Rozdział 3

6.8K 184 14
                                    

Wierciłam się na łóżku i przekręcałam się w różne strony już od dobrej godziny, ale dalej nie mogłam zasnąć. Obudziłam się dysząc, gdy znowu miałam sen o pogrzebie Reubena. Od tej pory nie mogłam zasnąć. Z każdym kolejnym dniem wywołuje on u mnie coraz gorsze emocje.

W końcu poddałam się i sięgnęłam po telefon, który leżał na komodzie obok mojego łóżka. Spojrzałam na ekran, mrużąc oczy.

- Pierwsza czterdzieści. - Mruknęłam sama do siebie i odłożyłam komórkę.

Zwlokłam się z łóżka i przeciągnęłam się solidnie. Mimo, że jestem śpiąca to koszmary nie dałyby mi zasnąć. Postanowiłam, że przejdę się trochę i powdycham świeże powietrze. Może spacer zmęczy mnie na tyle, abym zasnęła.

Przebrałam się w ciepłą, szarą bluzę i długie jeansy. Schowałam telefon do kieszeni i skierowałam się w stronę drzwi wyjściowych. Założyłam na nogi trampki i wyszłam z domu. Rodzice wrócili z nocnej zmiany i pewnie śpią tak twardo, że nie zauważą mojej nieobecności.

Chodnik w spokojnej okolicy oświetlał jedynie słaby blask latarni. Dookoła nie było żywej duszy. Spuściłam głowę w dół i szłam przed siebie po krawężniku. Trzymałam ręce nieco dalej od ciała, aby utrzymywać równowagę. W pewnej chwili przechyliłam się delikatnie na bok i jedną nogą wylądowałam na jezdni.

Poczułam jak ktoś mocno pociągnął mnie za rękę i wciągnął z powrotem na chodnik. Dopiero w tym momencie ujrzałam krótkie światła samochodu, a zaraz po nich jadące BMW. Ulica jest wąska, więc auto mogło we mnie uderzyć. Mężczyzna, widocznie delikatnie podpity, zaczął rzucać w moją stronę wyzwiskami, ale całe szczęście nie zatrzymał się.

Gdy ocknęłam się z chwilowego szoku, spojrzałam na osobę, która mocno pociągnęła za moje ramię. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to szare tęczówki, a następnie zmartwiona twarz Reubena. Puścił moją rękę i zrobił zmartwioną minę.

- Nic ci nie jest? - Spytał.

Odsunęłam się od niego i włożyłam dłonie do kieszeni bluzy.

- Nie, dziękuję. - Odparłam krucho.

- Często wpadasz pod koła samochodów, chodząc po nocy? - Powiedział prześmiewczo, a na jego twarz z powrotem zawitał serdeczny uśmiech.

Powoli szliśmy przed siebie.

- Nie mogłam zasnąć, więc postanowiłam się przejść. A ty? Co tu robisz? - Przechyliłam głowę na bok, wpatrując się w jego prawy profil.

- Tymczasowo mieszkam u babci z ojcem, dopóki nie wyremontują nam mieszkania. - Odparł, zakładając ręce za głowę.

W pewnym momencie zatrzymał się na środku chodnika, przez co wpadłam na jego plecy. Chłopak uporczywie wpatrywał się w jeden punk na drugim końcu drogi. Spojrzałam w tę samą stronę. Stał tam mężczyzna. Wyglądał na po czterdziestce. Włosy miał ciemne, jednak mogły tak wyglądać również ze względu na porę dnia. Szedł do przodu z oczami wlepionymi w telefon.

- To mój ojciec. Chodź. - Szepnął.

Złapał moją dłoń i gwałtownie pociągnął do przodu. Biegliśmy przed siebie z zawrotną prędkością z jakieś trzysta metrów. Zatrzymaliśmy się na jakimś rogu w okolicy, której nie znałam. Nie często zapuszczałam się w tę część osiedla. Brunet puścił moją dłoń i rozejrzał się dookoła. Dyszałam głośno i oparłam dłonie na kolanach.

- Czemu musieliśmy uciekać przed twoim tatą i co robił tak późno w nocy? - Spytałam, dalej zachłannie łapiąc oddech.

- Ma dość surowe zasady i nie byłby zadowolony, gdyby zobaczył jak szwendam się w nocy. - Spojrzał na mnie nieodgadnionym wzrokiem, po czym szybko odwrócił głowę. - Pewnie pilnie wezwali go do pracy. - Dodał. - Teraz pewnie zbyt szybko nie będziemy mogli wrócić tą drogą.

Ciągle się w Tobie zakochuję [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz