"Ciężka praca." Erwin Smith x Reader - Atak Tytanów

387 18 1
                                    

Minęło już sporo czasu, od kiedy dostałaś tytuł kaprala. Zresztą nic dziwnego, byłaś bardzo utalentowaną osobą w korpusie zwiadowczym. Teoria, jak i sama walka była na bardzo wysokim poziomie. Ludzie kojarzyli Cię, jako tą na poziomie Leviego. Rekruci mieli do Ciebie respekt, a twój sposób bycia był przyjemny dla każdego. Z przeciwieństwem do Leviego, nie męczyłaś składów na treningach do tego stopnia co on. Ale niestety z wysoką rangą, liczy się też odpowiedzialność.

-Ej Levi? Nie masz ochoty wypełnić za mnie dokumentów?-Powiedziałaś wpatrując się w stertę papieru

-Nie. -Ten jedynie powiedział to i przysunął się do Ciebie.
-Od kiedy nie jestem w twoim składzie, nie muszę za Ciebie wykonywać roboty. -
Mówiąc to było słychać lekki smutek.
Nic dziwnego, ten słynny Levi został przydzielony Ci od samego początku. Erwin widział w nim potencjał, a ty miałaś ten potencjał ujawnić na światło dzienne. Kiedy tak się stało, on zyskał wyższą rangę, a ty musiałaś powiedzieć "pa pa" ,swojemu ulubieńcowi z drużyny.

-Ehh... tak się odwdzięczasz, za mój czas poświęcony tobie.- Powiedziałaś lekko rozbawionym głosem.
-No nic, będę musiała sobie zrobić nockę z dokumentacją.

-Jeśli zaczniesz teraz, to skończysz koło trzeciej w nocy. Nie jest ,aż tak źle jak to malujesz. Ja idę do siebie, jutro mam trening z nowicjuszami. Dobranoc (Twoje imię).

-Dobranoc Levi.

Spojrzałaś na stertę dokumentów. A potem na zamykające się drzwi.

-Czyli herbatka z Erwinem nie wchodzi w grę.- Westchnęłaś.

Codzienne spotkanie pod wieczór z Erwnien, stało się już twoim nawykiem. Znałaś go zanim stał się dowódcą, lubiłaś z nim spędzać czas. Ale skoro masz dokumenty do wypełnienia, to dzisiejsze spotkanie odpada. Wzięłaś pióro w dłoń i zaczęłaś wypełniać dokumenty. Czas mijał a ty, nie widziałaś jakiegokolwiek progresu. Popatrzyłaś się na zegar, pierwsza trzydzieści. A ty nadal widzisz wielką stertę dokumentów. Wróciłaś do wypełnienia. Przeczytać,podpisać dać zgodę albo nie. I tak w kółko. Już miałaś wypełnić koleiny papier, ale ciche uderzenia w drzwi, przetrwały Ci pracę. Podniosłaś głowie i spojrzałaś w stronę drzwi.

-Imię, Nazwisko, status. Powiedziałaś obojętnym tonem.

-Erwin Smith. Status : Dowódca zwiadowców.- Słyszałaś jego śmiech. Jego delikatny głos mówił ci jedno, ma ochotę pogadać. 

-Zezwalam na wejście.- Zaśmiałaś się. Bawiły was takie sytuacje. Tylko raz zdarzyło Ci się zapukać do drzwi Erwina. Zawsze wchodziłaś bez pozwolenia. A on zawsze grzecznie pukał. Parę razy twoje wejścia mogły skończyć się lekką katastrofą, bo jednak status dowódcy miał on nie bez powodu. Ale jednak zawsze wymknęłaś się z problemów, zwalając choćby na ''Ważny podpis dowódcy w dokumencie''. Do pokoju wszedł on bez munduru, był w samej białej koszuli i również białych spodniach. W ręku trzymał dwie filiżanki z herbatą. 

-Spodziewałem się ,że nie śpisz. Tylko wypijanie herbaty, pozwala Ci na to. Nie znalazłem filiżanki po Tobie, dlatego przyniosłem Ci ją tutaj.- Uśmiechnął się, i usiadł po drugiej stronie biurka.

-Znasz mnie jak własną kieszeń dowódco.  

-Bez żadnych dowódców mi tu teraz. Panno (Twoje imię). -Zachichotał.
-Widzę ,że dziś pracujemy nad dokumentami?

-No wiesz... Jeden bardzo zły dowódca, dał mi kiedyś wyższą rangę.
I teraz muszę nie tylko walczyć, ale jeszcze wypełniać ważne papiery.
Ale mimo tego, bardzo lubię tego dowódcę.

-A dowódca, też bardzo lubi Ciebie (Twoje imię).

Uśmiechał się od ucha do ucha. Było to lekko niepokojące. Erwin z natury był sympatyczny, ale dzisiaj był aż nadto pozytywny.

One ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz