W końcu jest! Czytajcie! ❤
***
Nazywam się Charlotte Stones. Jestem blondynką o kręconych włosach, które sięgają mi do łopatek i zawsze są związane w dwa dobierańce. Mam brązowe oczy po tacie i ładny uśmiech po mamie. Mam młodszego o trzy lata brata Kevina.
Jestem czarodziejką czystej krwi. Chodzę do Hogwartu - szkoły dla takich, jak ja. Trafiłam do Slytherinu, natomiast mój brat do Raveclaw. Zawsze wiedziałam, że będzie tam pasował.
Ogólnie nie przepadam za moimi rówieśnikami. Uważają się za takich super, chociaż nie są. Większość z nich mnie denerwuje. Prawie każdy na inny sposób, ale można podzielić ich na grupy. Dlatego właśnie mam tylko jedną przyjaciółkę, Nicol Cane, którą kocham, jak siostrę. Ona również jest czarodziejką i tak samo, jak ja trafiła do domu węża.
Żyję z dala od miłości, związków i chłopaków. Nie jestem typem dziewczyny, która wzdycha do każdego przystojniaka. Poza tym jak na razie nie trafił się odpowiedni. Bo, jak wiadomo wygląd to nie wszystko. Dla mnie to podstawa, żeby miał coś w głowie, a nie był jedynie mięśniakiem, który patrzy tylko na wygląd dziewczyny. Mimo to mam dwóch przyjaciół rodzaju męskiego - Blaise'a Zabiniego i Dracona Malfoya.
***
Więc tak. Pełna pesymizmu i negatywnie nastawiona do ludzi zaczynam swój szósty rok nauki w Hogwarcie.
Niestety dzielę dormitorium z Pansy Parkinson i Astorią Greengras, których nie lubię. Zresztą to nie nowość. Je dwie można zaliczyć do jednej grupy ludzi "Puste lalunie". Zdecydowanie tak. Na szczęście jest jescze Nicol, bo bez niej bym zwariowała.
Po uczcie powitalnej, na której dowiedzieliśmy się, że Snape będzie uczył OPCM, natomiast Profesor Horacy Slughorn zostanie nauczycielem eliksirów, każdy standardowo udał się do swojego pokoju.
Kiedy wszystkie rozpakowywałyśmy swoje kufry, jedna z moich ulubionych współlokatorek musiała się odezwać.
- Co ta Lavender widzi w Weasleyu?
Spojrzałam na nie pytająco, bo nie miałam pojęcia o co im chodzi.
- No proszę cię Lotta! Przecież to widać na pierszy rzut oka, że na niego leci. Nie lubię, jak ktoś tak jawnie obnosi się ze swoimi uczuciami - powiedziała Pansy. Nie znosiłam, jak nazywała mnie Lottą.
- Ciekawe czy będą razem - dodała Astoria. Plotkować im się zachciało.
- Zgaduje, że będą się obściskiwać na każdym rogu. Nie znoszę takich par.
A ja takich hipokrytek jakimi jesteście! - miałam ochotę powiedzieć, ale obiecałam sobie, że postaram się być miła, więc milczałam. Nie lubiłam odgadywać ludzi, dla mnie to bezsensowne. I tak nic nie daje, jedynie traci się czas.
***
Rano, na śniadanie udałam się razem z Nicol. Niestety musiał się do nas dosiąść Theodor Nott. Jego można było zaliczyć do grupy "wszystkie panny moje, żadna mi się nie oprze"
- Hej skarbie - powiedział na wstępie i się uśmiechnął. Jedno muszę przyznać. Chłopak był bardzo przystojny i miał czarujący uśmiech, ale co z tego, skoro był tępakiem.