Dni w San Fernando uciekały jeden za drugim. Wakacje zaczęły powoli zbliżać się ku końcowi. Za niespełna dwa tygodnie miałam zacząć praktyki zawodowe w Polsce, a ja jeszcze nie kupiłam biletu powrotnego na samolot.
- Możemy lecieć w piątek- skierowałam swoje słowa do Kuby, który siedział obok mnie na kanapie i oglądał jakiś serial.
- Piątek jest jutro- odparł, nie odrywając wzroku od ekranu telewizora.
- Faktycznie. To może niedziela?- zaproponowałam kolejną datę.
- Obojętnie.
- Wam zawsze jest wszystko obojętne- mruknęłam.
- Nieprawda- wtrącił tata, który najwidoczniej przysłuchiwał się naszej rozmowie z kuchni.- Mówimy tak, ze względu na to żebyście wy, kobiety wybrały sobie to co jest dla was dogodne i nie strzelały fochów, przez nasze złe wybory.
- Popieram- odparł Kuba, unosząc kciuka.
- Dobra, to kupuję na niedzielę- westchnęłam i zabrałam się za kończenie transakcji.- Będziesz za mną tęsknić?- spytałam, łapiąc kontakt wzrokowy z tatą.
- Bardziej za Kubą, zawsze wolałem mieć syna- odpowiedział poważnym głosem, a ja bez zawahania rzuciłam w niego poduszką, jednak ten zrobił unik w odpowiednim momencie.- No co, ty nie oglądasz ze mną meczy i nie wiesz co to tempomat.
- Wiem- odpowiedziałam dumnie, odkładając laptop na stolik.
- Tak?- spytali w tym samym czasie.
- To ten taki ekranik, który pokazuje z jaką prędkością porusza się pojazd- przez chwilę poczułam się jak na ustnym egzaminie.
- Zdecydowanie nie nadajesz się na mojego syna- odrzekł tata, drapiąc się po głowie, a ja szybko wygooglowałam co to właściwie jest.
- Trzeba było mnie oddać do domu dziecka i wziąć sobie syna- prychnęłam, a tata podszedł do mnie i mocno objął mnie ramieniem.
- Tylko tak sobie żartuję. Przecież to oczywiste, że nie będę tęsknił za kimś, kto posuwa moją ukochaną córeczkę- po tych słowach o mało co nie udławiłam się powietrzem.- Nie róbcie takich min, też kiedyś byłem w waszym wieku- odparł, kładąc dłoń na ramieniu Kubu.- A ty zrób jej krzywdę, a jedyne co będziesz posuwać do końca życia to wózek inwalidzki- poklepał chłopaka, po czym poszedł do łazienki, zostawiając nas samych w salonie.
- Przecież nie uprawialiśmy jeszcze seksu- szepnął Kuba, upewniwszy się, że tym razem nie mamy nieporszonego podsłuchiwacza.
- Lepiej mu o tym nie mów, bo jeszcze nas wyśmieje- powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy.
- To może powinniśmy to w końcu zrobić?- odłożył pilot na stolik, po czym zbliżył się do mnie i zaczął muskać ustami moją szyję, zjeżdżając coraz niżej.
- Nie tutaj- odepchnęłam go od siebie, kiedy jego dłonie zaczęły podwijać moją koszulkę.
- Możemy iść do twojej sypialni- splótł swoje palce z moimi.
- No i może zaprosimy do zabawy jeszcze mojego tatę. Wpisz tutaj lepiej swoje dane do biletu- podałam niezadowolonemu chłopakowi laptopa, a ten w mgnieniu oka uzupełnił brakujące pola.
- Boję się wracać do Polski- zaczął nowy temat, kładąc głowę na moim ramieniu.
- Niby czemu?
CZYTASZ
A vicious circle/Quebonafide
FanfictionUstawiłam się w kolejkę do odprawy. Jak zawsze byłam jedną z ostatnich i także w takiej kolejności wsiadłam do samolotu. Zerknęłam na bilet. 12 B. Odetchnęłam z ulgą, kiedy skojarzyłam, że B na pewno nie znajduje się przy oknie. Miejsce w tym rzędzi...