Gra o sztandar

410 20 8
                                    

NORA

Obudziłam się. Patrzę na zegar - 5 rano.
- No trudno - mówię do siebie - i tak nie usnę, za dużo nerwów.
Wstałam i zobaczyłam, ze Nico jeszcze śpi. Co tu się dziwić jest prawie środek nocy. Założyłam czarne spodnie do treningu i obozową bluzę. Było jeszcze zimo, a obozowa bluza, pomarańczowa z napisem Camp Half-Blood była miękka i trochę za duża wiec mogła wykonywać obszerne ruchy. Na ślące treningowej nie było nikogo. Zaczęłam wyżywać się na worku treningowym. Z krótkimi przerwami ćwiczyłam tak około 30 minut. Późnej jakiś głos mi przeszkodził.
- Wyładowujesz swoje emocje na tym biednym worku księżniczko? - za moimi plecami oczywiście stał Finn.
Był bez koszulki. Od razu jak go zobaczyła uznałam, że jest świetnie zbudowany. Miał , typowe dla chłopaków , szersze ramiona. Brzuch i plecy miał bardzo umięśnione. Z tego co mi mówił, to od dzieciństwa pływał wyczynowo wiec tak budowa może być od tego.
Musiałam piłować się i zamknąć buzię, kiedy na niego patrzyłam.
- Tak i do tego nie mogłam spać - odpowiedziałam otrząsając się z szoku
- Chodź pokaże ci coś - powiedział, zarzucił na siebie koszulkę ( kurna ) i wyszedł z sali
Poszłam za nim bo nie miałam nic lepszego do roboty. Było dobiera coś koło 6 rano, a większość obozowiczów przychodzi na śniadanie o 8. Zaprowadził mnie na plaże.
- Już jutro nie będzie nas w obozie. Nie wiadomo kiedy tu wrócimy, wiec chciałem ci tylko powiedzieć , że kiedy pierwszy raz cie zobaczyłem , wiedziałem bezbronną dziewczynkę bez osobowości. Ale teraz już cie znam i wiem ze jesteś niesamowitą , pełną energii, silnej woli i dobrego humoru dziewczyną. Nie doceniałem cie ale teraz jak widzę ci na treningach to jestem pełen podziwu. Jestem dumny z naszej drużyny i jest pewny ze wrócimy do obozu cali i zdrowi. Pokonując wszystkie przeszkody.
Nie wiedział co powiedzieć wiec siedzieliśmy w ciszy na piasku. Położyłam mu głowę na ramieniu a on objął mnie ramieniem. Było mi tak wygodnie ze chyba usnęłam. Gdy odzyskałam przytomność usłyszałam:
- Chodź idziemy na śniadanie, czeka nas męczący dzień
Finn pomógł mi wstać i poszliśmy do stołówki.
Usiedliśmy razem i zaczęliśmy jeść. Po chwil podeszła podeszła do naszego stolika Annabeth. Była to wyskoki blondynka z szarymi oczami, córka Ateny. Razem z Percym Jacksonem , jej chłopakiem, byli chyba najbardziej znanymi osobami na obozie. Oboje byli już dorośli wiec raczej uczyli obozowiczów i prowadzili rożnego rodzaju zajęcia.
- Hej Nora. Jak wiesz dziś przed obiadem gramy w grę o sztandar i chciałam się zapytać czy ty i Nico jako jeden domek do nas dołączycie. Nico już się zgodził ale kazał zapytać ciebie - powiedziała blondynka i spojrzała na Finna - do naszej drużyny dołączył domek Nike, bogini zwycięstwa wiec już nie musicie zastanawiać się nad robieniem sojuszy. I tak was pokonamy - odwróciła się od Finna i ponownie zwróciła się do mnie - domek Ateny i domek Aresa nie mogą być w tej samej drużynie wiec ze sobą rywalizujemy. Ale zgodzisz się i dołączysz do nas prawda ?
- Ta jasne
- Świetnie to ja zjesz spotkanie w moim domku. Do zobaczenia
- No co? - zapytałam widząc, że chłopak dziwnie się na mnie patrzy
- Nic po prostu jesteśmy w innych drużynach i trochę żal mi ciebie bo wiem, że przegracie.
- Nie bądź tego taki pewny - powiedziałam i z mierząc go wzrokiem odeszłam od stołu.

Poszłam do domku Ateny a wszyscy ( a tak przynajmniej mi się wydaje ) już tam byli. Stanęłam obok brata i Annabeth zaczęła opowiadać plan. Mówiła coś tam o o umiejscowieniu flagi, kto gdzie będzie walczył i ogólnie o planie obrony. W końcu doszła do części zdobywania flagi przeciwnika. Powiedział, że kilkoro dzieci Hermesa zakradnie się do flagi a następnie powie mi i Nicowi gdzie mamy jej szukać. Mieliśmy przenieść się przez Cienie zabrać sztandar i w taki sam sposób wrócić. Plan wydawał się całkiem prosty wiec po chwili udaliśmy się na pole walki.
Nasza drużyna dostała niebieskie zbroje a przeciwna czerwone. Ubraliśmy się i byliśmy gotowi do walki. Granice były już dawno ustalone, wiec pozostała tylko kwestia miejsca sztandaru. Córka Ateny nie zdradziła gdzie go położy ale i tak większość osób podążyła za nią gdy chowała flagę. Ja z Niciem i strażnikami zostaliśmy na miejscu czekając na rozwój akcji. Po kilkudziesięciu minutach dostaliśmy wiadomość gdzie jest flaga.
- Okej teraz skup się na miejscu opisanym przez Maxa. Ja będę cie ubezpieczał jakbyś nie dała rady i spotkamy się przy ich fladze - powiedział brat
Skupiłam się na wyznaczonym miejscu i rozpłynęłam się w Cienie. Byłam już na miejscu ale nigdzie nie było mojego brata. Nie mógł się pomylić. Już wiem! Oszukał mnie. Celowo nie poszedł za mną żeby mnie sprawdzić. Ale teraz nie mam czasu na to muszę zdobyć flagę. Była zawieszona wysoko na drzewie ale jakoś udało mi się ją ściągnąć. Jak ześlizgiwałam się z drzewa jeden z obrońców mnie zauważył. Był to Finn. Złapał mnie i nie mogalam się wydostać. Znikanie w Cień odpadało bo mogłabym mu zrobić krzywdę. Włączyć z nim tez nie będę bo przegram. I wtedy wymyśliłam coś. Popatrzyłam mu w oczy i pocałowałam go. I tak jak myślałam zadziałało. Ze zdumienia mnie puścił. Powoli oddaliłam się, nadal patrzyłam w jego złote oczy i uśmiechnęłam się. Chwile później rozpłynęłam się w Cienie.
Nie pocałowałam go tylko dlatego, że chciałam odwrócić jego uwagę. Chciałam go pocałować, więc nie miałam wyrzutów sumienia.
Oddałam sztandar Annabeth a ona Chejronowi. Centaur ogłosił naszą wygraną i w chwile później wszyscy się rozeszli.

W drodze do domku ktoś mnie zaczepił. Finn.
- Porozmawiamy o tym co się dziś stało? - spytał z pełną nieśmiałości miną
- Jasne - powiedziałam i pocałowałam go drugi raz. Ale to nie było to samo. Ten pocałunek był dłuższy i odwzajemniony. Finn złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie. W końcu odkleiliśmy się od siebie i chłopak, zaczerwieniony na twarzy odszedł o mało co się nie przewracając. Stałam tam jeszcze z 5 minut ale później oprzytomniałem i poszłam do domku.

Spakowałam wszystkie rzeczy na misje i poszłam na obiad. Nico co jakiś czas zadawał mi różne pytania ale nie miałam głowy żeby odpowiadać. Kilka osób podeszło do mnie, aby się pożegnać i życzyć mi powodzenia. Później już w domku pożegnałam się z bratem, było to długie pożegnanie chociaż żadne z nas prawie nic nie mówiło.

Wyszłam z plecakiem i spotkałam Aleca. Razem poszukaliśmy Finna, który później ciagle unikał mojego wzroku. Byliśmy już gotowi do drogi i poszliśmy do bramy obozu.

Pomachaliśmy wszystkim zebranym obozowiczom i razem, jako drużyna, ja, Finn i Alec wyszliśmy z obozu.

Ksiezniczka Śmierci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz