Gdy tylko skręciłam w pierwszą, boczną ulicę, pośpiesznie wyciągnęłam z kieszeni telefon i raz dwa odszukałam numer Kuby. W momencie, gdy usłyszałam pierwszy sygnał, poczułam jak dłoń mi się trzęsie, a razem z nią trzymane urządzenie.
- Cześć maleńka- usłyszałam głos chłopaka, w momencie, w którym miałam się już rozłączyć.
- Kuba, możemy się spotkać?- spytałam cicho.
- Jestem w studiu, coś się stało?- w jego głosie dało się rozpoznać zakłopotanie.
- Nic ważnego. Zadzwoń jak skończysz- odparłam i się rozłączyłam, a następnie schowałam telefon do tylnej kieszeni.
Wtedy zrozumiałam, jak okropnie jestem na siebie zła, za to że dopuściłam do tego niepotrzebnego spotkania. Przecież mogłam go po prostu wystawić. Co ja sobie w ogóle myślałam proponując to spotkanie? Nie znałam odpowiedzi na to pytanie, mimo że rozważyłam kilka, żadnego nie byłam pewna. Jedyne czego naprawdę byłam pewna to, to że kocham Kubę i to on teraz jest dla mnie najważniejszy.
Szłam na ślepo przed siebie, aż znalazłam się pod blokiem, w którym mieszkał Kuba. Byłam wdzięczna swojej pamięci, że udało mi się zapamiętać kod do bramy ostatnim razem. Bez problemu weszłam do środka. Wjechałam windą na odpowiednie piętro i upewniwszy się, że chłopaka nie ma w mieszkaniu, usiadłam na schodach. Siedziałam skulona, na zimnym kamieniu i czekałam aż Kuba wróci.
Po upływie godziny, odezwał się Kuba, który zadeklarował, że skończyła na dzisiaj i gdzie ma po mnie podjechać. Zdziwił się kiedy, oznajmiłam, że od pewnego czasu siedzę pod jego drzwiami.
- Hej mała, mogłaś mówić, że to coś poważnego- powiedział, stając obok mnie, po czym wyciągnął w moją stronę dłoń i pomógł mi wstać.- Chodź- oboje weszliśmy w ciszy do mieszkania.
- Muszę ci coś powiedzieć- zaczęłam, siadając na kanapie.
- Domyślam się, mów co jest- dosiadł się do mnie i położył mi dłoń na kolanie.- Chodzi o naszą kłótnię? Trochę mnie poniosło, przepraszam.
- Nie chodzi o to- zaprzeczyłam.- Okłamałam cię dzisiaj rano- te słowa z trudem przeszły mi przez usta, ale wiedziałam, że muszę mu właśnie teraz o wszystkim powiedzieć.
- Nie smakowało ci śniadanie?
- Kuba to jest coś poważniejszego niż śniadanie- przełknęłam ślinę.- To nie był listonosz.
- A kto?
- Filip- z trudem wyrzuciłam to z siebie.- Nie chciałam ci wcześniej mówić, żeby cię nie denerwować- chłopak nie odpowiadał przez kilka sekund.
- Czego chciał?- Kuba uniósł brwi, a jego twarz przybrała poważny wyraz.
- Porozmawiać.
- Ale zbyłaś go tak? Nie rozmawiałaś z tym skurwielem?- serce waliło mi jak oszalałe, bałam się ciągnąć ten temat, ale jakby dowiedział się prawdy z innego źródła, mogłoby się to skończyć źle.
- Nie. Spotkaliśmy się w kawiarni. Chciał pogadać- informację o pierścionku mimo wszystko postanowiłam zachować dla siebie.
- Nina nie rób sobie jaj. Czy jak wyrzucasz opakowanie po chipsach, to później je wyciągasz, żeby sobie z nim porozmawiać?!- uniósł głos.
- No nie, ale on nie jest paczką po chipsach.
- Prawda, on jest czymś gorszym. Nie mam nic do tych paczek- mówił ze złością w głosie.- Na co ty liczyłaś, że niby co on ci takiego powie?
- Kuba, ja nie wiem. Żałuję, że to zrobiłam- czułam, jak oczy zaczynają mi się robić szklane i niewiele brakowało żebym się rozpłakała.
- Nie płacz. Nie chcę, żebyś miała z nim jakiś kontakt- odparł, a ja skinęłam głową.- A jeśli on będzie cię nachodził masz mi o tym niezwłocznie powiedzieć i już ja zrobię z nim porządek na zawsze.
- Przepraszam- wymruczałam, wtulając głowę w tors Kuby.
Poczułam, że nie tylko moje serce przyspieszyło. Siedzieliśmy w ciszy, a palce chłopaka, głaskały moją głowę.
- Nie chcę żebyś mnie okłamywała- wyszeptał.
- Wiem, nie będę- powiedziałam, delikatnie całując jego usta.- Kocham cię najmocniej na świcie- wyjawiłam, a na twarzy Kuby pojawił się skromny uśmiech.
- Spróbowałabyś nie- cmoknął mnie w czoło i przytulił mocniej do siebie.
***
Obejrzeliśmy film i zjedliśmy zamówione przez chłopaka jedzenie. Między nami było tak dobrze, że szybko zapomniałam o Filipie i czułam się jakby wszystko wróciło do normy. Wieczorem brunet odwiózł mnie do domu.
- Jeśli do ciebie przyjdzie, masz w pierwszej chwili mnie o tym poinformować, jasne?- odparł na odchodne, a ja przytaknęłam i posłałam mu szczery uśmiech.
Wzięłam szybki prysznic, po czym zapakowałam się do łóżka z telefonem w dłoniach. Dopiero teraz dostrzegłam wszystkie wiadomości od Moniki, które zaczęłam odczytywać.
"Pogoniłaś drania?!"
"Nie wybaczaj mu, bo Cię zabiję!"
"NIE RÓB GŁUPOT!"
"NINA, Kuba jest milion razy lepszy od tej cipki"
"Odezwij się, bo przestaniemy się przyjaźnić!"
"Ja na poważnie! GDZIE JESTEŚ?!!!!!"
"Daję Ci ostatnią szansę, zadzwoń!"Monika należała do tych osób, które muszą być zawsze w centrum dram. W tym przypadku nie mogło być inaczej. Mimo że rozmowa z nią była naprawdę na jednym z ostatnich miejsc, na jakie miałam w tym momencie ochotę. Jednak z drugiej strony, nie miałam serce zostawiać ją w niepewności przez calutką noc. Odnalazłam numer i zadzwoniłam.
- Czy ja mam cię zamordować?!- wrzasnęła, zaraz po odebraniu.
- Nie mogłam gadać- wiedziałam, że te słowa nie załatwią sprawy, ale było warto chociaż spróbować.
- Jasne, bo co? Bzykałaś się z Filipem, a może z Kubą. Już wiem z dwoma na raz, albo jeden po drugim- wylewała swój jad, jakbym zabiła jej co najmniej psa.
- Nawet tak głupio nie mów. Dzwonię teraz, żeby cie wszystko opowiedzieć. Powinnaś to docenić.
- Docenić, że stawiasz swoją najlepszą i zarazem jedyną przyjaciółkę na ostatnim miejscu? Dobra opowiadaj.
Streściłam jej szybko to co zaszło rano i późniejsze spotkanie przy kawie. Nie pomijając szczegółu z pierścionkiem, który zaszokował dziewczynę najbardziej.
- Nie pierdol. Pierścionek?! Co? Nie wierzę- mówiła zszokowana, a ja tylko przytakiwałam za każdym razem.- I co on sobie myśli? Że wróci, jak bocian po zimie, zamacha ci jakimś tandetnym diamencikiem przed oczami i ty mu wszystko wybaczysz. Boże jaki on jest żałosny.
- Takich słów się spodziewałam z twojej strony- zaśmiałam się do telefonu.
- Stara ja cię proszę, inaczej się tego nie da określić. Niech spada gnojek, bo go dorwę- jak widać w takich sytuacjach, człowiek dowiaduje się ilu ma prywatnych ochroniarzy.
- Nie zrobił nic złego, chciał tylko porozmawiać...
- Dziewczyno, czy ty słyszysz jakie głupoty z siebie wyrzucasz?- warknęła, a ja ponownie zachichotałam.- To nie jest zabawne, idź się lepiej prześpij, bo pierdolisz. Jutro o dziesiątej na wykładzie- tymi słowami zakończyła naszą rozmowę.
Napisałam szybką wiadomość na dobranoc do Kuby, po czym nastawiłam budzik na rano i zgasiłam światło. Zasnęłam chwilę później już ze znacznie lepszym humorem, niż kilka godzin temu, gdy siedziałam na klatce schodowej u chłopaka.
________________
Chciałabym podziękować AngelWoodgett, bo to Jej komentarz przyczynił się do powstania tego rozdziału. Może jest szansa, że to opowiadanie, dociągnę do końca.
Buziaki L.
CZYTASZ
A vicious circle/Quebonafide
FanfictionUstawiłam się w kolejkę do odprawy. Jak zawsze byłam jedną z ostatnich i także w takiej kolejności wsiadłam do samolotu. Zerknęłam na bilet. 12 B. Odetchnęłam z ulgą, kiedy skojarzyłam, że B na pewno nie znajduje się przy oknie. Miejsce w tym rzędzi...