[7] Połączenie

555 63 8
                                    

*Bill*

-Cogadh! Do jasnej gwiazdy to o mnie ci chodzi nie o Dippera! Zostaw go w spokoju - wydzierałem się w pustke licząc na to, że Gwiazda Wojny mnie usłyszy i się pojawi. Od trzech godzin odpowiadała mi cisza. Wkurzony czułem jak oko świeci mi na czerwono i jestem całkiem pewny, że włosy powoli też przybierają ten kolor. Westchnąłem z irytowany i usiadłem w powietrzu.
-Nie zostawiasz mi innego wyboru - warknąłem i zdjąłem opaskę z drugiego, srebrnego oka pozwalając mu odetchnąc od ciągłego ukrycia. Zamrugałem kilka razy i zakryłem swoje złote ślepie, a następnie skoncentrowałem się najmocniej jak potrafiłem.
-Skrawku bratniej duszy daj mi spojrzeć przez jego pusty oczodół tam gdzie kiedyś twoje miejsce było - wyszeptałem i wytężyłem wzrok.
-A ty jak straciłeś oko? -spytał Dipper patrząc prosto na mnie. Cogadh szybko zakrył moją wizję grzywką i spuścił głowę. Wiedział, że patrzę.
Wynocha z mojego oka Samael. Warknął telepatycznie. Uśmiechnąłem się.
-Nie. Oddaj mi Dipper'a - powiedziałem.
-Nie straciłem go. Oddałem innej Gwieździe - syknął Cogadh po czym w myślach dodał. Czego kurwa żałuję od dobrych kilku miesięcy.
-Zamiast mnie obwiniać o wszystko powinieneś się ze mną spotkać i dać mi wszystko wyjaśnić. Chociaż raz nie wywołuj wojny przez niedopowiedzenie!
-To powiedz mi coś innego o Samael'u. On nigdy się nie chwali swoją przeszłością. Podobno byliście blisko ze sobą - przerwał nam Dipper. Cogadh spojrzał na niego morderczym wzokiem dzięki czemu mogłem ponownie go zobaczyć. Był cały. Gwiazda Śmierci go nie skrzywdziła.
-Chyba rozumiem dlaczego. Macie podobne miny jak się złościcie.
-Miny? - zapytaliśmy w tym samym czasie.
-Tak. Oko wam błyszczy na czerwono i mordujecie nim wszystkich naokoło. O! Czyżbyście byli bliźniakami? - dopytywał Sosenka.
W sumie ma racje. Po części jesteśmy bliźniakami.
-Nie jesteśmy bliźniakami. Samael jest Trucizną Boga, niszczy wszystko co zechce. Ja jestem Gwiazdą Wojny, wywołuję zagładę, niezgodę, wojnę i podczas apokalipsy mam objawić się na Ziemi wraz z moimi braćmi i zwiastować koniec świata i tak dalej.
Jestem pewien, że Cogadh w tym momencie przewrócił oczami.
-Jesteś jednym z jeźdźców apokalipsy! - krzyknął Dipper jakby odkrył Amerykę. Gwiazda kiwnęła lekko głową. Nie lubił tej nazwy. Jeźdźca Apokalipsy. Był Gwiazdą Wojny. Nienawidził tego, że Bóg miał wobec niego jakieś plany. Nigdy nie trzymał się grafiku.
-Samael też ma być podczas niej obecny - powiedział po chwili.
-Ej! Nie za dużo mu mówisz? - powiedziałem zaniepokojony - Zaraz mu opowiesz cała historię swojego oczodołu! Przestań go w to mieszać i załatw to ze mną jak na ciebie przystało Cogadh, a nie wplątujesz w to niewinne osoby.
Naglę srebrne oko zapiekło mnie i straciłem wizję. Za długo byliśmy połączeni i nasze dusze zaczęły się scalać. To byłby problem gdyby do tego doszło. Założyłem z powrotem opaskę i wyprostowałem się. Przynajmniej Dipperowi nic się nie stało. Ruszyłem przed siebie. Muszę go znaleść i to szybko.

__________________
Tak miało być jak wrócę do Polski.
I wróciłam w jednym kawałku.
Happy me. Happy you.
Mamy kolejny rozdział. Jakoś nie wiem czy jest dobry... taki... idk... chyba nie w moim stylu :/
Dajcie znać co sądzicie.
I jak tam rozpoczęcie szkoły!? ^^
No więc tak...
Miłego
Wasza,
LucyNara

Zemsta... ||BillDipp||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz