Tom uwielbiał obserwować uczucia, które rodziły się i walczyły o przewagę na ludzkich twarzach. Zaskakujące dla niego było, jak wiele na raz potrafi przewinąć się ich przez człowieka, a ten pozostanie bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym. Nadal nie wiedział, jak ludzie potrafili z tym żyć. Przecież o wiele łatwiej jest, kiedy nie trzeba się nimi przejmować, nieprawdaż? Uśmiechnął się pod nosem.
Harry pod względem wypisujących się na twarzy emocji był obecnie niczym otwarta księga, z której Tom mógł wyczytać wszystko. Napawał się tym widokiem i gdzieś w tyle umysłu zastanawiał, dlaczego umysł chłopaka jeszcze nie wybuchł.
– Chciałbyś mi o czymś powiedzieć? – rzucił, chcąc czy nie lekko zaniepokojonym głosem. W końcu zostawił go z Averym tylko na chwilę, a gdy wrócił zastał Harry'ego leżącego bez ruchu na podłodze. Wiedział jednak, że wyciągnięcie jakiejkolwiek informacji o tym, co zaszło przed paroma minutami w tym pokoju zapewne nie będzie łatwe i wcale się nie pomylił.
– Nie – odpowiedział twardo Potter, mimo swojego stanu i tego, że widać było, iż trudność sprawia mu utrzymanie pionowej pozycji ciała. – Nie chcę.
– Och, ale czy naprawdę myślałeś, że zadałem ci pytanie? Skoro nie chcesz współpracować w łatwy i całkiem przyjemny sposób... – zaczął Tom, a jego oczy zmrużyły się niebezpiecznie. Miał gdzieś, czy drugi czarodziej zechce mu cokolwiek powiedzieć. On po prostu musiał wiedzieć, co tu się stało. Merlinie, czuł w kościach, że dzięki temu mógłby w końcu odkryć co dzieje się z Potterem.
– Zostaw mnie! – krzyknął, cofając się desperacko w tył, przez co nie zauważył wybrzuszenia w dywanie. W ostatniej chwili podtrzymał się stojącej obok starej komody, zapobiegając ponownemu bolesnemu upadkowi. Przeklął cicho i wziął kilka głębokich oddechów, aby się uspokoić. – Nic ci nie powiem. Pozwól mi toczyć moje własne walki. – Jedyne, czego Harry teraz pragnął, to aby pozostawiono go w samotności, a Riddle wcale mu w tym nie pomagał.
– To wszystko już dawno przestało być tylko i wyłącznie twoją walką. Salazarze, niemal od zawsze była także moją.
Tom zaczynał powoli czuć wzrastającą w nim irytację spowodowaną zachowaniem młodszego chłopaka. Był niczym dzikie zwierzę zapędzone w róg, odcięte od drogi ucieczki. Gołym okiem widać było rosnącą w jego oczach panikę, gdy tylko Riddle spróbował postawić choć jeden krok w jego kierunku. 'Kiedy on w końcu zrozumie, że nie planuje zrobić mu żadnej krzywdy?' Tom wręcz gotów był mu pomóc, byle tylko odzyskać swojego, dawnego Harry'ego.
Cholera, czy on za nim tęsknił?
Nie. Musiał zamknąć się na te emocje. Nie mógł pozwolić sobie na słabość. Przynajmniej tak długo, jak Potter uznawał go za obcego, a być może nawet i wroga.
– Pozwól mi sobie pomóc – powiedział w końcu, gdy cisza między nimi stała się zbyt uciążliwa.
Harry nie odpowiedział od razu. Uporczywie wbijał swój wzrok w podłogę, bojąc się spojrzeć na starszego chłopaka. Nadal nie był pewny, czy może mu zaufać. Bił się nieustannie z własnymi myślami, nie pozwalając jednocześnie, aby na jego twarzy pojawiły się łzy bezsilności, które tak usilnie chciały opuścić jego oczy.
– Proszę.
To jedno słowo tak zaskoczyło Harry'ego, że jego wzrok automatycznie odszukał Toma. Wiedział, czuł, że było ono wypełnione szczerością. Merlinie, wiedział też, że ten chłopak nigdy, ale to nigdy o nic nie prosi. Patrząc w końcu w oczy Riddle'a poczuł znów ten sam spokój, taki jak przed zostaniem z Averym sam na sam. Nie mógł już dłużej się wzbraniać. Miał tylko nadzieję, że gdy otworzy się przed Tomem nie będzie tego później żałował.
CZYTASZ
Pętla Czasu
FanfictionCo się stanie, kiedy Bitwa o Hogwart nie skończy się tak, jak przewidywał Harry? Chłopak miał dwa scenariusze: Zginie on, a Voldemort przeżyje; Zginie Voldemort, a on przeżyje. Jednak, nigdy nic nie szło po jego myśli. Kiedy Złoty Chłopiec budzi się...