(dzień jak co dzień) rozdział 1

738 39 4
                                    

Była godzina 7.45 gdy Raph obudził się i zaczął zakładać ochraniacze a tagże bandane.Gdy to wszystko zrobił poszedł na śniadanie do swoich braci i mistrza Splintera,który był jednocześnie ich ojcem. Kiedy buntownik wszedł do kuchni wszyscy mu odpowiedzieli-dzieńdobry-lekkozaspany Raph odpowiedział z ziewnięciem-cześć.Usiadł przy stole i zaczął jeść płatki z mlekiem. Nagle jego ojciec zapytał się buntownika-Jak sie spało?- a Raph na to-dobrze. Gdy atmosfera zmilkła Mikey włączył telewizor, w którym akurat były wiadomości na temat klanu stopy.Niestety w klanie stopy była dziewczyna o imieniu Karai, w której Leonardo sie podkochiwał od dawna.Leo zaczął rozmowę na temat jego ukochanej,która o niczym nie wiedziała-ale ona jest cudowna prawda?-zaczął lider z wzrokiem patrzącym cały czas na dziewczyne. Mikey i Donnie zaczeli jednocześnie-może i jest ,,cudowna" dla ciebie leo ale ona jest w klanie stopy i niepamiętasz jak spóściła nam manto?-odparli bracia. Raph zaś nie chciał tego słuchać znowu więc lekko zdenerwowany powiedział- a co w niej jest,że ci wpadła w oko?.Leo zaczął opowiadać o Karai i w pewnym momęcie Raphael wstał ze stołu wytrącając miske z płatkami na lidera.Raph chciał powiedzieć przepraszam do miłości swojego życia gdy ten zaczął oblizywać swój nadgarstek i palce z mleka.Gdy zielonooki to zobaczył zaczerwienił się i poszedł do dojo zostawiając braci w kuchni i z pytaniem- o co mu chodzi?.Najbardziej zastanawiał się Leo.

Po dynamicznym zdarzeniu czterej bracia zaczeli trening na dojo z mistrzem Splinterem.

************************************

Gdy było po treningu Leo kazał zostac Raph'owi w pomieszczeniu a reszcie kazał wyjść (oczywiście nie kazał wyjść własnemu ojcu on wyszedł sam z własnej woli) kiedy wszyscy wyszli Leo podszedł do brata łapiąc go za ramie i pytając-Raph możesz mi powiedzieć co sie przy śniadaniu z tobą stało?-buntownik niemógł powiedzieć czegoś w typu:,,byłem zły bo ty zakochałeś sie w kimś innym a jak przecież cie kocham",więc powiedział-ja byłem zły o to ,że t-ty cały czas gadasz o Karai i to mnie zdenerwowało bo nie lubie jak ktoś gada o kimś cały czas-Raph musiał skłamać,że był zły o gadaniu o Karai a nie o tym,że nie chce aby Leo miał dziewczyne tylko żeby miał chłopaka i żeby tym chłopakiem został on sam.Lider jeszcze raz sie zspytał-napewno o to?-ze skupieniem zapytał sie buntownika ten zaś odpowiedział-napewno- i zielonooki zabrał ręke brata z jego ramienia i wyszedł z dojo aby w swoim pokoju wymyśleć plan kiedy i jak powiedzieć o swoich uczuciach do lidera.Gdy zaczął nad tym myśleć najzwyczajniej zasnął.

I to narazie wszystko,piszcie czy chcecie więcej a ja sie postaram aby była część 2. papatki.

Zakochany buntownik TMNT 2012Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz