[1.06]

27 3 24
                                    

— Charlotte, Charlotte! — Thomas w jednej chwili przypomina sobie imię tej dziewczyny

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Charlotte, Charlotte! — Thomas w jednej chwili przypomina sobie imię tej dziewczyny. 

Dziewczyna bezwładnie leży na podłodze. Obawia się o jej stan, nie udaje. Jej twarz jest lekko blada. Thomas delikatnie obija jej policzki, przywracając ją do pełnej świadomości. Otwiera oczy i z początku dziwi się widoku strapionego mężczyzny. Nie pamięta nic z chwili omdlenia oprócz napiętej atmosfery między nimi. Z pomocą mężczyzny wstaje z podłogi, kręci się jej w głowie, dlatego opiera się o mężczyznę. 

— Zadzwonię po karetkę — informuje ją i wyciąga telefon z kieszeni.

— Nie trzeba. Zaraz mi przejdzie, dziękuję — oznajmia grzecznie, siadając na fotelu.

— Powinnaś pojechać — namawia ją desperacko — a jeśli coś ci jest poważnego?

— Przez dwadzieścia trzy lata zmagam się z wrodzoną wadą serca. Myślisz, że taka sytuacja zdarza mi się pierwszy raz? — wyciąga z torebki opakowanie leków i zażywa odpowiednią dawkę, popijając to wodą.

Zdumiewa. Jest mu głupio, że tak podle potraktował tę dziewczynę. Ona pomogła mu i otoczyła opieką, a on jak zwykle musiał zrobic wszystko na odwrót. Patrzy na jej bladą twarz i drżące ręcęe. Ledwo ją zna, ale wyrządził jej tyle złego.

— Przykro mi.

— Nie chcę, aby pan przez tę wiadomość zmienił zdanie. Nie chcę litości. Przestałam oczekiwać przyzwoitości od ludzi takich jak pan.

Wlepia spojrzenie pełne złości się w jego posturę. Sekundy ciągną się za sekundami, Thomasowi wydaje się, że ten moment trwa wiecznie. Jej obecność wprawia go w zakłopotanie i rozkojarza. Milczą zmieszani. Oczekują na jakikolwiek gest od siebie.   

W tym samym czasie korytarz przecina dźwięk szpilek Jasmine. Idzie żwawym krokiem w stronę gabinetu Thomasa. Znudziła się długim czekaniem na jego przybycie, dlatego postanowiła sama po niego pójść. Spóźnia się prawie pół godziny, a wątpi, że mogło zatrzymać go coś ważniejszego niż te spotkanie. Bez pukania wchodzi do jego gabinetu i zastaje szokujący widok.

Thomasa i jakąś nieznajomą dziewczynę. I piękną. Bo do takich należy; delikatna i unikatowa uroda, w której panuje harmonia, głębokie oczy. Nawet teraz, gdy jest osłabiona, wygląda zjawiskowo. Czuje dziwne uczucie zazdrości o nią i Thomasa. A przecież nic ich już nie łączyło oprócz pracy.

Zgupiewa i zapomina o powodzenie swojego przyjścia.

— Charlotte, nie mam teraz czasu. Mam spotkanie — zerka na zegarek i konieczności spotkania.

— Nie zatrzymuje cię. Załatwiłam już to, co chciałam. Miłego dnia — dopowiada, ruszając w stronę wyjścia.

— Idziemy?

Blondynka ze zdumieniem przytakuje i wychodzi za mężczyzną z pomieszczenia.


Po skończonym spotkaniu Jasmine postanowia rozwiać swoje wątpliwości – co łączy Thomasa i tę dziewczynę – i wraz z nim udaje się do restaurancji na wspólny lunch pod pretekstem omówienia spraw biznesowych. Jasmine jest niezwykle ciekawa, kim jest ta dziewczyna i czy ona jest jego nową miłością. Niby nie zależy jej na nim, ceni sobie życie singla, ale świadomość braku zainteresowania i adoracji przeraża ją.

Prawie całe zebranie nie mogła racjonalnie myśleć, milczała. Myślami błądziła i obawiała się prawdy. Nawet teraz nie może niczego przełknąć, bo wszystko stoi jej w gardle. Wzrok ma spuszczony, a piękno niebieskich tęczówek przysłonia żal. Utrzymuje fałszywy uśmiech, skutecznie zakrywając grymas. Nie wie, jak ma zacząć ten delikatny temat.

— Więc.... Muszę ci coś wyznać; okłamałam cię. Bo jaa — jączy się. Kilka jasnych kosmyków włosów zdążyło przykleić się do jej czoła. — ja chciałam się czegoś od ciebie dowiedzieć.

— Słucham cię.

— Ta dziewczyna, ta co była w biurze; to jakaś twoja znajoma? — głos jej drży, unika kontaktu wzrokowego z mężczyzną.

— Jesteś zazdrosna o Charlotte? — na jego twarzy pojawia się szczery uśmiech, a dziewczyna stara się ukryć swoje zawstydzenie.

— Trochę.

Jej odpowiadzieć zaskakuje go. Cieszy się, że chociaż w małym stopniu zależy jej na nim.

— Spotykacie się? Skąd się znacie?

— Poznaliśmy się na studiach. Ona przyszła, kiedy ja już kończyłem. Chodziliśmy ze sobą krótko, bo zmieniła uczelnię — presja wywierana przez blondynkę jest ogromna, że zmuszony zostaje do kłamstwa. — Spotkaliśmy się niedawno i uczucie odżyło.

— Wow. Cieszę się, że ułożyłeś sobie życie. Mogę ją poznać?Może jutro? — sugeruje, a Thomas zaczyna dławić się powietrzem.

— Nie wiem, jak to będzie z Charlotte.

— Przekonaj ją.

— Dobrze — ulega jej, chociaż wie, że źle robi okłamując ją.

Wstaje od stołu, żegna się z kobietą. Idzie do samochodu stojącego na parkingu i odpala silnik. Musi coś spontanicznie wymyśleć. Sam wplątał się w to kłamstwo, a nawet niewinną Charlotte. Właśnie! Musi ją przekonać, żeby brnęła w te kłamstwo. Oczywiście czuł do niej niechęć; gdyby ich pierwsze i drugie spotkanie wyglądałoby znacznie lepiej, może polubiłby ją w pewnym stopniu. Ale poznali się w nie tym miejscu i czasie.

Próbuje przypomnieć sobie adres dziewczyny. Nagle go olśniewa i zmienia kierunek jazdy. Podjeżdża pod blokowisko, z znajomym numerem i zatrzymuje samochód. Przypominają mu się urywki z tamtej nocy. Pokonuje klatki schodowe i znajduje się przed drzwiami mieszkania brunetki. Puka niepewnie, czeka kilka minut i otwiera mu Charlotte. Jej źrenice powiększają się, a puls staje się szybszy.

Uchyla wargi i czeka na jakiś ruch.

Zjebałam, zjebałam na całego. Wcale mi się ten rozdział mi się podoba, ale dodaje go pod publikę i czekam na wasze opinię!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 16, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

CZARNA PERŁA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz