Part 7

695 41 4
                                    

Dni spędzaliśmy opalając się przy basenie, jednak ciągle panowała między nami napięta atmosfera. Wiedziałam, że Thomas wciąż jest na mnie pogniewany i ma mnie na oku. Czułam się jak pies na smyczy i denerwowało mnie, że jak już ze sobą rozmawialiśmy, to się kłóciliśmy. Mateo czasem się gdzieś kręcił i posyłał mi różne gesty, jednak trzymał się na dystans.
Stwierdziłam, że muszę porozmawiać z Thomasem i Mateo i każdemu z osobna wszystko wyjaśnić, bo aktualna sytuacja nie była przyjemna.
Wieczorem, gdy razem z Thomasem siedzieliśmy przy stoliku i piliśmy napoje, postanowiłam porozmawiać z nim. Spojrzałam na jego twarz, na której malował się niepokój, smutek i złość. Potrafiłam odczytać jego emocje, nawet gdy mi o nich nie mówił.
- Thomas... nadal się na mnie gniewasz? - zapytałam i od razu zdałam sobie sprawę, że rozpoczęłam tę rozmowę w najgorszy sposób.
- A jak myślisz? - odpowiedział, jednak unikał mojego wzroku.
- Ugh... Ja wiem, że pewnie uważasz, że Mateo rozwala nam wakacje i nie jesteś z tego powodu zadowolony, ale zrozum, że on nic złego nie robi. Tylko rozmawialiśmy. - starałam się spokojnej wszystko wytłumaczyć. - Nasze kłótnie są bezsensowne.
- A co gdyby chciał ci zrobić krzywdę? - jego wzrok przeleciał po mojej twarzy i szybko spojrzał w inną stronę. Byłam strasznie zestresowana naszą rozmową i chciałam, aby chociaż raz przestaliśmy się kłócić.
- Nie sądzę, gdyby chciał, to by to zrobił już dawno. Zresztą, on jest miłym i dobrym facetem.
- Po co mi to mówisz? - pełen gniewu spojrzał na mnie. - Nie musisz go przy mnie bronić. Myśl co chcesz, nie obchodzi mnie to. A teraz leć już, bo czeka na ciebie. - wskazał głową Mateo, który czekał przy poręczy. Spojrzałam na mojego narzeczonego i poczułam wewnętrzny ból po jego słowach, które były przepełnione jadem i złością. Pomrugałam kilka razy, aby odpędzić łzy, wstałam i poszłam w stronę hiszpana.
- Witaj piękna. - przywitał się ze mną i pocałował w policzek. Spuściłam głowę, wiedząc, że Thomas to z pewnością widział. Było mi po prostu wstyd.
- Musimy porozmawiać. - szybko przeszłam do sedna, aby ta rozmowa trwała jak najkrócej. Kątem oka zobaczyłam jak Sangster z drinkiem w ręku oddala się w stronę naszego pokoju.
- Jasne, możemy zaraz gdzieś wyjść, pokaże ci okolice. - zaproponował.
- Nie, nie, słuchaj, ja... Jest mi głupio, że może sobie pomyślałeś, że masz u mnie szanse, ale... Ja mam narzeczonego, którego naprawdę kocham i nie chcę go stracić, a nasza znajomość tylko to wszystko komplikuje. Po prostu daj mi spokój, okej? - spojrzałam na niego i szybkim krokiem skierowałam się w stronę swojego pokoju. Czułam się głupio, że to wszystko tak się potoczyło, ale jeśli Thomasowi naprawdę tak strasznie przeszkadza moja znajomość z Mateo, to muszę ją zakończyć, bo ostatnią rzeczą jaką bym teraz chciała, to zerwanie z Thomasem. Dotarłam pod moje drzwi, lecz usłyszałam za sobą kroki. Ledwo się odwróciłam, to Mateo, znalazł się tuż przy mnie w niebezpiecznej odległości.
- Pomyśl, czy naprawdę chcesz spędzić swoje życie z marnym aktorem. Przecież masz mnie. Możesz tutaj zostać ze mną. Będziesz mogła oglądać wschody i zachody słońca, będziesz mogła spacerować po plaży. Będziemy świetnym małżeństwem. Założymy rodzinę. - spojrzałam na niego zastanawiając się czy mówi poważnie. Naprawdę w ciągu czterech dni zaplanował nam całe życie? Odsunęłam się od niego, ponieważ robił kolejny krok w moją stronę i teraz znajdował się bardzo blisko mnie. Zbyt blisko.
- Powinieneś znaleźć sobie kogoś innego. Ja mam Thomasa, którego kocham i za nic w świecie nie chcę go stracić. Teraz widzę, że nie powinnam rozpoczynać znajomości z tobą. - zrobiłam kilka kolejnych kroków w tył i dobiłam plecami do ściany, tuż obok drzwi do mojego pokoju.
- Ty będziesz ze mną i będziesz moja, a nie tego aktora. Ten twój narzeczony jeszcze mnie popamięta i będzie widział jak cierpisz. - wysyczał ze złością i całym ciałem przylegał do mnie, a ja poczułam paraliżujący strach. Zdałam sobie sprawę, że Mateo nie był tym, za kogo go uważałam i gdybym od razu posłuchała Thomasa, to uniknęłabym tego.
- Zostaw mnie. - powiedziałam groźnie, jednak w duszy byłam małą strachliwą dziewczynką. Jedyne co potrafiłam zrobić, to uderzyć z kolana w krocze, jednak przy umięśnionej sylwetce Mateo, jakikolwiek ruch był niemożliwy.
