Rozdział 4. Zdolna uczennica i kompetentna expedientka

3.3K 13 5
                                    

Od wywiadu minął tydzień. W tym czasie oddałam go Debacie, otrzymałam 6+ i słoneczko "wspaniale" za wspaniałą pracę ^^. Usłyszałam że jestem zdolną uczennicą i jak chcę to potrafię. A więc jestem najlepsza bitches. Jedno tylko nie dawało mi spokoju. Styles. Codziennie wracał do mnie jak bumerang rzucony przez aborygena. Ilekroć sobie o nim przypominałam ogarniał mnie dreszcz i podniecenie... ten człowiek był inny niż reszta mężczyzn... tylko czemu? Nie miałam czasu o tym myśleć, bo musiałam lecieć do pracy, gdyż zatrudniłam się w sklepie metalowym i nie mówię to o ludziach tylko o pierdołach budowlanych. Dlaczego to zrobiłam? Bo chciałam: 1)mieć hajs 2) kupić erpodsy do mojego iPhone 6s 3) mieć hajs 4)  ̶p̶o̶s̶i̶a̶d̶a̶ć̶ ̶ł̶a̶t̶w̶y̶ ̶d̶o̶s̶t̶ę̶p̶ ̶d̶o̶ ̶m̶a̶t̶e̶r̶i̶a̶ł̶ó̶w̶ ̶w̶y̶b̶u̶c̶h̶o̶w̶y̶c̶h̶ ̶w̶ ̶c̶e̶l̶u̶ ̶u̶n̶i̶c̶e̶s̶t̶w̶i̶e̶n̶i̶a̶ ̶l̶u̶d̶z̶k̶o̶ś̶c̶i̶. A więc wbiegłam do sklepu trzaskając drzwiami i krzycząc "RĘCE DO GÓRY TO NAPAD!", a szef powiedział mi że jeszcze raz tak zrobię to mnie zwolni dyscyplinarnie. Ale z niego sztywniak lol. Zniesmaczona jego nudnym zachowaniem powlokłam się na zaplecze gdzie spotkałam Michalinę. - A gdzie ty sie wybierasz moja droga hmm - zapytałam - A wychodzę wcześniej bo muszę skoczyć do urzędu załatwić sprawy - No ok - powiedziałam bo nie chciałam być wścibska - Ale nie martw się Kamcia, i tak nie ma dzisiaj dużego ruchu. A więc zostałam sama. Wskazówki na zegarze wolno się ruszały, a ja siedziałam przy kasie i nic nie robiłam. Więc wyciągłam karty z kontuaru i zaczęłam układać z nich domek. Co prawda pograć w pokera, ale moje alter ego spało i nie chciałam go budzić #niestabilnośćpsychiczna. Na początku ten pieprzony domek sie cały czas rozwalał co mnie ostro wkurwiało >:<. Jednak po 2godzinach zbudowałam całkiem pokaźną wieżę. I kurwa nie uwierzycie, w momencie gdy wyciągnęłam mojego iPhone 6s, żeby zrobić fotkę na insta, jakiś spierdox otworzył drzwi i powiał wiatr i mój domek sie rozwalił jak kartony gdy hanka w nie wjechała. Mocno się wkurzyłam i przez przypadek nie kontrolowałam się przez co wiązanka kilku słów zamiast zostać w mojej głowie, wyszła przez moje usteczka. - TY PIERDOLONY CHUJU ZJEBANY KURWO JEDNA WYRUCHANA ZGWAŁCĘ CI DOM I SPALĘ MATKĘ NA STOSIE W IMIE SZATANA A JEZUS BEDZIE TO KAMEROWAŁ!!! - krzyknęłam na cały głos. Ale wiecie co? Najgorsze że przede mną stał Hary. Ojprdl pomyślałam. Zarumieniłam się jak burak. - Nie wiedziałem, że taka piękna kobieta pracuje w takim miejscu... - powiedział Hary. - Yyuueey Noo tak, przepraszam pana, za tą ten incydent, sklep metalowy wesołego Mirka, w czym możemy pomóc? - Nie szkodzi - uśmiechnął się nonszalancko - potrzebuję liny. Dużo liny. - odpowiedział patrząc mi w oczy. Kurde, po co mu lina, ale nie bede sie go pytać bo nie jestem wścibska cnie. - Oczywiście, jaką linę pan potrzebuje? Mamy liny każdego rodzaju, liny z liści, lian, bawełny, jelit cienkich krów tajlandzkich i wiele innych - Sam nie wiem, powiedzmy że potrzebuję takiej liny, żeby nie uwierała w skórę. Dżizas, to co on chce z tym robić pomyślałam. - Jasne... -niepewnie zaczęłam - to może lina wykonana z axamitu? - Świetny, pomysł poproszę 20m. Odmierzyłam 20m i odgryzłam linę zębami, tak jak mnie uczyli na edb w gimnazjum. - Proszę, czy coś jeszcze? Hary patrzył się na mnie dziwnie. - Ale pani ma silne zęby... - Not jor biznes - ha, tym razem ja go zatkałam, Kamila Hary 1:1. - Poproszę jeszcze 12 trytytek i wiertarkę spalinową i worek cementu. - Co pewnie jakieś remont w domu? - Not jor biznes proszę Pani.  - kurde mać dobry jest skurzybyk. Zapakowałam mu to wszystko, zrobiłam bipbip na kasie i zrobiłam wszystko co powinna zrobić dobra expedientka. - Dziękuję Pani Kamilo. Bardzo proszę to mój numer - powiedział wręczając mi wizytówkę - gdybyś czegoś potrzebowała zadzwoń. Po czym odwrócił się i wyszedł przez drzwi... Stałam zamurowana przez 15minut. Hary Styles dał mi swój numer telefonu. Wgl przez cały ten czas jak go obsługiwałam czułam mega napięcie, jakby coś w środku ostrzegało mnie przed nim... cały czas o nim myślałam, gdy nagle poczułam że coś mnie trzepie. - KAMILA, KAMILA HALO KAMILA PARKINSON DO JASNEJ CHOLERY, OBUDŹ SIĘ! O nie to mój szef. - Co sie z tobą dzieje chłopie?! Zachowujesz się skandalicznie - Ale ja jestem dziewczyną proszę pana - No i co mnie to, to niedopuszczalne, potraktuj to jako ostatnie ostrzeżenie! -A wie pan co? -nagle poczułam silną potrzebę buntu - Mam w dupie ten sklep, cały czas sie mnie o cos czepiasz stary dziadu, wgl czy ty myślisz że nie czuję jak mnie łapiesz za dupę szowinisto pieprzony? - O teraz to już przegięłaś -A właśnie że nie!, odchodzę! - powiedziałam rzucając na niego mój fartuch. Potem szybko wyszłam ze sklepu. Znajdę sobie pracę gdzie indziej phi pomyślałam i ruszyłam w stronę hausa 

Plastikowa Łopatka (remastered)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz