Rozdział 24

772 89 35
                                    

Słowa: 3310

Dzień, do którego przenosi nas ta pokręcona historia zaczął się z pozoru bardzo normalnie. Ze spokojem na ustach udałem się do szkoły i dzięki porannej wiadomości od Harrego, który życzył mi dobrego dnia, kompletnie zapominałem o tym co złe przynajmniej na chwilę. Bo to czego się niedługo później dowiedziałem i wszystko co miało się jeszcze dzisiaj wydarzyć wywróciło moje życie do góry nogami i nikt nie przypuszczałby, że osoba, która od początku za tym wszystkim stała naprawdę była tą ostatnią, po której bym się tego spodziewał. Szkoda tylko, że odkryłem to wtedy, gdy było już za późno.

Lekcje minęły mi naprawdę szybko. Nie mogłem wyzbyć się z głowy myśli o dzisiejszym spotkaniu z całą naszą ekipą w Redrock City. No prawie całą. Kristen nadal nie wybudziła się ze śpiączki ale miał być z nami nawet Niall. Byłem bardzo ciekawy tego jak to wszystko wypali, a tym bardziej wiadomości, którą mieli przekazać nam Zayn z Liamem. Nadal nie miałem zielonego pojęcia o co mogło chodzić dlatego z niecierpliwością odliczałem czas do tego, gdy wszystko miało się wyjaśnić.

Harry zaproponował, żebyśmy pojechali do restauracji na jednym motorze jednak z przykrością odmówiłem. Naprawdę żałowałem tego, że jego plan nie wypalił ale musiałem wreszcie udać się do lekarza, żeby wydał mi kolejną dawkę środków nasennych. Odwlekałem to zbyt długo, bo zostało mi ich naprawdę niewiele, a gabinet pana Smitha znajdował się na obrzeżach miasta. Uznałem, że nigdy nie będzie mi tam po drodze i lepiej załatwić to jak najszybciej.

I takim właśnie sposobem znalazłem się przed przychodnią Rainfield. Niewielki biały budynek, który kręcił się wielką popularnością. Wszystkie leki na rynku pojawiały się tam jako pierwsze w możliwie najniższych cenach. Dawali też za darmo wiele próbek do ich przetestowania co ze względu na moją oszczędność bardzo mi pasowało. Tabletki nasenne sprawdzały się naprawdę świetnie i spałem po nich jak zabity, a w dodatku nie musiałem nawet za nie płacić, przynajmniej do ostatniego razu. Na wszelki wypadek gdyby nie były one już jedynie próbkami testowymi wziąłem ze sobą pieniądze będąc gotowy zapłacić ile będzie trzeba za te cuda w małej pigułce.

Otworzyłem drzwi do budynku, a moim oczom ukazała się znana mi już w recepcji pani z wysoko upiętym kokiem i okularami na czubku nosa. Uśmiechnąłem się lekko w jej stronę na powitanie, na co w odpowiedzi zmróżyła oczy.

- Dzień dobry. - Odparłem, obserwując jak wstukuje coś w komputer.

- Dzień dobry. - Odpowiedziała, a jej ton wydawał się być chłodniejszy niż zwykle. Schowałem ręce do kieszeni i uniosłem do góry brwi. - W czym mogę pomóc? - Spytała po chwili, na co nerwowo się zaśmiałem.

- Chciałbym zobaczyć się z doktorem Smithem jeśli jest to możliwe. - Sprostowałem, na co kobieta zlustrowała mnie swoim przenikliwym wzrokiem.

- Pańska godność? - Wycedziła przez zęby, a ja w odpowiedzi odkaszlnąłem.

- Louis Tomlinson. - Odparłem, zerkając kątem oka na zegarek, który wskazywał szesnastą pięć. Przekląłem w myślach widząc jak to wszystko się przeciąga, i ze zrezygnowaniem pogodziłem się z myślą, iż prawdopodobnie spóźnię się na nasz meeting.

- Jak widzę jest Pan nowym klientem. Czy chce Pan założyć u nas swój profil? - Spytała, na co uniosłem wysoko brwi. Zdecydowanie nie byłem nowym klientem i nastawienie niewykwalifikowanej pracownicy zaczęło mnie lekko denerwować.

Delirium • LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz