Part 10

872 44 35
                                    

Maj, rok później

Przeciągnęłam się i spojrzałam na śpiącego Thomasa. Ostatnio jest zdecydowanie bardziej odprężony. Wygramoliłam się z łóżka i najciszej jak tylko mogłam, zeszłam do kuchni. 
Promienie porannego słońca padały do pomieszczenia przez duże okno. Gdy tylko otwarłam lodówkę, aby wyjąć najpotrzebniejsze produkty, rozległo się szczekanie i do kuchni wpadł Glue. Od niedawna z powrotem z nami mieszka i już nie jest małym szczeniaczkiem. Urósł, ale nadal jak najsłodszym psem.
I najgłośniejszym.
- Nie tak głośno - zaśmiałam się i uklękłam, aby pogłaskać psa, a następnie dałam mu do miseczek jedzenie. Sama szybko zajęłam się przygotowaniami, aby zdążyć zanim Sangster się obudzi.
Zrobiłam sałatkę grecką, tosty, bekon i herbatę. Wszystko ułożyłam na tacy i zaniosłam do naszej sypialni, po drodze pisząc SMS-a, aby upewnić się, że wszystko gotowe.
Gdy weszłam do pomieszczenia Thomas jeszcze spał. Jedzenie położyłam na stoliczku i wskoczyłam pod pościel. Położyłam dłonie na twarzy Sangstera i zaczęłam pocierać jego skórę, próbując powstrzymać śmiech.
- Oj weź... - mruknął i z zamkniętymi oczami, zrzucił moje ręce z jego twarzy.
- Przykro mi, ale dziś nie będzie romantycznej pobudki - zachichotałam, na co Thomas uchylił jedno oko i zerwał się z miejsca, zawisając nade mną.
Jego włosy były zdecydowanie dłuższe i opadały mu lekko na czoło. Na twarzy jak zawsze nie było zarostu i nagle zdawał się być rozbudzony.
- Jesteś tego pewna? - powiedział zachrypniętym głosem, co spowodowało, że mój oddech przyśpieszył. Pochylił się i delikatnie wpił się w moje usta, a ja zarzuciłam ręce na jego szyję.

Miało nie być romantycznej pobudki.
Niech to szlag.

Odwrócił głowę tak, że patrzył mi w oczy. Jedną rękę ułożył nad moją głową, a drugą pogładził mnie po policzku.
- Jesteś taka piękna... Jestem ogromnym farciarzem. - powiedział.
- A ja jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie, dlatego, że mam ciebie. - przyjechałam dłońmi po jego klatce piersiowej i oboje się uśmiechnęliśmy. Pocałował mnie jeszcze raz i przyciągnęłam go do siebie.
- Thomas... - powiedziałam cicho, jakby bojąc się, że ktoś nas usłyszy, pomimo, że mieszkaliśmy sami.
- Mhm... - mruknął w moje włosy.
- Zrobiłam śniadanie... - zaśmiałam się również cicho, a wtedy on podniósł głowę i spojrzał na mnie z uśmiechem.
- I to są najpiękniejsze słowa wyrażające miłość - pokręcił głową z uśmiechem. Cmoknęłam w powietrze i zaśmiałam się. Thomas przewrócił oczami i z głośnym śmiechem wstał z łóżka i wziął tacę z jedzeniem.
- Jak ja jestem głodny. - skomentował i zaczął jeść.

Zbiegłam na dół, ubrana w jeansy z wysokim stanem i białą koszulę w czerne, pionowe pasy, którą włożyłam w spodnie. Moje włosy, które sięgały mi już prawie do pasa i które w przeciągu ostatnich lat zdecydowanie bardziej zaczęły się kręcić, zostawiłam rozpuszczone. Na mojej szyi wisiał naszyjnik, który dostałam kiedyś od Thomasa, a na palcu znajdował się jak zawsze pierścionek zaręczynowy. Zeskoczyłam z przedostatniego schodka, udając superbohaterkę, a tak naprawdę chciałam ukryć swoje zdenerwowanie. Thomas ubrany był w jeansy i czarną polówkę. Wyglądał urzekająco, pomimo, że całkiem zwyczajnie. Ten facet ma dwadzieścia osiem lat, ale wciąż wygląda na dwadzieścia. Naprawdę zazdroszczę mu tego wiecznie młodego wyglądu.  Wstał z sofy i zasalutował mi.
- Jaki jest twój plan na dzisiaj, kapitanie Makaronie? - powiedział z ogromną powagą, co spowodowało, że z trudem pochamowałam śmiech. Wyjęłam z torby czarną chustę i wyciągnęłam ją w jego stronę.
- To jest niespodzianka. Zawiążesz to sobie na oczy i nie będziesz podglądać. - powiedziałam i wzięłam do drugiej ręki klucze od samochodu.
- O nie, nie, nie. - podszedł do mnie i objął w pasie. - Nie dam się zabić. - zaśmiał się. Faktycznie, całkiem niedawno zdałam prawo jazdy i możliwe, że jazda ze mną nie jest najlepsza, ale zdecydowanie bardziej bezpieczna niż z Ki Hongiem.

Those moments / Thomas Brodie SangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz