3

954 62 21
                                    

Największą karą jaka mogła mnie spotkać to rozmowa sam na sam z Ackerman'em.

- Co łączyło cię z Isabel Magnolią? - zapytał poważnie.

- Była moją kuzynką, dowiedziałam się o tym dopiero tydzień po jej odwiedzinach. - odpowiedziałam nie patrząc w jego stronę. - miałam pewne informacje, kojarzyłam jej ojca i zresztą ją samą. Żałuję, że nie przyjęłam jej propozycji...

- Wiesz chociaz z kim miałas w tedy mieszkać? - zapytał, a ja dopiero po tych słowach na niego spojrzałam.

- Nie. - odpowiedziałam zwięźle.

- Więc nawet nie wiesz czy by się zgodzili. - powiedział a ja znów zaczęłam patrzeć w ścianę.

- Ma Kapral rację. - powiedziałam szczerze. - Zresztą jak zwykle, tak słyszałam.

- Zmieniasz temat. - powiedział niskim tonem.

- Może. - odpowiedziałam.

- Jaka była wasza razmowa? - to nie było pytanie, chyba przyzwyczaił się do rozkazów.

- Na niczym poważnym. - zrobiłam przerwę, trwała może kilka sekund. - Zapytała czy nie chciałabym do nich dołączyć, ja odpowiedziałam krótko i zwięźle, nie. Była przygnębiona, powiedziała, ze jeżeli zmienię zdanie mogę szukać ją pod tym adresem, ale go już nie pamiętam.

- W końcu zmieniłaś zdanie i do nich zawitałaś, ale ich już nie było. - dokończył za mnie, popatrzyłam na niego z lekkim zdziwieniem.

- Skąd Kapral to wie? - zapytałam ale zmieniłam zdanie. - Zresztą nie ważne.

Ackerman wyszedł bez słowa, może jednak nie jest taki okropny jak go opisują? Różne pogłoski o nim słyszałam, ale nigdy nie przekonałam sie o prawdziwości tych stwierdzeń.

**

Nareszcie mogłam wyjść z tego szpitala, wróciłam do Treningowego ale okazało się, że przenieśliśmy się do tego pałacu. Poszukałam więc Hanji, aby zapytać o pokój.

- Pani Hanji. - powiedziałam a kobieta się odwróciła niezadowolona.

-Żadna pani, wystarczy samo Hanji lub Zoe, jak wolisz.

- Dobrze, Hanji, w którym pokoju jestem? - zapytałam od niechcenia.

- 218. - powiedziała.

- Dziękuję. - odpowiedziałam i poszłam do pokoju.

Byłam pod pokojem 218, chciałam zapukać ale przecież zdałam sobie sprawę, że będę tu mieszkać. Otworzyłam drzwi a moje niestety współlokatorki zaczęły mi się przyglądać.

- Pukać nie nauczyli? - warknęła jedna z nich.

Weszłam i usiadłam na wolnym łóżku, po czym zaczęłam wyjmować książkę z torby, która już była obok niego.

- Nie mówcie, że ty będziesz tu spać? - zapytała niezadowolona a ja nadal czytałam nie zpuszczając wzroku z ciekawej lektury. - Ty umiesz czytać? Nie wierzę, udajesz tylko po to aby dawać wrażenie lepszej.

Nadal byłam cicho, czytałam sobie w spokoju do momentu aż wyrwała mi książkę z rąk.

- Oddaj. - powiedziałam wyciągając rękę w stronę dziewczyny.

- Zawalcz o to. - zaśmiała się. - Nie potrafisz? Jaka szkoda...

Nie zdążyła mrugnąć i dobrze wypuścić powietrza z płuc a ja już byłam przy niej obezwładniając ją. Jęknęła z bólu, jej noga i ręka były w niekorzystnej pozycji, jeden mocniejszy ruch i były by złamane.

SnK | Bez Przyszłości...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz