Stałam na przystanku i miałam wrażenie, że czas się dla mnie zatrzymał. Czekałam w kolejce do recepcji w szpitalu i myślałam, że każda sekunda zamienia się w minutę, minuta w godzinę, a godzina w cały pieprzony rok. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w sali, w której leżał Reuben. Miałam nadzieję, że w dobrym stanie.
Całe szczęście kobieta w recepcji była dla mnie wyrozumiała. Była młoda, więc doskonale zdawała sobie sprawę, jak to jest być w moim wieku i w jakiej sytuacji się znajduję. Chłopak, którego kocham może w każdej chwili umrzeć, dlatego nie mam czasu do stracenia. Poza tym za mną stała ogromna kolejka, a podirytowane starsze panie z cukrzycą tupały nerwowo nogami. Recepcjonistka uśmiechnęła się do mnie serdecznie, wskazała salę, w której znajduje się Reuben i dyskretnie poleciła mi, abym się śpieszyła, nim nieodpowiednie osoby dowiedzą się o moim pobycie tutaj. Odwzajemniłam jej gest i truchcikiem pobiegłam do pomieszczenia, starając nie zwracać na siebie zbyt dużej uwagi, jednak mój koślawy bieg pokrzyżował moje plany.
Wparowałam z impetem do sali. Wzrokiem odszukałam Reubena. Akurat "delektował się" szpitalnym obiadem, który składał się z posmarowanego masłem chleba z kawałkiem sera i szynki oraz kawą, której wątpliwej jakości mogłam się jedynie domyślać. Nasze spojrzenia się spotkały, a powolne przeżuwanie bruneta niszczyło wręcz bajkową atmosferę. Gdy po chwili ciszy zdał sobie sprawę z mojej obecności, odchrząknął porządnie i odstawił talerz na etażerkę obok. Przykrył się kołdrą, jakby próbując ukryć się przed moim przeszywającym wzrokiem.
Zamknęłam za sobą cicho drzwi i podeszłam do łóżka chłopaka. Miałam wrażenie, jakbym podchodziła do żywego trupa, mimo że Reuben w dalszym ciągu był całkowicie sprawy. Może nieco mniej energiczny niż zwykle. Był blady, a jego oczy były podkrążone. Trafił do tego oślepiającego od bieli pomieszczenia dzisiaj, ale wygląda jakby męczył się tu z miesiąc lub dwa.
Za dużo myślę, a za mało robię.
- Przepraszam, że tak bez zapowiedzi. - Odezwałam się, wzrokiem szukając stołka, który również był w kolorze białym. Przysunęłam go sobie pod tyłek i usiadłam na nim. - Nie miałam czasu od ciebie zadzwonić, bo miałam lekcje. Poza tym byłam w takim szoku, że nie byłam w stanie myśleć. Dalej nie jestem w stanie... - Podrapałam się nerwowo po karku, podczas gdy Reuben wpatrywał się we mnie tępo i nawet nie wyglądało, jakby oddychał, bo jego klatka piersiowa tylko nieznacznie się unosiła. - Wiem, że powinnam odezwać się wcześniej... po naszej ostatniej rozmowie, ale ciężko mi było poukładać to sobie w głowie. Tobie pewnie jest jeszcze ciężej. - Plątałam się we własnych słowach, których logiczne ułożenie sobie darowałam. - Ja-jakby... to wszystko jest dla mnie nowe. Szczerze muszę przyznać, że nie oczekiwałam tu prostej miłości, ale... - Gestykulowałam nerwowo rękoma i błądziłam wzrokiem po całym pokoju, bo bałam zwrócić się bezpośrednio do Reubena. - zaskoczyłeś mnie. - Dokończyłam.
Dopiero w tym momencie spojrzałam na bruneta. Uśmiechał się delikatnie w moim kierunku. Pewnie patrzył się na mnie cały mój monolog. Zdziwiłam się, gdy chłopak zaczął się śmiać. Próbował zasłaniać usta dłonią, ale niewiele to dało. Nie mam pojęcia dlaczego, ale zaczęłam śmiać się dalej z nim. Zapewne z własnego nieogarnięcia i swojej niepoukładanej wypowiedzi.
Gdy w końcu opanowaliśmy swój dziwaczny i nieuzasadniony śmiech, przeszliśmy do w miarę swobodnej rozmowy. Odchrząknęłam bez konkretnego powodu.
- Myślałem, że się nie zjawisz. - Odpowiedział po chwili, nie przerywając ze mną kontaktu wzrokowego, który delikatnie mnie peszył. Oparł się bardziej na poduszce, a jakże, również białej. - Długo myślałem o tym, co mi powiedziałaś i jestem ci wdzięczny. - Wyprostowałam się, jakbym właśnie dostała order od samej królowej Anglii. - Zrozumiałem parę rzeczy i zdobyłem się na odwagę, żeby powiedzieć Connorowi, że niestety, ale nie dotrzymałem naszej obietnicy, w której poprzysiągłem, że nie będę niczego z tobą próbował. Jeśli wiesz, co mam na myśli... - Pokiwałam twierdząco głową. - Okazało się, że po prostu założył się z Mattem, że wylądujemy razem w sypialni i wymyślili tę całą historyjkę. Nie będę zagłębiał się w szczegóły, bo to bezsensowne.
CZYTASZ
Ciągle się w Tobie zakochuję [Zakończone]
Romance- Czyli moje uczucia nic dla ciebie nie znaczą? - Jęknęłam ze łzami w oczach, które próbowałam za wszelką cenę powstrzymać. - Nie miałam cię za takiego dupka, jakim okazało się, że jesteś. Ale najgorsze jest to, że nic z tym nie robiłeś. Dawałeś mi...