Minął tydzień od tamtego incydentu z ogniem... Od tamtej pory nic się nie wydarzyło, lecz znów mam wrażenie jakby ktoś mnie obserwował. Nie wiem, powinnam komuś o tym powiedzieć?
Nawet jeżeli za Kapralem nie przepadam to i tak ufam mu najbardziej z wszystkich. No, jest niby jeszcze Hanji i Erwin, ale póki co na zaufanie moje do kaprala wynosi 10%
Dla mnie to i tak dużo, nikt nigdy nie miał mojego zaufania, nikt.
**
Trzy słowa. Trening. Zmęczenie. Nienawiść. Tak, właśnie będzie trening. A z kim? No oczywiście że z Ackerman'em! Co za radość! To sarkazm, SARKAZM!
- Dwieście okrążeń wokół zamku, wykonać!!!! - ,, cholera".
No i tak zaczął się bieg, który to ja oczywiście skończyłam jako najlepsza i najszybsza.
Po skończonym biegu, nareszcie sprzęt do trójwymiarowego manewru! Czekałam na to tyle czasu. Nie żebym była szczęśliwa, bo nie jestem, ale zawsze chciałam się wzbić w powietrze.
Szło mi bardzo dobrze. Oczywiście byłam pierwszą z najlepszych.
- Hej! Rachel!
Odwróciłam się.
- Yukin?
- Jestem trzeci! Założę się że jestem lepszy od ciebie! - wypiął pierś.
- Jestem pierwsza. - no i w radość Yukina huj strzelił. - Mogłeś się założyć o strzał z liścia w ryj, bo chętnie bym komuś przywaliła.
- Masz na myśli Kaprala?
- I tak i nie. - odeszłam nie zwracając uwagi na Yukina.
Po skończonym treningu zaczęłam wracać do pokoju, gdy tylko go otworzyłam usłyszałam huk. Huk pistoletu. Ktoś strzelił obok mojej twarzy.
W pokoju stał starszy mężczyzna z bronią, uśmiechał się szyderczo i złośliwie. Usłyszałam wołanie i szybkie kroki. Dołączyli do mnie Hanji, Erwin i Levi, którzy byli w pobliżu.
- Yo!! Rachel! Kopę lat!
- Kim jesteś? - spytał lekko poddenerwowany Erwin.
- Rachel mnie zna, co nie? Rachel. - popatrzył na mnie tym wzrokiem. Wspomnienia wróciły... - Pamiętasz już?
- Ronald... Friedo... - przemawiała przeze mnie złość i nienawiść.
Stałam od niego kilka metrów dalej. Rzucił do mnie broń. Złapałam ją.
- Walcz. - powiedział.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, mało miejsca na jakiekolwiek ruchy wymagające przestrzeni, na dodatek ta zaszokowana trójka.
- Nie potrzebuję broni. - ,, po co to mówię?" - Załatwię to inaczej!
Rzuciłam się na niego zadając cios w twarz, obronił się. Kopnęłam z zaskoczenia, czego nie zdołał zatrzymać. Tym razem to on zadał cios. W twarz. Chwycił mnie za szyję i rzucił mną w okno. Rozbiłam je i spadłam z drugiego piętra, wysoko. Wyżej niż sobie wyobrażasz.
CZYTASZ
SnK | Bez Przyszłości...
Lãng mạnByć, albo nie być? O to jest pytanie, tylko jak na nie odpowiedzieć? No i kolejne pytanie... Jestem w treningowym nielubiana, uważana za zimną szmatę. Nikomu nie pokazuje swoich umiejętności, no chyba że mnie wkurwi. Jestem silna poważna i zimna dla...