Rozdział 20

704 86 33
                                    

Słowa:3220

Następnego dnia z rana zacząłem pakować się na wyjazd. Zabrałem wszystkie niezbędne rzeczy do biwakowania. Tak właściwie nie miałem zbyt wielkich wymagań dlatego moja torba była naprawdę niewielka. Wziąłem ze sobą jedynie rzeczy na przebranie, koc, poduszkę, tabletki nasenne i telefon. Nie musiałem martwić się o jedzenie, alkohol ani namioty, bo tym wszystkim zajął się Zayn, który zorganizował cały nasz wypad.

Przed wyjazdem odbyłem rozmowę z ciocią, która wyznała, że nie ma totalnie nic przeciwko temu kogo w przyszłości pokocham. To utwierdziło mnie w przekonaniu, iż postąpiłem właściwie mówiąc jej o tym wszystkim. A mam na myśli całej historii związanej z Harrym. No może poza paroma drobnymi szczegółami. Mówienie rodzinie o problemach miłosnych może wydawać się głupie ale naprawdę tego potrzebowałem. Po opowiedzeniu jej wszystkiego poczułem ulgę. Ciocia była przeszczęśliwa ze względu na to, że się przed nią otworzyłem i dała mi rade abym wszystkiego od razu nie przekreślał. Zrobiła to jednak zapewne tylko dlatego, że nie mogła poznać prawdziwego powodu, który utwierdził mnie w tym, że byłem dla chłopaka o burzy brązowych loków tylko zabawką. Nikt w końcu nie mógł.

Podczas drogi w stronę lasu pod miastem zacząłem obawiać się tego jak ten biwak będzie wyglądał.
I nie chodziło tu o to, że bałem się niedźwiedzia z lasu, który mnie pożre. No dobra. Może tylko trochę.
Ale mimo wszystko miałem na myśli Harrego.
Nie wiedziałem czy wytrzymam oglądając go jak ten obściskuje się z Laurą. To byłoby ponad moje siły. Nie mogłem już w końcu wzbudzać w nim zazdrości zbliżając się do Belli. Nie po wczorajszej głupocie. Dlatego właśnie w sytuacji, w której przyglądałbym się teatrzykowi, który odstawia brunet byłbym totalnie bezradny. Miałem jednak nadzieję, że do niczego takiego nie dojdzie ze względu na to, że miałem zamiar bawić się naprawdę dobrze. Ta noc miała być niezapomniania. I wtedy jeszcze nie wiedziałem, że z nieco innego powodu taka właśnie będzie.

- To tutaj!- Oznajmił radośnie Zayn wybudzając mnie z lekkiego snu. Otworzyłem powolnie oczy marszcząc przy tym czoło gdy zdałem sobie sprawę z tego, że nie za bardzo się wyspałem. Mozolnie się przeciągnąłem i wyjrzałem przez okno. Moim oczom ukazały się cztery dwuosobowe namioty ustawione w rządku.
Na mojej twarzy pojawił się wyraz zdziwienia ze względu na to, że nie mogły one rozłożyć się same, a mulat z jego dziewczyną i Bellą siedzieli nadal w samochodzie. To wszystko musiał zatem przygotować ktoś inny.

- Dlaczego są cztery namioty skoro potrzebujemy tylko trzech? - Bella wyprzedziła moje pytanie, na co zmarszczyłem czoło spoglądając w stronę Zayna. Chłopak wzruszył ramionami rzucając nam tajemnicze spojrzenie w przednim lusterku.

- Jest z nami ktoś jeszcze. - Oznajmił na co przełknąłem nerwowo gulę w gardle. Już wtedy wiedziałem kogo za chwilę zobaczę nie mając jednak pojęcia jakie będą tego skutki.
Dziewczyna rzuciła mi pytające spojrzenie na co jednak wzruszyłem ramionami. W końcu za chwilę i tak dostałaby odpowiedź na swoje pytanie.

Westchnąłem głęboko by następnie otworzyć drzwi od samochodu. Moje nogi zetknęły się z ziemią, a sam nabrałem do płuc rozkosznego powietrza, które przesiąknięte było zapachem otaczającej nas przyrody.
Zanim zdąrzyłem dobrze rozejrzeć się do okoła moim oczom ukazał się Liam. Na mojej twarzy natychmiast pojawił się promienny uśmiech mimo, iż nie byłem do końca zaskoczony jego widokiem.

- Witajcie! - Pomachał do nas zbliżając się w naszą stronę. Kątem oka widziałem pozytywne zaskoczenie Belli i Kristen, która najwyraźniej też nie wiedziała o towarzystwie chłopaka.

Delirium • LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz