Szłam sobie korytarzem aż tu nagle zobaczyłam jakiegoś pijaka z Żandarmerii, co on tu robił?- Powiem krótko, masz przekazać to reszcie Zwiadowców. - wziął wdech. - Chcemy zakopać topór wojenny i zacząć współpracę.
- Co? Współpraca z pijakami? Chyba śnisz!
- Coś ty powiedziała gówniaro?!
- To co słyszałeś, jesteście pijakami.
- Wrr! Nawet nie zdajesz sobie sprawy jakie kłopoty mają przez ciebie Zwiadowcy, jak mogli chcieć kogoś takiego.
- Co proszę? Ja Zwiadowcą? Phi! - rzuciłam mu krzywe spojrzenie. - Jestem kadetem.
- Akurat, kłamać to ty nie umiesz!
Odwróciłam się, ściągnęłam włosy z pleców aby ukazać znak kadetów.
- Łyso ci teraz? - powiedziałam z pogardą.
- Będziesz mieć problemy.
Dlaczego nie umiem utrzymać jęzora za zębami? Bo to ciężkie, nawet jeżeli jesteś małomówny.
**
- Magnolia!! - ojć, Kapral.
- Tak?
Dostałam kopniaka w twarz, plunęłam krwią, popatrzyłam na Kaprala.
- Coś ty mu nagadała?
- Temu pijakowi? Prawdę.
Znów mnie kopnął, tym razem w brzuch. Potem znów w twarz i znów w brzuch.
- Może mnie Kapral bić, nawet zabić, ale czasu się nie zmieni. - wstałam.
Popatrzył na mnie z pogardą.
- Mimo iż jesteś Kadetem to nie znaczy że możesz tak mówić, tym bardziej że będziesz Zwiadowcą!
- Co? - skrzywiłam się. - Ja nie dołączę do was, a do Stacjonarnych.
Zasalutowałam i poszłam w swoją stronę, mimo iż byłam trochę zakrwawiona.
Nikt nie będzie mi mówił gdzie mam dołączyć.
**
Była pora kolacji, gdy ją zjadłam i miałam wychodzić ktoś mnie zaczepił.
- Zaniesiesz Kapralowi kolację? - powiedział jakiś chłopak.
- Znowu? - zapytałam samą siebie. - Niech będzie.
Zabrałam tace i poszłam do gabinetu kaprala, zapukałam.
- Kto zabłądził?
- Rachel Magnolia.
- Tch. Wejść.
Dureń.
- Przyniosłam Kapralowi kolację. - położyłam ją na biurku po czym oddaliłam się od niego. Zasalutowałam i zaczęłam wychodzić. - Smacznego i dobranoc. - rzuciłam na odchodne od niechcenia
Poszłam do pokoju i zabrałam ubrania po czym skierowałam się do łazienki aby się wykąpać. Po takim dniu potrzebny jest prysznic. Wróciłam do pokoju, gdzie były moje współlokatorki.
- Powinnaś być nam wdzięczna.
Popatrzyłam na nie
- Byłyśmy u Kaprala, prosiliśmy o zmianę pokoju dla ciebie, zmienisz pokój, cieszysz się?
- Obojętnie. - odparłam.
- Idź do Kaprala, miał z tobą pogadać.
Rzuciła chamsko. Wstałam i poszłam w kierunku jego gabinetu. Zapukałam, gdy odpowiedział, weszłam
CZYTASZ
SnK | Bez Przyszłości...
RomanceByć, albo nie być? O to jest pytanie, tylko jak na nie odpowiedzieć? No i kolejne pytanie... Jestem w treningowym nielubiana, uważana za zimną szmatę. Nikomu nie pokazuje swoich umiejętności, no chyba że mnie wkurwi. Jestem silna poważna i zimna dla...