6

824 50 24
                                    

Minął tydzień od tamtego incydentu z ogniem... Od tamtej pory nic się nie wydarzyło, lecz znów mam wrażenie jakby ktoś mnie obserwował. Nie wiem, powinnam komuś o tym powiedzieć?

Nawet jeżeli za Kapralem nie przepadam to i tak ufam mu najbardziej z wszystkich. No, jest niby jeszcze Hanji i Erwin, ale póki co na zaufanie moje do kaprala wynosi 10%

Dla mnie to i tak dużo, nikt nigdy nie miał mojego zaufania, nikt.

**

Trzy słowa. Trening. Zmęczenie. Nienawiść. Tak, właśnie będzie trening. A z kim? No oczywiście że z Ackerman'em! Co za radość! To sarkazm, SARKAZM!

- Dwieście okrążeń wokół zamku, wykonać!!!! - ,, cholera".

No i tak zaczął się bieg, który to ja oczywiście skończyłam jako najlepsza i najszybsza.

Po skończonym biegu, nareszcie sprzęt do trójwymiarowego manewru! Czekałam na to tyle czasu. Nie żebym była szczęśliwa, bo nie jestem, ale zawsze chciałam się wzbić w powietrze.

Szło mi bardzo dobrze. Oczywiście byłam pierwszą z najlepszych.

- Hej! Rachel!

Odwróciłam się.

- Yukin?

- Jestem trzeci! Założę się że jestem lepszy od ciebie! - wypiął pierś.

- Jestem pierwsza. - no i w radość Yukina huj strzelił. - Mogłeś się założyć o strzał z liścia w ryj, bo chętnie bym komuś przywaliła.

- Masz na myśli Kaprala?

- I tak i nie. - odeszłam nie zwracając uwagi na Yukina.

Po skończonym treningu zaczęłam wracać do pokoju, gdy tylko go otworzyłam usłyszałam huk. Huk pistoletu. Ktoś strzelił obok mojej twarzy.

W pokoju stał starszy mężczyzna z bronią, uśmiechał się szyderczo i złośliwie. Usłyszałam wołanie i szybkie kroki. Dołączyli do mnie Hanji, Erwin i Levi, którzy byli w pobliżu.

- Yo!! Rachel! Kopę lat!

- Kim jesteś? - spytał lekko poddenerwowany Erwin.

- Rachel mnie zna, co nie? Rachel. - popatrzył na mnie tym wzrokiem. Wspomnienia wróciły... - Pamiętasz już?

- Ronald... Friedo... - przemawiała przeze mnie złość i nienawiść.

Stałam od niego  kilka metrów dalej. Rzucił do mnie broń. Złapałam ją.

- Walcz. - powiedział.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, mało miejsca na jakiekolwiek ruchy wymagające przestrzeni, na dodatek ta zaszokowana trójka.

- Nie potrzebuję broni. - ,, po co to mówię?" - Załatwię to inaczej!

Rzuciłam się na niego zadając cios w twarz, obronił się. Kopnęłam z zaskoczenia, czego nie zdołał zatrzymać. Tym razem to on zadał cios. W twarz. Chwycił mnie za szyję i rzucił mną w okno. Rozbiłam je i spadłam z drugiego piętra, wysoko. Wyżej niż sobie wyobrażasz.

 Wyżej niż sobie wyobrażasz

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
SnK | Bez Przyszłości...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz