Każdy, nie tylko początkujący twórca, nieraz zadaje sobie pytanie, czy jego praca jest dobra, zła, czy może po prostu nijaka. Rzadko kiedy zdarzy się artysta, który bez najmniejszych wątpliwości wyda obiektywny osąd swego własnego dzieła, a jeszcze rzadziej pojawi się taki, na którego opinię nie wpłynie zdanie innych.
Interpretacja i ocena szeroko pojętej sztuki są kwestiami subiektywnymi, często zależnymi od kontekstu i kanonu, dlatego musimy zadać sobie pytanie; czy określenie, że jakaś praca jest zła, a jakaś dobra, w ogóle ma rację bytu? Wiele osób w tym momencie stwierdzi, że nie ma absolutnie żadnego, ale z drugiej strony pewne teksty kultury są po prostu (lekko mówiąc) kiepskie (za przykład podam film „Slenderman"), zaś inne dają nadzieję na świetlaną przyszłość danego medium/nurtu/stylu (kolejnym przykładem, pozostając w tematach horrorów, niech będzie zeszłoroczne „To" – wybaczcie, nie miałam innego pomysłu).
Mam nadzieję, że ten lekko chaotyczny wstęp w jakiś sposób do Was trafił, naprowadzając na to, o czym chciałabym dzisiaj napisać. I nie, nie będzie to nic związanego z filmami. Jak pewnie domyśliliście się z tytułu artykułu, całość będzie się miała do oceniania wszelkich prac graficznych (choć ja głównie odnosić się będę do rysunku).
Jakiś czas temu napisałam dość ostry tekst na temat szacunku do twórczości zarówno cudzej, jak i swojej własnej, dlatego w pewnych momentach pomogę sobie jego treścią. Jeśli jednak ktoś będzie zainteresowany oryginałem, dostępny jest on na moim profilu w artbooku „prawie sztuka" pod tytułem „Pierdol się, artysto". Tym razem postaram się oszczędzić sobie niewybrednych słów i jak najprościej wytłumaczyć, czego powinniście zawrzeć w swoich pracach jak najwięcej, a czego unikać.
Chciałabym zaznaczyć jedynie, że w większości przypadków nie znam Was ani Waszej twórczości, dlatego interpretację artykułu dopasujcie do siebie i nie piszcie w komentarzach długich wywodów, tłumaczących Waszą sytuację, w której dana część tekstu nie ma przełożenia.
Do sedna.
We wspomnianym wcześniej wpisie („Pierdol się, artysto") wymieniłam „cztery grzechy główne" popełniane przez rysowników na Wattpadzie. Zdania od tamtego momentu nie zmieniłam, toteż powtórzę się raz jeszcze, ale tym razem z większą dokładnością.
Czego NIE ROBIĆ, co będzie i powinno być źle oceniane:
1) „Rysunki na zamówienie".
Dobrze, skoro ma być kontrowersyjnie, zacznę od jednego z najczęstszych form artbooków, jakie każdy przynajmniej raz spotkał na swojej drodze.
Rozumiem, pomysły od czytelników mogą być świetne. Ja w ogóle rozumiem wbrew pozorom naprawdę wiele, ale nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem, jak nisko trzeba upaść, by opierać całą swoją pożal się Panie Boże TFUrczość na rysuneczkach piesków, o które poprosiła jolcia23 (nicki na rzecz artykułu zostały zmyślone). Jasne, to świetny sposób na zyskanie sporej rzeszy odbiorców, bo uwaga, uwaga... Ludzie są egoistami! A co to się ma do rysowania na zamówienie?
Proste wytłumaczenie:
– jolcia23 prosi Artystkę89 o narysowanie jej, dajmy na to, kotka, BO W KOŃCU TO JEST ZA DARMO
– Artystka89 robi pięciominutowy bazgroł, ledwie przypominający kotleta mielonego, a co dopiero kota
– jolcia23 cieszy się jak łysy do grzebienia, bo ktoś zainteresował się jej kotkiem i zrobił jego rysunek ZA DARMO, dlatego zaczyna chwalić Artystkę89 i wynosić pod niebiosa jej dorobek artystyczny, sypiąc wkoło hajs-gwiazdkami
– do Artystki89 zlatuje się coraz więcej skorych na darmowe portrety swoje czy swoich pupili ludzi, łechcząc jej ego pochwałami za każdy byle rysunek.
CZYTASZ
Nożyce tną... sierpień/wrzesień 2018
Phi Hư CấuMiesięcznik "Nożyce tną..." to nie tylko rozległy poradnik pisarski, ale i publikacja łącząca w sobie artykuły z pogranicza psychologii, literatury i sztuki. Znajdziecie w nim następujące serie: 🔹Perfekcyjne opko 🔹Perfekcyjny bohater 🔹Kurs pisan...