/7/

211 18 6
                                    

/Per. Huberta/

Karol jest bez pieniędzy. Mieszka ze mną i moimi rodzicami. Nie ma tu dla nas wszystkich miejsca, ale on musi być ze mną. Nie mogę pozwolić, aby został bezdomnym.

Któregoś dnia... Za dużo wypił... Poszedł grać w pokera. Przegrał wszystko. Teraz pomagam mu zebrać ponownie jego majątek, lecz bez efektów.

Czasem planowałem, abyśmy... Uciekli... Czemu? Moi rodzice lada chwila mogą go wyrzucić, a mi zakazać się z nim kontaktować, a no to nie mogę pozwolić. Takie informacje zdobyłem gdy Karol spał, a ja poszedłem srać. "Przypadkiem" podsłuchałem rozmowę moich rodzicieli o wyrzuceniu przez drzwi Karola, ale dopiero planowali kiedy. Chcą to niby dla mojego dobra! Ale moim dobrem jest...

Karol...

Nie mogą go ot tak wyrzucić przez jeden błąd (który zniszczył jego życie).

Spojrzałem na zegarek. 02:32. Delikatnie pchnąłem ramię szatyna przez co się momentalnie obudził.

-Karol, kocham cię. Moi rodzice chcą ciebie lada chwila wyrzucić, a ja tego nie chcę. Proszę, ucieknijmy. To dla twojego dobra. Nie mógłbym znieść myśli, że żebrzesz pieniądze na ulicy. Od kilku dni juz o tym myślę i... Powinniśmy uciec. Już nawet przygotowałem dla nas zapasy- powiedziałem pół głosem.

-Dobrze, uciekniemy. Jeszcze tej nocy- szepnął szatyn. Nie był jeszcze do końca obudzony.

-Dzięku...

-A tak wgl to... Uczucia odwzajemnione... Hubiś -przerwał mi Karol po czym puścił oczko w moją stronę. Uśmiechnąłem się.

-Bardzo dziękuję... Kariś - odpowiedziałem, ale chwilę później poczułem jak mnie polika pieką. To może znaczyć tylko jedno.

Twarz Karola zaczęła się zbliżać do mojej. Już myślałem, że chce mnie pocałować, ale to było tylko tyle, że oparł swoje czoło o moje.

-A co chciałeś? Coś więcej? - spytał zielono-oki.

-Ymmm... Może?- bardziej stwierdziłem, niż spytałem. Szczerze to nawet sam nie wiedziałem.

-Skoro chcesz- powiedział szatyn po czym jego usta musnęły moje. Następnie przyłożył większy nacisk na nie. To prawda, ma talent. Chwilę potem zaczął jeszcze zachłanniej to robić. W końcu skończyliśmy na moim łóżku. Nie, nie doszło do tego, bo się skapnęliśmy, że należałoby już wyjść.

Jest godzina 03:14. Powoli, bardzo powoli zaczęło się rozjaśniać. Otworzyłem okno i zarzuciłem związane z sobą wszystkie koce, pościele i tym podobne. Zacząłem powoli schodzić. Gdy byłem już na dole, dałem znak Karolowi do działania. Jemu także się udało bez problemów zejść. Chwilę później zaczęliśmy biec. Wolność. W końcu możemy robić to co chcemy. Przez jakieś 25 minut nadal biegliśmy, a potem spokojnym krokiem ruszyliśmy w stronę już zapomnianej działki mojej babci. Kilka dni temu się jej spytałem czy mógłbym ją przejąć. Ona się zgodziła, ale nie rozmawialiśmy o rachunkach, więc... Jakby załatwiła nam mieszkanie.

Działka ta była w ogrodzie działkowym, z działkami rekreacyjnymi (dop. Aut. Na działce rekreacyjnej nie można mieszkać, można tam tylko na jedną noc, czy dwie, no chyba że nikt nie wie, to można XD), a inne działki były zadbane, tylko -już moja- działka była tak zaniedbana przez lata. Z trudem odkluczyłem bramkę, ale ważne że się udało.

-Tu będziemy mieszkać. Oto stara działka mojej babci. Prawdopodobnie właśnie ona będzie nam opłacać rachunki. Będziemy chodzić do normalnej pracy. ALE. Nikt nie może się dowiedzieć, że tu mieszkamy. Na działkach tego typu nie można mieszkać... Jedynie melanże i imprezy robić XD. No, ale jeśli sąsiedzi będą się pytać gdzie mieszkamy to mówimy, coś takiego.

*Gdzie jesteśmy w godzinach 18-03? Niby jesteśmy w domu, a z tamtąd do pracy na noc, gdy tak naprawdę będziemy się tu chować.
*Gdzie jesteśmy w godzinach 03-07? Niby wracamy z pracy tutaj, aby pospać przez krótki czas, ale tak na serio to cały czas śpimy.
*Gdzie jesteśmy w godzinach 07-15? Niby gdzieś tam sobie chodźmy, gdy tak na prawdę jesteśmy w pracy.
*Gdzie jesteśmy w godzinach 15-18? Będziemy normalnie na działce, z tąd do "domu", a potem do "pracy".

-Podoba mi się to nowe życie. Będzie zajebiście! Ale przydałoby się coś tu zrobić...-powiedział Karol

-Spokojnie, rano to ogarniemy. W środku jest jeden tapczan, jak śpimy? ZARAZ! MAM POMYSŁ! Ty normalnie śpisz, ale ja na tobie będę leżeć :3-odpowiedziałem z entuzjazmem w głosie.

-Oki, nawet wiem jak to wykorzystam ( ͡° ͜ʖ ͡°)- rzekł Karol

-Już się nie mogę doczekać ( ͡° ͜ʖ ͡°)

//uwaga, pierwszy raz od 10 miesięcy piszę TAKIE sceny, więc proszę się nie dziwić, że to tak gównianie wyszło ^^//

W

kroczyliśmy niemalże jak król i królowa do stosunkowo małego pomieszczenia. Ułożyliśmy się tak jak zaproponowałem. Ale... Wcześniej się przebraliśmy... To znaczy no... Tylko się przebraliśmy w taki sposób, że wszystko zdjęliśmy oprócz bielizny.

Karol się położył. Ja na nim. Czułem to ciepło od niego bijące. Przykryłem nas kocem, aby było jeszcze cieplej. Obaj leżeliśmy na plecach. No w sumie to jedynie Karol, ponieważ ja nie leżałem na plecach tylko brzuchu szatyna. Po chwili ktoś chyba celowo, delikatnie zdjął w jednym miejscu kawałek materiału.

Kilka minut później sytuacja się powtórzyła, ale tym razem po odkryciu kawałka mojej skóry... Poczułem czyjąś rękę na moich jajkach... Hmmm... Ciekawe kto to...

Lecz... Nie mogłem się powstrzymać. Przez tego KOGOŚ i jego rozkoszne ręce odchyliłem głowę i przymknąłem oczy z przyjemności. Kurfa mega dobry jest.

-Ej Karol, robiłeś TO już z kimś? Z mężczyzną?-spytałem z ciekawości. Bardzo mnie to intryguje, ponieważ robi to nieziemsko. To samo z całowaniem.

-Nie, to mój pierwszy raz, a co? - odpowiedział, a zarazem spytał zielonooki.

-Bo kurwa robisz to zajebiście! -prawie wykrzyknąłem to, po czym zacząłem robić dupą okrężne ruchy w okolicach jego krocza.

Szatyn zaczął wydawać różne pomruki. Nakręcało mnie to jeszcze bardziej. Ale...

Chyba Karolowi się to nie spodobało, że to ja dominowałem... Szkoda bo fajnie było.

Szatyn zmienił miejsce. Tym razem to ja leżałem, ale na brzuchu, a on na mojej dupie. Już miałem prawie cały tyłek odsłonięty, prawie tak samo jak on.

-Hubi. Chcesz tego?-zapytał Kari

-No co za pytanie, jasne że chcę!-odpowiedziałem.

Karol zdjął ze mnie wszystko co tylko zostało, po czym powoli wszedł we mnie. Ból w dziwny sposób łączył się z przyjemnością. Ta niebezpieczna mieszanka spowodowała skrzywienie mojej twarzy w nieznany człowiekowi kształt. Z czasem ból stawał się słabszy, a przyjemność większa. Kilka minut później gdy bólu już nie było, osiągnęliśmy TEN stan. Dzień nie do zapomnienia.

Słów:1012

Łan szotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz