Rozdział 2

549 28 17
                                    

Zostały już tylko dwa dni do naborów do drużyny Ślizgonów, a ja jeszcze ani razu nie ćwiczyłam. Siedziałam zmartwiona na śniadaniu. Jak mogłam to przeoczyć? Zajęłam się lekcjami i ignorowaniem Notta, zapominając o quidditchu.

- Co cię trapi piękna? - usłyszałam głos Theodora.

- Taki jeden chłopak - zaczęłam.

- Tak? A jaki to chłopak? - zapytał zaciekawiony.

- A taki jeden... ze Slytherinu.

- Znam go?

- Aż za bardzo... - chłopak uśmiechnął się na moje słowa.

- To co z tym chłopakiem?

- Wkurza mnie i nie wiem, jak się go pozbyć.

- Mogę ci pomóc - puścił mi oczko.

- Na prawdę? W jaki sposób?

- Jak umówisz się z tym chłopakiem, to gwarantuję, że da ci spokój.

- Na pewno?

- Na sto procent - uśmiechnął się i patrzył na mnie, oczekującym wzrokiem.

- Charlott - usłyszałam nagle głos Blaise'a ratujący mnie z opresji. Odwróciłam się w jego kierunku. - Idę dzisiaj polatać na miotle. Malfoy cham mnie wystawił i idzie się spotkać z Nicol, więc pomyślałem, że może będziesz miała ochotę. Szczególnie, że już za chwile będą nabory.

- Chyba czytasz mi w myślach - uśmiechnęłam się. - Właśnie rozmyślałam nad jakimś treningiem.

- Czyli się zgadzasz?

- Jasne. Przyda mi się to, wieki nie latałam.

Przez cały dzień chodziłam rozkojarzona, myśląc tylko o tym, że w końcu polatam na miotle. Kiedy nadeszło południe, ubrałam się wygodnie, wzięłam swoją miotłę i wraz z Bleisem udaliśmy się na stadion.

- Potrzebujemy ścigającego i obrońcy - oznajmił Blaise. - Ja, Nott, Crabb i Goyle raczej zostaniemy. No chyba, że Draco się rozmyśli.

- Uważam, że nie będzie miał powodu, żeby was zastąpić. Świetnie gracie - wyznałam zgodnie z prawdą.

- Jestem pewny, że ty też - uśmiechnął się.

- Wiesz, to trochę dziwne, że lubię latać. Jak pierwszy raz usiadłam na miotłę to spadłam z niej chyba ze trzy razy - zaczęliśmy się śmiać. - Mama zabroniła mi latać, bo bała się, że w końcu coś sobie zrobię, ale ja byłam zdeterminowana i się uparłam, razem z tatą.

- Ja od początku miałem do tego smykałkę. Miotły są ekstra! - przyznał.

- Tak, szczególnie te do sprzątania - znowu się zaśmialiśmy.

Kiedy dotarliśmy na boisko, wzbiłam się w powietrze. Zamknęłam oczy i poczułam przyjemny wiatr. Po czym o mało co nie spadłam z miotły, bo Blaise przeleciał obok mnie z taką prędkością, że od wiatru moja miotła obróciła się o 180°.

Panna NottaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz