Rachel pov.
Weszła do skrzydła szpitalnego gdzie leżał Levi.
- Nie śpisz?
Słysząc mój głos odwrócił głowę w moją stronę.
- Mało sypiam.
- Rozumiem. - wzięłam krzesło i usiadłam obok kozetki Levi'ego.
- Co tu robisz?
- Odwiedzam pewnego idiotę, który prosił się o śmierć.
- Gdybym nie był słaby to bym dał ci z liścia.
- Damski bokser? - zakpiłam z tym moim wyrazem twarzy.
- Jak będzie trzeba to tak.
- Przyzwyczaiłam się. - powiedziałam spoglądając za okno.
- Dziękuję. - powiedział. Popatrzyłam na niego.
- Za...
- Uratowanie mojego, jak to się wyraziłaś, tyłka. - powiedział a jego kącik ust lekko się podniósł powodując uśmiech.
- Wow. - stwierdziłam.
- Co?
- Potrafisz się uśmiechnąć. Nawet ja tego nie umiem. - powiedziałam.
- Podobno twój uśmiech uleczył by ślepego. - ,, musiał mi to przypominać?"
- Tylko raz w życiu się uśmiechnęłam. - warknąłam. - Obiecałam sobie, że tego więcej nie zrobię, zresztą, już dawno zapomniałam co to radość...
- Doprawdy? Tą radość trzeba z ciebie wyciągnąć?
- Spróbuj tylko!
- Warto zaryzykować, bez ryzyka nie ma zabawy.
- Dobre sobie! Potrzebujesz czegoś? - zapytałam od niechcenia.
- Twojego uśmiechu. - powiedział. - W tedy wyzdrowieje.
- To będziesz tu leżał do końca życia.
- Sól na rany.
- Wiem. Moja specjalność. - zaczęłam. - Ale tak na poważnie, potrzebujesz czegoś?
- Herbaty.
- Przyjęłam.
- Nie traktuj tego jak rozkaz a raczej jako prośbę.
- Nie ma sprawy.
Poszłam zrobić herbatę Kapralowi. ,, Co we mnie wstąpiło że jestem taka uprzejma?"
Przy okazji zabrałam dla niego jedzenie. Wróciłam do sali.
- Włączył ci się syndrom nie dokarmienia? - zapytał z nutką kpiny w głosie.
CZYTASZ
SnK | Bez Przyszłości...
RomanceByć, albo nie być? O to jest pytanie, tylko jak na nie odpowiedzieć? No i kolejne pytanie... Jestem w treningowym nielubiana, uważana za zimną szmatę. Nikomu nie pokazuje swoich umiejętności, no chyba że mnie wkurwi. Jestem silna poważna i zimna dla...