8

647 34 15
                                    

- Jesteś pewny?

- Tak, w środku jest Magnolia! Tylko ona kontrolowała ogień.

- W takim razie, Levi, uratuj ją, odwrót!! Wystrzelam flarę.

I wyszło na to, że ja muszę ją ratować.  Muszę uważać, haki nie dotrą do jej skóry bo spłoną. Wbiłem haki w jej kark i się do niego przyciągnąłem. Była kobietą - Tytan, która miała te długie, niżej pasa włosy nawet w formie tej bestii. Rozciąłem kark.

Poczułem dziwne uczucie widząc Magnolię, która bezwładnie znajdowała się w karku tytana. To nie było obrzydzenie jej obecnym stanem, to było coś innego.

Wyjąłem dziewczynę z karku, byłem zmuszony odciąć jej kończyny, ale ku mojemu zdziwieniu odrastały bardzo szybko, spowite ogniem, który nie parzył. Wiedziałem, że odrosną, ale że  w tak szybkim tempie?

Posadziłem ją w siodle, jest szczupła więc oboje się zmieściliśmy. Była nieprzytomna więc ucieczka za mury mogła być ciężka, byliśmy daleko w tyle. Zacząłem jechać przed siebie.

**

Położyłem nieprzytomną Magnolię na kozetce. Kończyny już prawie odrosły. ,, Będzie trzeba dać jej nowy mundur, ten jest totalnie do niczego. " Pomyślałem i kazałem Hanji przygotować mundur dla Magnolii i się nią zająć. Ja natomiast poszedłem do Erwina.

- Erwin.

- Hm? Pukać nie nauczyli?

- Nie. Chodzi o Magnolię.

- O jej formę tytana?

- Owszem, przyda się tak jak jej moc ognia, ale trzeba jej nauczyć tą moc kontrolować, na dodatek, ukryć przed Żandarmami.

- Ryzykowne. - powiedział Erwin.

- Bez ryzyka nie ma zabawy.

Rachel pov.

Otworzyłam oczy, zobaczyłam biały sufit. Światło raziło mnie w oczy.

- Obudziłaś się? Nareszcie, ile można spać? - ,, Eh... Levi..."- Jak poczujesz się lepiej, to pójdziemy porozmawiać z tamtym typkiem, którego podpaliłaś.

- Zgoda. - odpowiedziałam i wstałam. - Czuję się świetnie. - powiedziałam sarkastycznie. Mowa o tym idiocie dodała mi sił aby się mścić.

- W takim razie, idziemy.

Wyszliśmy z sali, Levi zaprowadził mnie do klatki schodowej. Schodziliśmy w dół z trzy minuty. Weszliśmy do sali ze stołem dwoma krzesłami, obok stołu były drzwi, Levi je otworzył. Kolejne schody i jesteśmy w pomieszczeniu z tym gnojem! Jest zbyt wielkim gnojem aby nazywać go po imieniu.

- Mów co wiesz.

- Co mam do stracenia? Nic. - zaczął. - To ja byłem głównym powodem twoich problemów. Zabiłem twoich rodziców, dzięki odpowiednim sposobom wyczyściłem ci pamięć, zostawiłem w twojej głowie informacje takie jak wiek... Imię i nazwisko... Urodziny... Kim jesteś...

Levi kopnął go w twarz.

- Sukinsyn. - warknął, za cholere nie zrozumiem tego zachowania.

- Ja byłem powodem twoich kłopotów z Żandarmami. W podziemiach, pamiętasz tych ludzi, którzy przychodzili do twojego domu? To też moja skrawka. - podeszłam bliżej i walnęłam go z pięści. - Wszystko to moja sprawka.

- To ty odpowiadasz za moje nieszczęścia? Hee...? - zaczęłam z bezlitosnym wyrazem twarzy. - Wychodzę.

Zaczęłam iść do pomieszczenia ze stołem i krzesłami. Z wielką siłą kopnęłam w stół, przez to roztrzaskał się.

SnK | Bez Przyszłości...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz