Rozdział dodatkowy cz 2 i pożegnanie

14 4 2
                                    

( 1,5 roku później)

- O szlak! - krzyknęła Sara - Patrz dwie kreski!

 - Co? - spytałam przerażona - Ale jak? Przecież my...

 - Tak wiem zabezpieczaliście się. - przewróciła oczami - A nie zdarzyło się tak, że raz się zapomniało, hm? - spytała

 Pomyślmy... Z okazji moich 20 urodzin zrobiłam imprezę. Tak się upiłam, że nie pamiętałam co się stało. Wiedziałam tylko, że obudziłam się z Nathanem w łóżku, naga. Zresztą nie po raz pierwszy. Zakręciło mi się w głowie, więc oparłam się o ścianę łazienki.

 - Lara! - krzyknęła i wzięła mnie pod ramię - Chodź naleję ci wody.

 Szłam powoli ramię w ramię z moją przyjaciółką i usiadłam na fotelu. Sara pobiegła do kuchni by zaraz wrócić ze szklanką wody.

 - Masz. Pij. - powiedziała miękko - Już ci lepiej? - spytała gdy odłożyłam szklankę

 - Tak dzięki. To to pewnie przez te emocje. - odparłam ze strachem - Sara i co ja mam zrobić? Kiedyś pytałam go o dzieci. Powiedział, że chce je mieć kiedyś. - dałam nacisk na ostatnie słowo

 - Po pierwsze nie panikuj chyba, że nie chcesz tego dziecka? - spytała podejrzliwie - Po drugie: Po prostu mu dziś powiedz. Wiem, że się boisz, ale spójrz na to z takiej strony: Jeśli cię zostawi to znaczy, że tak naprawdę cię nie kochał. I tyle w temacie. - uśmiechnęła się, a ja ją przytuliłam

 Po godzinnej rozmowie odprowadziłam ją do drzwi i przytuliłam.

 - Tylko pamiętaj. - powiedziała - Jak wyprze cię dziecka i ciebie to ubije jak psa. - uśmiechnęła się i jeszcze raz mnie przytuliła

 Zamknęłam za nią drzwi i westchnęłam głośno. Będę miała dziecko. Będę mamą. Uśmiechnęłam się do siebie na tą szczęśliwą jak i niedorzeczną nowinę i spojrzałam na zegarek. Dwadzieścia po trzeciej. Nathan zaraz powinien tu być. Ja studiuję na Akademii Wychowania Fizycznego i pracuje dorywczo w barze. Dziś jednak zostałam w domu bo kiepsko się czułam. No cóż dobrze wyszło. Nathan natomiast studiuje weterynarię. Opowiadał mi jak to jako małe dziecko łapał i zawijał w gazety łapy różnych zwierząt wałęsających się po ulicy. Za każdym razem dostawał od mamy naganę. Teraz jak nie jest na uczelni to pomaga w pobliskiej klinice weterynaryjnej. Jestem z niego dumna.

 - Hej kocie! - usłyszałam po godzinie

 - Hej! - odkrzyknęłam, a zaraz poczułam jego usta na swoich

 - Słuchaj. - powiedziałam pełnego napięcia głosem - Chciałam z tobą o czymś porozmawiać.

 - To zaraz, dobra? - powiedział - Tylko wezmę szybki prysznic

 - Okey. - powiedziałam cicho i popatrzyłam jak Nathan szedł w stronę łazienki

Usiadłam wygodnie na czarnym fotelu i zaczęłam liczyć do dziesięciu. Przecież będzie dobrze. Musi być. Po dziesięciu minutach chłopak usiadł na fotelu obok. Przyjrzałam mu się uważniej. Widać było, że się spieszył bo dalej miał pełno wody na ciele.

 - Dzwoniłem dziś do twojej ciotki. - powiedział - i odwiedzi nas za tydzień.

Ciotka wyjechała do Niemiec bo spotkała podobno swoją największą miłość. Nie mam jej tego za złe. Często nas odwiedza i prawie codziennie dzwoni.

 - A po co ty do niej dzwoniłeś? - spytałam podejrzliwie

 - Bo musiałem mieć zgodę na pewne pytanie, które dla ciebie zadać. - uśmiechnął się zalotnie - Ale chciałaś mi coś powiedzieć. Więc mów.

 Gniotłam ze strachu palce, a zębami wgryzałam się w wargę. Poczułam smak krwi, który pojawiał się przy każdym stresie. Nienawidziłam tego.

 - Nie... To ty ,mów pierwszy. - powiedziałam

 - Dobra. Bo ty tak się zachowujesz jakbyś co najmniej kogoś zabiła. - zaśmiał się nerwowo i uklęknął

Wstrzymałam oddech

 - Kochanie znamy się prawie 3 lata. - powiedział - Bardzo cię kocham i nie wyobrażam sobie bez ciebie życia. Tylko dlatego, że mam cię przy sobie chce mi się codzienne wstawać z łóżka. - wyjął z kieszeni pierścionek - Wiem, że powinienem zabrać cię do jakieś knajpy i zagwarantować, że będziemy żyć długo i szczęśliwie, ale nie mogę. - pokręcił głową - Bo coś takiego nie istnieje. Jedyne co mogę ci obiecać to to, że mimo wszystko zawsze będę cię kochał. Zawsze. - do moich oczu napłynęły łzy - Tak więc Laryso. Czy wyjdziesz za mnie? - spytał z miłością w oczach

 - Tak - odparłam ze łzami wzruszenia i pocałowałam go

- Jednak mogłam mówić pierwsza. - zaśmiałam się w jego usta

 - Co dlaczego? - spytał zdezorientowany - Jesteś chora? Chcesz ze mną zerwać?

 - Co? Nie! - krzyknęłam - To ty mógłbyś ze mną chcieć zerwać. - odparłam nieśmiało

 - Nie rozumiem. - przyznał - Jak to?

 - Bo ja... - jęknęłam i zakryłam twarz dłońmi - No będziemy mieć dziecko.

Spojrzałam na niego przez szparki w dłoniach. Zatkało go. Widziałam to po nim.

 - Nathan? Powiesz coś? - spytałam ze smutkiem

- Czy to nie dziwne? Przez to cieszę się po stokroć razy bardziej z tego, że cię mam. - szepnął - Naprawdę jesteś w ciąży?

 - Tak. - odparłam ze łzami w oczach

 - Kocham cię. - przyznał i wziął mnie na kolana.

 - Ja ciebie też.

 - Myślisz, że nam się uda? - spytał - Stworzyć rodzinę?

 - Myślę, że zawsze trzeba spróbować. - odparłam z uśmiechem


Los rozdaje nam różne karty. Czasem wygrać partię jest łatwo, a grę ciężej. Czasem odwrotnie, ale przede wszystkim zawsze trzeba mieć nadzieję. To coś co jest w nas. Żyjemy z nadzieją na jutro. Ale z miłością trzeba żyć każdego dnia.


Dziękuje wszystkim! To oficjalnie koniec. Jestem szczęśliwa, że napisałam zakończenie historii Larysy. Tak jak cała książka mi się niekończenie podobała tak jej zakończenie już tak. Dziękuje za wszystko. Dawajcie znać co myślicie o zakończeniu, tylko szczerze.

Kocham

Paula/Paulina

Ps. Prawdopodobnie jutro pojawi się kolejna część The city of lies. Zapraszam!




To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 21, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jedna chwila a całe życie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz