Part 11

649 32 26
                                    

Kwiecień

W zawrotnym tempie zerwałam się z łóżka i wyjęłam z szafy pierwsze lepsze jeansy i koszulkę w duchu modląc się, żeby była ona czysta po drodze zbierając z kosza na pranie czystą bieliznę i pobiegłam w stronę łazienki. Oczywiście nie obyło się bez zahaczenia biodrem o ścianę co pewnie poskutkuje kolejnym siniakiem. Niczym burza umyłam twarz i spięłam loki w luźny koczek na czubku głowy, wyciągając pojedyncze loczki. Zmieniłam piżamę na jak się okazało przecierane jeansy i żółtą koszulkę z dekoltem w serek. Nie starałam się nawet o zrobienie jakiegokolwiek makijażu. Byłam okropnie spóźniona na spotkanie w sprawie stroju weselnego z panią, która została naszą wedding plannerką.

Nie wierzę, że to się naprawdę dzieje. Mam na myśli nasz ślub, do którego przygotowania rozpoczęliśmy już na początku wakacji, ale również fakt, że spóźniam się na spotkanie dotyczące naszego ślubu. Czasem mam wrażenie, że będę niczym Jane the Virgin i tak jak ona spóźnię się na własny ślub.

Wbiegłam do kuchni ignorując zawroty głowy. Porwałam klucze, jeansową kurtkę i przygotowaną poprzednim wieczorem butelkę wody z płatkami róży i malinami. Thomas już wcześnie rano opuścił dom, ponieważ miał dzisiaj spotkanie poza Londynem w sprawie swojej firmy. Tak, jego planem było założenie firmy szkolącej przyszłych aktorów. Gdy tylko przedstawił mi swój pomysł – zakochałam się. To przecudowne, że chce innym pomagać osiągnąć to, co on ma.

Zamknęłam drzwi wypuszczając tym samym Glue do ogrodu i szybko wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę centrum.

Dotarłam na miejsce kilka minut później i szybkim krokiem weszłam do budynku kierując się do już dobrze znanego mi pomieszczenia. Szczupła brunetka lekko po trzydziestce, ubrana w lawendową sukienkę z rękawem ¾ , która sięgającą jej do połowy uda i nie skazitelnym makijażem odwróciła się w moją stronę z dużym uśmiechem. Patrząc na nią i swój dzisiejszy wygląd poczułam jak moja pewność siebie spada.

- Viki! - przytuliła mnie. Od początku bardzo polubiłam Stephanie i obdarzyłam zaufaniem powierzenia sprawy swojego najważniejszego dnia w życiu. Nie marnując więcej czasu od razu przeszłyśmy do przymiarki sukni, którą wybrałam razem z moim najbliższym kobiecym gronem. Było to niesamowicie ciężkie. Dopiero po kilku tygodniach, gdy zrezygnowana ubrałam sukienkę, której na początku strasznie się wypierałam, wszystkie zgodnie uznałyśmy, że jest to ta jedyna.

Ubrałam się i przejrzałam po raz tysięczny w lustrze. Nawet bez makijażu wyglądałam w niej cudownie. Dopasowana góra wraz z rękawami wykonana była z koronki, która ciągnęła się mniej do pasa i idealnie oddając moje kobiece kształty, później zamieniała się w lekko lejący materiał z wycięciem z prawej strony uda. Była na kształt litery A. Klasyczna, elegancka, a zarazem dzięki większemu dekoltowi i wycięciu na udzie i plecach, odważna. Gdy tylko patrzę na nią jeszcze bardziej nie mogę doczekać się naszego ślubu, który ma się odbyć dokładnie w dzień, kiedy się poznaliśmy, czyli za niecały miesiąc. Na samą myśl poczułam dziwny ścisk w żołądku.

- Mogę? - zapytała Stephanie, a ja odsunęłam zasłony i trzymając nadmiar sukni w dłoniach wyszłam z przymierzalni. Kobieta przyjrzała mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

- Tutaj troszkę poluźnimy... - podeszła do mnie i zaznaczyła kilka miejsc. Popatrzyłam na nią zaskoczona. Fakt, w ostatnim czasie sporo się działo; jestem w trakcie studiowania na Royal Academy of Dramatic Art, planowania ślubu i na dodatek projekt Thomasa. To wszystko wiąże się z ogromnym stresem, a ja niestety zajadam stres, jednakże nie sądziłam, że aż tak bardzo przybrałam od ostatniej przymiarki, która była miesiąc temu.

- Aż tak bardzo zgrubłam? - zapytałam z nieco sztucznym uśmiechem starając się obrócić całą sytuację w żart. Ostatnią rzeczą jakiej chciałam przed moim ślubem było przybranie na wadze.

Those moments / Thomas Brodie SangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz