Rozdział 11

886 114 143
                                    

Słowa : 3047

Droga po nieoznakowanej trasie do domku Laury na wsi, okazała się nie do odnalezienia dla każdego amatora jazdy za kierownicą. Mówiąc to, miałem oczywiście na myśli siebie, pocieszając się, iż było to raczej naturalne. No dobra, może i była oznakowana, ale po prostu nie umiałem posługiwać się taką mapą. Przyznaję, była to dla mnie czysta nowość i nie oszukiwałem się nawet co do tego, iż byłem w tym po prostu beznadziejny.

Od razu pożałowałem pomysłu, w którym razem z Bellą postanowiliśmy przejechać się tu na motorze po tym, gdy zostałem u niej na noc. Zrobiłem to tylko dlatego, że po prostu nie opłacało mi się wracać na piechotę do domu, szczególnie ze względu na to, że zaczął padać deszcz. Poza tym rozmawiałem z nią o Harrym. Powiedziałem jej o wszystkim co do niego czułem, a ona doradziła mi co mógłbym zrobić w tym kierunku. Wyszło na to, iż ustaliliśmy, że dopóki brunet był z Laurą, ja z dziewczyną będziemy wzbudzać w nim zazdrość. Dopiero kiedy chłopak zrozumie do kogo tak naprawdę należy jego serce i zrobi coś w tym kierunku, miałem zamiar wyznać mu prawdę. W przeciwnym wypadku mógłbym w końcu się ośmieszyć, gdyż nadal nie miałem gwarancji co do jego uczuć.

Ale wracając do tematu, byliśmy właśnie w drodze na imprezę, od dwóch godzin cofając się na rozwidlenie tras, nie wiedząc, którą powinniśmy wybrać.

- Mówie Ci to ta. - Rzekła dziewczyna, wskazując palcem na jedną z nich, na co uniosłem wysoko brwi. Byłem święcie przekonany, że się myliła, gdyż jechaliśmy nią już co najmniej dwa razy, za każdym z nich się cofając w miejsce, w którym teraz staliśmy.

- Na bank nie. Nie patrzysz przypadkiem na nią do góry nogami? - Spytałem poważnym tonem, a ona spojrzała na mnie unosząc wysoko brwi. Po chwili nie wytrzymałem i wybuchłem śmiechem, na co dziewczyna poszła w moje ślady. Złapałem się za brzuch, będąc w pełni załamanym tym, że byliśmy w kompletnym polu, a odnalezienie drogi szło nam jak szukanie igły w stogu siana.

- W takim tempie dojedziemy dopiero na sprzątanie po imprezie. - Rzekła rozbawionym tonem dziewczyna. Zmarszczyłem czoło, rzucając jej w odpowiedzi znaczące spojrzenie.

- Albo co gorsza nie dojedziemy tam wcale. - Zażartowałem, jednak już po chwili zdałem sobie sprawę z tego, iż tak naprawdę było to bardzo prawdopodobne. Westchnąłem na zegarek, który wskazywał już siedemnastą, co oznaczało, iż byliśmy spóźnieni o pełną godzinę.

- I co teraz? - Spytała dziewczyna, z nieco poważniejszą miną. Wzruszyłem niepewnie ramionami, spoglądając na horyzont. Na nasze nieszczęście, nie było tam żadnego punktu zaczepienia. Każda droga wyglądała kompletnie tak samo i nie miałem pojęcia co tak naprawdę mogliśmy zrobić w tej sytuacji. Uniosłem wysoko brwi spoglądając na dziewczynę.

- Ale jesteśmy głupi!!! - Powiedziałem, wyciągając telefon z kieszeni, nie mogąc powstrzymać uśmiechu cisnącego mi się na usta. Dziewczyna złapała się za głowe z niedowierzaniem.

- Serio!? Nie wierzę! - Zaśmiała się, kiedy ja zacząłem wstukiwać numer Harrego w klawiaturę swojego telefonu. I już z bijącym sercem miałem naciskać na zieloną słuchawkę, lecz w tle usłyszałem bardzo znany mi dźwięk motoru.

Odwróciłem się na pięcie, a już po chwili na horyzoncie ujrzałem Zayna i Kristen. Jechali oni w naszym kierunku, ze strony drogi głównej, na motorze mulata. I wiedziałem już, że będę musiał sobie trochę poczekać na usłyszenie głosu bruneta...

Delirium • LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz