodenki. Nawet nie pamiętał skąd je miał, ale wyglądały na nowe i cholernie ciasne jak na szorty. Tylko wzruszył ramionami i pochylił się, żeby wciągnąć je na tyłek. Jeszcze się mieścił, więc nie było źle.
- Macie moje błogosławieństwo, Zee, naprawdę – wyznał. Kiedy spojrzał na niego w lustrze, zobaczył, że Zayn nadal nie wygląda na przekonanego, więc cofnął się do niego i chwycił jego twarz w dłonie. – Cieszę się waszym szczęściem – zapewnił, zaraz potem całując go w policzek.
CZYTASZ
waste a little time with you | LARRY
FanfictionLouis tylko trochę potrzebuje pracy (tak trochę bardzo), a Harry wcale nie potrzebuje opiekuna do swoich skarbów, ale jest bogaty, sławny i znudzony. I może odrobinę napalony na piękne rzeczy (i osoby). I wcale nie oferuje komuś pracy tylko dlatego...