*Bill*
-Szósteczka! W myślach mi czytasz! – powiedziałem uradowany i odwróciłem się, by spojrzeć na Stanforda, który celował do mnie z jakiejś śmiesznej broni.
-Zabiłeś mojego siostrzeńca – warknął staruszek i załadował broń, która wydała przy tym śmieszny dźwięk.
-Ech... Czemu wszyscy mnie obwiniają o śmierci, do których się nie przyczyniłem... No w sumie Sosenkę można... - urwałem, bo głos mi się załamał. I tyle z mojej gry. Oczy zaczęły mnie szczypać.
-Ty płaczesz? – zdziwił się Ford. Ja pierdole, znalazł się Pan-Spostrzegawczy.
-Nie, oczy mi się pocą – warknąłem i wziąłem głęboki wdech i wydech. – Słuchaj Stanford. Daj mi swojego pilota do portali i znikam ci z oczu. Już nigdy mnie nie zobaczysz. Tak jak zawsze marzyłeś.
Szósteczka spojrzał na mnie zdziwiony i opuścił broń.
-Naprawdę się zmieniłeś. Kto by pomyślał, że staniesz się takim tchórzem – powiedział chowając broń do skurzanej torby.
-Nazywaj mnie jak chcesz, nie mam na ciebie siły. Daj mi tego cholernego pilota i już mnie nie ma – powiedziałem i wyciągnąłem rękę w jego stronę. Ford zbadał mnie wzrokiem po czym splótł ręce na piersi.
-Nie mam go przy sobie.
-Naprawdę? Teraz zachciało ci się zachowywać jak dziecko? Proszę cię Ford. Miejmy to za sobą. Pragnę tylko zaznaczyć, że nie mamy zbyt dużo czasu, a Sosenki nie ma by mnie powstrzymał, jak wybuchnę. Nie zapominaj, że nadal mogę cię skrzywdzić.
Ford przewrócił tylko oczami po czym coś zabłyszczało w nich. Skubany wpadł pewnie na jakiś głupi pomysł.
-Co znowu?
-Chcesz pilota do portali? – spytał z uśmiechem jakby odkrył jakąś nową zasadę matematyczną.
-Tak Fordzie. Od kilku minut o tym rozmawiamy.
-Jeśli chcesz pilota musisz zawrzeć ze mną umowę – powiedział tak szczęśliwy, że oczy mogły mu z głowy wypaść. Westchnąłem.
-Jaki ma być twój warunek? – spytałem coraz bardziej podirytowany.
-Powiem ci jak się zgodzisz.
-Ja pierdole. Czy ty masz pięć lat?
-Chcesz pilota czy nie?
Spojrzałem mu w oczy po czym pstryknąłem palcami i teleportowałem się do Chaty Tajemnic.
-Nie dasz po dobroci to sam go znajdę – mruknąłem do siebie pod nosem. – Gdzie Stanford schował to ustrojstwo?
Zamknąłem oczy, by przeskanować pokój. Takie urządzenie powinno zostawić jakiś magiczny ślad.
-Bill? – usłyszałem głos Gwiazdeczki. Otworzyłem szybko oczy i zesztywniałem. Mogłem wyczuć ze za mną stała. Głos miała zachrypnięty od płaczu.
-Bill! – lekko uradowana podbiegła do mnie i przytuliła od tyłu.
-H... hej Gwiazdeczko – powiedziałem starając się nie rozkleić. Moje skrzydła wyczuwały duszę Sabriny w ciebie Gwiazdeczki i pragnęły, by był do Dipper. Szybko złapałem jej ręce i odkleiłem ją od siebie.
-Sorry Mabel, ja...
-Spoko rozumie – powiedziała szybko. – Cieszę się, że jesteś cały.
Zapadła między nami niezręczna cisza. Którą od czasu do czasu przerywał Naboki swoim chrumkaniem.
-Przykro mi z powodu Dipper'a. Straciłaś brata, gdybym mógł to jakoś odwrócić to bym to zrobił – zacząłem. – Ale musisz mi zaufać, gdy mówię, że lepiej dla niego, by się nie odradzał.
Mabel zamarła, gdy to usłyszała.
-Czemu tu jesteś Bill? – spytała po chwili. – Myślałam, że wróciłeś, by pomóc mi go odzyskać.
Gwiazdeczka złapała mnie za kołnierz i spojrzała w oczy.
-Chociaż spójrz na to co znalazłam. Błagam cię – wyjęczała przez łzy spływające gęsto po jej policzkach. Ostrożnie wytarłem jej policzki i przytuliłem ignorując drżenie skrzydeł pod skórą. Głaszcząc po głowie starałem się ją uspokoić, ale wiedziałem, że dziewczyna potrzebowała się wypłakać.
Po kilku minutach Mabel odsunęła się ode mnie i przetarła czerwone i opuchnięte oczy.
-Więc? – spytała ponownie – Po co wróciłeś?
Westchnąłem. Nie ma co owijać w bawełnę. Nie mam na to ani czasu, ani siły.
-Szukam pilota, który Ford zbudował do portali – powiedziałem. – Wiesz może gdzie jest?
-Jak ci powiem to mi pomożesz?
Pogłaskałem ją lekko po włosach i smutno się uśmiechnąłem.
-Nie. Nie mogę Gwiazdeczko. Nie mogę pozwolić, by Dipper się odrodził jako kompletnie obca osoba, która zostanie wykorzystana przez naszego Ojca, by zmienić mnie w maszynę do zabijania ludzi – wytłumaczyłem jej. Na początku nie chciała uwierzyć. Zaczęła walić mnie w tors, ale w końcu, gdy podzieliłem się z nią swoimi wspomnieniami przestała i znów się rozpłakała.
-Jestem całkowicie sama – jęknęła.
-Nadal masz wujków i rodziców – zauważyłem.
-Nie rozumiesz tego! – wrzasnęła. Coś we mnie pękło. Powietrze zaczęło wokół mnie wibrować.
-Ja nie rozumiem? Oj Gwiazdeczko w ciągu jednego dnia straciłem szóstkę rodzeństwa, mojego ukochanego, dom i jakąkolwiek kontrolę nad swoim życiem. Ja nie rozumiem? Ty nadal jesteś w części człowiekiem. Masz swoją rodzinę tutaj na Ziemi. Nie spędziłaś z tymi Gwiazdami tyle czasu co ja. Pewnie nawet się nie przejęłaś, gdy je rozszarpałem! Chcesz rozpaczać i narzekać, że jesteś sama?! Przykro mi to oznajmić, ale ten przywilej ci się nie należy! – zacząłem na nią krzyczeć, przez co Gwiazdeczka bardziej się popłakała. Dipper, by mnie za to skrzyczał. Strasznie za nim tęskniłem. Przełknąłem gulę rosnącą w moim gardle.
-Jeśli wiesz, gdzie jest ten pilot, proszę, daj mi go. Nie wiem, ile mam czasu nim On mnie złapie w swoje sidła – głos lekko mi drżał. Mabel uniosła głowę i przyjrzała się mojej twarzy. Delikatnie dotknęła moich opuchniętych oczu, po czym westchnęła i złapała mnie za rękę.
-Wujek Ford planował zawrzeć z tobą deal. Ten pilot za przywrócenie Dipper'a do życia. Mówiłam mu, że zrobisz to bez umowy, ale najwyraźniej się myliłam – powiedziała zaciągając mnie do windy. Wjechaliśmy na parter, a następnie zostałem zaciągnięty do pokoju, w którym nadal były nasze rzeczy. Kartki i książki były wszędzie porozwalany i pozaznaczane kolorowymi mazakami i karteczkami. Gwiazdeczka naprawdę się do tego przyłożyła. Gdy drzwi się za nami zamknęły, Mabel puściła moją rękę i podeszła do swojego łóżka. Zaczęła grzebać w kupce swoich kolorowych swetrów.
-Gdzie planujesz się udać? – spytała przewalając ubrania.
-Jak najdalej się da, a potem jeszcze dalej – odpowiedziałem przeglądając papiery z zaklęciami. Podniosłem jedną stronę i zacząłem ją czytać. Mina mi zrzedła.
-Mabel, powiedz, że nie będziesz tego próbować – powiedziałem patrząc na zaklęcie pozwalające zawrzeć układ z samym sobą. – To cię rozszarpie.
Gwiazdeczka wzruszyła tylko ramionami.
-Nie będzie mnie miał kto powtrzymać.
-Chcesz umrzeć?! – wrzasnąłem. Powoli traciłem cierpliwość do jej upartości. Zachowywała się coraz bardziej jak Sabrina, gdy się uparła, że mnie 'naprawi'. Brunetka tylko posłała mi chłodne spojrzenie i wyciągnęła pilota z kieszeni jednego ze sweterków. Następnie rzuciła nim ze mnie i splotła ręce na piersi.
-Masz, a teraz uciekaj. Nie potrzebuję cię. Poproszę Jonathana o pomoc.
Złapałem pilota i spojrzałem na niego. Moja droga ucieczki. Następnie spojrzałem na Mabel. Wyglądała okropnie. Jakby ktoś wyrwał jej serce. Jej wzrok był częściowo pusty. Ścisnąłem pilota w ręce i wziąłem głęboki wdech.
-Nie pomogę ci w przywróceniu go, ale jeśli chcesz to zabiorę cię ze sobą – zaproponowałem.
-By uciekać przez resztę życia? Nie dzięki – warknęła.
-Nie, by uciec z tego wymiaru i stworzyć własny, gdzie będziemy bezpieczni. Z dala od chorych gier Ojca i trosk.
Mabel spojrzała na mnie uważnie po czym spojrzała na Nabokiego, który za chrumkał kilka razy.
-Masz racje Naboki – szepnęła po czym wymrugała łzy, które ponownie pchały się jej do oczu. – Ok. Pójdę z tobą, ale Naboki idzie z nami.
Kiwnąłem głową. Jej obecność będzie mi pomagać się opanować i nie oszaleć. Poza tym Dipper, by tego chciał. Bym pomógł Mabel, a przynajmniej taką miałem nadzieję. Kliknąłem coś na pilocie i chwilę później przed nami pojawił się blado niebieski portal. Wyciągnąłem rękę w stronę Gwiazdeczki.
-Gotowa? – spytałem. Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona.
-Tak bez pakowania?
-Tam gdzie idziemy niczego ci nie zabraknie.
Mabel podniosła Nabokiego i złapała mnie za rękę.
-Prowadź.
Następnie razem przeszliśmy przez portal.___________________________________________
Coraz bliżej końca. Jak tam wasze emocje?
Dawajcie znać w komentarzach!
Enjoy,
LucyNara
CZYTASZ
Zemsta... ||BillDipp||
FanfictionCzy policzyliście kiedyś wszystkie gwiazdy na niebie? Nie jesteśmy w stanie... A wszystkie gwiazdy są rodziną, która właśnie straciła matkę. Taiyō mimo odrodzenia z czystą kartą nie jest zaakceptowana przez wszystkich jako nowa Gwiazda Matka. Zwłas...