Jeżeli oglądacie na bieżąco światowe blockbustery, takie jak chociażby ostatnie serie o superbohaterach, z pewnością spotkaliście się z fabułą, która opiera się na tak zwanym Mac Guffinie. Co to takiego? Słowo to brzmi trochę jakby było czyimś nazwiskiem albo nazwą nowego burgera w fast foodzie. Nie jest jednak żadną z tych rzeczy. Jest to pojęcie wzięte ze sztuki scenariopisarstwa, którego znajomość może przydać się każdemu aspirującemu grafomanowi i pozwoli inaczej spojrzeć na niektóre filmy czy książki.
Pojęcie spopularyzował Alfred Hitchcock w jednym z udzielanych dla telewizji wywiadów. Według niego Mac Guffin to: „przedmiot, którego szukają szpiedzy, a o który widownia w ogóle nie dba". Przykłady? Proszę bardzo: kryształowa czaszka z ostatniego filmu o Indiana Jonesie, królicza łapka z Mission Impossible czy landrynki nieskończoności z Avengers. Główni bohaterowie pragną odszukać jakiś przedmiot, ale tak naprawdę nie ma znaczenia, czym on jest i na dobrą sprawę można by go zastąpić czymkolwiek innym.
Czemu w ogóle służą takie przedmioty w fabule? Zasadniczo temu, aby główny bohater ruszył się ze swojego wygodnego domku i zaczął żmudne poszukiwania. Oczywiście po drodze napotka jakichś przeciwników lub sojuszników, przeżyje kilka niebezpieczeństw i ewentualnie się zakocha. Jest to typowe nakręcenie akcji. Kluczem do zrozumienia problemu jest to, że widownia dba właśnie o samego protagonistę oraz jego przygody, natomiast sam Mac Guffin, jak mówi definicja, jest dla odbiorców nieważny.
I tutaj pojawia się pułapka, czyhająca na każdego autora. Jeżeli będziemy zbyt długo kręcić się wokół naszego Mac Guffina, jeśli postaci będą w kółko mówiły tylko o nim, to ryzykujemy, że czytelnik (bądź widz) najprościej w świecie będzie ziewał z nudów. Nakręcany wokół fikcyjnego przedmiotu konflikt, będzie wydawał się widowni mało ważny. Szczególnie, jeśli poszukiwany przedmiot jest bronią masowego rażenia, która może zniszczyć świat. Ten motyw został wykorzystany już w tak wielu filmach szpiegowskich i współczesnych tworach Hollywoodu, że jest dość oklepany i wskaże raczej na nasze lenistwo przy tworzeniu fabuły.
Istnieją sposoby, które pozwalają uniknąć powyższej pułapki, przy wplataniu Mac Guffina w fabułę. Pierwszy, to stworzenie aury tajemnicy wokół przedmiotu. Tajemnice budzą naszą ciekawość. Te dobrze zbudowane zmuszają nas do czytania kolejnych rozdziałów, dopóki nie dowiemy się wszystkiego. Ani się obejrzymy, a już jesteśmy na ostatniej stronie, gdzie w końcu wyjaśniają się wszystkie niewiadome dotyczące tajemniczego artefaktu.
Sposób drugi: z przedmiotu uczynić postać. Najbardziej znane upersonifikowanie Mac Guffina to R2D2 z Gwiezdnych wojen. Mały robot dostaje plany Gwiazdy śmierci, których szuka pół galaktyki. Z nic nieznaczącego przedmiotu fabuła przesuwa środek ciężkości na bohatera, którego uwielbiają wszyscy widzowie. Muszę przyznać, że George Lucas pokazał w tym miejscu sporo sprytu (żeby jeszcze tylko Stormtrooperzy tak nie pudłowali...).
Sposób numer trzy: trzymaj Mac Guffina w tle albo pozbądź się go w trakcie fabuły. To, w czym owo narzędzie fabularne jest dobre, to wrzucanie protagonisty w akcję. Popychanie pierwszego klocka domina. Późniejsza akcja może popłynąć w zupełnie innym kierunku, opierając się na interakcjach pomiędzy bohaterami, opowiadać o ich wewnętrznych przemianach i tak dalej. Najlepszym przykładem, gdzie zastosowano takie rozwiązanie, jest „Sokół maltański". W filmie całą akcję inicjuje statuetka tytułowego sokoła, ale pod koniec bardziej zainteresowani jesteśmy tym, jak potoczą się miłosne losy bohatera niż to, kto kończy z przedmiotem.
Podsumowując, przez cały czas należy pamiętać, że widownia dba bardziej o bohaterów, niż przedmioty, których ci bohaterowie szukają. Jeżeli nasz rycerz pragnie zdobyć świętego Graala, to szkieletem historii powinny być jego wysiłki i wszystkie wewnętrzne przemiany, jakie musiał przejść, a nie samo odnalezienie kielicha. Jak to mówi klasyk: bo nie chodzi o to, żeby złapać króliczka, ale by gonić go.
CZYTASZ
Nożyce tną... sierpień/wrzesień 2018
Non-FictionMiesięcznik "Nożyce tną..." to nie tylko rozległy poradnik pisarski, ale i publikacja łącząca w sobie artykuły z pogranicza psychologii, literatury i sztuki. Znajdziecie w nim następujące serie: 🔹Perfekcyjne opko 🔹Perfekcyjny bohater 🔹Kurs pisan...