- Zaczniemy może od... - jedną rękę położył nad moją głowę, a drugą zamachnął się i z pięści uderzył w policzek, a potem w brzuch, sprawiając, że zginęłam się w pół. Wszystko działo się tak szybko, że nie miałam pojęcia kiedy zadał mi kolejne ciosy, a ja nie potrafiłam skupić się na jednym bolącym miejscu. Czułam się paskudnie pod względem fizycznym i psychicznym. Byłam zbyt słaba, żeby się jakkolwiek obronić. Zaczął do mnie kopać jak do śmiecia na chodniku.
- Jeszcze masz jakieś wątpliwości, co do kochania mnie? Będziemy razem szczęśliwi. - wysyczał jeszcze bardziej wyżywając się na mnie. Zaczęłam głośno płakać ze swojej bezsilności, głupoty i z nieograniczonego bólu. Nawet nie miałam siły zawołać o pomoc.
Nagle drzwi z mojego pokoju otworzyły się i stanął w nich Sangster. Spojrzał na mnie leżącą i płaczącą na ziemi i Mateo, który się na mnie wyżywa. Zanim się obejrzałam rzucił się na niegi z pięściami. Zaczęli się bić i każdy z nich solidnie oberwał.
Zaczęłam krzyczeć, żeby przestali, chociaż z chęcią bym Mateo przyłożyła, to bałam się o Thomasa i jego zdrowie.
- Przestańcie! - krzyknęłam na ile było mnie jeszcze stać, jednak to nic nie podziałało. Rzucali sobie najgorsze przezwiska jakie były możliwe i tłukli się nie zwracając uwagi na nic innego. Chwilę później na szczęście zjawił się ochroniarz, który odciągnął ich od siebie i ostrzegł Mateo, że zostaną wyciągnięte konsekwencje z jego zachowania jako pracownika.
- Jeszcze będziesz mnie błagać, żebym do ciebie wrócił. Będziesz mnie błagać, żebym Cię dotknął. A z tobą się jeszcze policzę! - hiszpan krzyczał do nas, a później zniknął w windzie. Zrobiło mi się nie dobrze od tego wszystkiego co powiedział.
Starałam się złapać oddech i nie skupiać się na bólu. Usiadłam i plecami oparłam się o ścianę, aby opanować zawroty głowy. Spojrzałam ze łzami w oczach na Thomasa, który powoli wstał i dotknął swojej wargi. On również spojrzał na mnie z bólem i rozczarowaniem.
- Ostrzegałem cię. - powiedział i pomógł mi wstać i dość do pokoju, co ledwo z jego pomocą mi się udało. Dotarłam do łazienki i od razu chciałam go przeprosić.
- Thomas, ja muszę... - zaczęłam jednak szybko mi przerwał.
- Daj już spokój. Widzisz jak to się skończyło. Twoje tłumaczenie nie ma sensu. - powiedział i odszedł do sypialni, zostawiając mnie w łazience samą. Łzy pociekły po moich policzkach w ekspresowym tempie. Po prostu sobie odszedł tak, jakbym była mu obojętna. Te wakacje miały mi na zawsze zapadnąć w pamięć i tak będzie, ale chyba nie w ten sposób w jaki miały.
Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam  na podłodze opierając się plecami o drzwi. Bolał mnie każdy skrawek ciała. Podwinęłam koszulkę do góry i spojrzałam na mój brzuch, który był pokryty krwistymi siniakami, a gdzieniegdzie leciała krew. Mój policzek też nie wyglądał zbyt dobrze, nie mówiąc już o reszcie ciała. Zaniosłam się ogromnym płaczem przez ból nie tylko fizyczny, ale glownie pscychiczny. Tak strasznie się bałam, że już naprawdę go stracę. Bałam się, że każe mi oddać pierścionek zaręczynowy. Siedziałam pod drzwiami i po prostu płakałam nad tym wszystkim co się wydarzyło. Chciałam, by nie był obojętny i mnie przytulił, ale zdawałam sobie sprawę, że w tym momencie żądałam zbyt wiele. Schowałam twarz w dłoniach i starałam się uspokoić, aby móc opatrzyć rany. Nagle poczułam, że ktoś siada po drugiej stronie. Podniosłam głowę i oparłam o drzwi. Moje próby, aby przestać płakać jak na razie nie wychodziły, pomimo, że płakałam już jakieś dobre czterdzieści minut. Usłyszałam zza drzwi głos, który zawsze mnie uspokaja i który jest jednocześnie najpiękniejszym głosem na ziemi.
- Proszę, nie płacz już...

Hej!
Nie wiem jak przeprosić za moją nieobecność. Właściwie nie wiem czy jakiekolwiek tłumaczenie będzie dobre. Z powodu braku czasu, będę wstawiać rozdziały nieregularnie.
Przepraszam również, że ten rozdział jest taki krótki i trochę nie trzyma się kupy, ale pisząc go, jestem już naprawdę zmęczona. Przepraszam też za wszystkie błędy. Wkrótce je poprawię!
Dzięki i do zobaczenia!
❤🍁❤

Those moments / Thomas Brodie SangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz