- Jak on się czuje proszę pani? Czy możemy go zobaczyć? - zapytałam Panią Pomfrey wchodząc do Skrzydła Szpitalnego.
- Draco powoli odzyskuje przytomność. Może wejść tylko jedna z was i to na chwilkę, bo pan Malfoy potrzebuje odpoczynku.
- Poczekam przed - powiedziałam do Nicol i uśmiechnęłam się pokrzepiająco.
- Co z nim? - usłyszałam głos Theodora.
- Nie wiem. Pozwoliła wejść tylko jednej z nas, więc poszła Nicol. Strasznie to wszystko przeżyła.
- To zrozumiałe. Gdyby tobie coś się stało też bym się martwił.
- Jesteśmy przyjaciółmi, więc każdy z nas by się martwił.
- Ty jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką - chłopak znacznie się do mnie zbliżył i chciał złożyć na moich ustach pocałunek.
- Theodor przestań - to nie był odpowiedni moment.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj za każdym razem. Po prostu się ogarnij i trzymaj się ode mnie z daleka!
- Rozumiem - powiedział lekko zaskoczony i odszedł.
Sama nie wiedziałam, co we mnie wstąpiło. Nie wiedziałam czemu tak na niego naskoczyłam. Byłam zestresowana i martwiłam się całą sytuacją. Nie powinnam być dla niego taka nie miła. Było mi głupio. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi.
- Obudził się - powiedziała Nicol z uśmiechem i łzami w oczach. Mocno ją przytuliłam. - Za kilka dni będzie mógł opuścić skrzydło.
- Mówiłam, że wszystko będzie dobrze.
- Na razie jest jescze słaby, ale będzie brał lekarstwa i wyzdrowieje.
- Na pewno będzie silny, bo będziesz przy nim.
Po śniadaniu poszłyśmy na zajęcia. Theodor się do mnie nie odzywał. Miałam nawet wrażenie, że mnie unikał. Nie czułam się z tym najlepiej. Kilka dni później kiedy wypuścili Draco, Nott nadal trzymał się ode mnie z daleka. Tak, jak mu powiedziałam. Nie byłam zadowolona z takiego obrotu sprawy.
****
Powoli zbliżał się koniec roku. Czas upłynął mi bardzo szybko. Mimo wszystko dobrze wspominałam ten czas. Zaprzyjaźniłam się z Theodorem, ale on teraz się do mnie nie odzywał. To dziwne, ale zleżało mi na nim. Próbowałam z nim nawet porozmawiać, ale on ciągle był zajęty, albo po prostu nie mógł. Nie wiedziałam dlaczego. Nie mógł się aż tak na mnie obrazić, po tym co powiedziałam.
****
Siedziałam w dormitorium i trzymałam w rękach bluzę, którą dostałam na święta od Theodora. Nagle ktoś wszedł do pokoju. Lekko drygnęłam, bo się wystraszyłam. Na szczęście była to tylko Nicol.
- Co to? - zapytała, bo schowałam ubranie pod kołdrę.
- Nic takiego.
- Char, widzę, że coś cię trapi. O co chodzi?
Ciężko westchnęłam.
