9

594 34 7
                                    

Rachel pov.

Weszła do skrzydła szpitalnego gdzie leżał Levi.

Weszła do skrzydła szpitalnego gdzie leżał Levi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Nie śpisz?

Słysząc mój głos odwrócił głowę w moją stronę.

- Mało sypiam.

- Rozumiem. - wzięłam krzesło i usiadłam obok kozetki Levi'ego.

- Co tu robisz?

- Odwiedzam pewnego idiotę, który prosił się o śmierć.

- Gdybym nie był słaby to bym dał ci z liścia.

- Damski bokser? - zakpiłam z tym moim wyrazem twarzy.

- Jak będzie trzeba to tak.

- Przyzwyczaiłam się. - powiedziałam spoglądając za okno.

- Dziękuję. - powiedział. Popatrzyłam na niego.

- Za...

- Uratowanie mojego, jak to się wyraziłaś, tyłka. - powiedział a jego kącik ust lekko się podniósł powodując uśmiech.

- Wow. - stwierdziłam.

- Co?

- Potrafisz się uśmiechnąć. Nawet ja tego nie umiem.  - powiedziałam.

- Podobno twój uśmiech uleczył by ślepego. - ,, musiał mi to przypominać?"

- Tylko raz w życiu się uśmiechnęłam. - warknąłam. - Obiecałam sobie, że tego więcej nie zrobię, zresztą, już dawno zapomniałam co to radość...

- Doprawdy? Tą radość trzeba z ciebie wyciągnąć?

- Spróbuj tylko!

- Warto zaryzykować, bez ryzyka nie ma zabawy.

- Dobre sobie! Potrzebujesz czegoś? - zapytałam od niechcenia.

- Twojego uśmiechu. - powiedział. - W tedy wyzdrowieje.

- To będziesz tu leżał do końca życia.

- Sól na rany.

- Wiem. Moja specjalność. - zaczęłam. - Ale tak na poważnie, potrzebujesz czegoś?

- Herbaty.

- Przyjęłam.

- Nie traktuj tego jak rozkaz a raczej jako prośbę.

- Nie ma sprawy.

Poszłam zrobić herbatę Kapralowi. ,, Co we mnie wstąpiło że jestem taka uprzejma?"

Przy okazji zabrałam dla niego jedzenie. Wróciłam do sali.

- Włączył ci się syndrom nie dokarmienia? - zapytał z nutką kpiny w głosie.

SnK | Bez Przyszłości...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz