ROZDZIAŁ 1

666 28 6
                                    

Wyszłam z domu o wpół do ósmej. Wiał silny wiatr. Dookoła było pełno ulotek z napisem "Pokochaj życie". Nie rozumiałam, jak można kochać coś, co jest powodem do smutku. Tamtego dnia wszystko się zmieniło.

Biegłam ile sił w nogach, ale jak na złość, autobus znowu odjechał sekundę przed tym, gdy dotarłam na miejsce. Na dodatek zdążyłam się przewrócić i wybrudzić białe spodnie. Zacisnęłam ręce w pięści. Siedziałaś na przystanku. Spojrzałam w twoją stronę, a ty powstrzymywałaś śmiech. Byłam zdenerwowana, a widok ciebie śmiejącej się ze mnie wcale nie poprawiał mi humoru. Miałam ochotę podejść i zakleić ci te piękne usteczka, żebyś już nie mogła się odezwać. Jeszcze wtedy nie wiedziałam nawet, jak masz na imię. Byłaś piękna. Czarna sukienka idealnie podkreślała twoje kobiece kształty i zgrabne nogi. Byłaś szczupła i wysoka. Letni wiatr rozwiewał twoje ciemne włosy, odsłaniając twarz. Miałaś idealne usta, które zawsze były wygięte w delikatnym uśmiechu. Czasami zastanawiałam się, jak to jest cały czas się uśmiechać. Wydawało mi się to niemożliwe. Ale twoja obecność rozwiewała wszystkie wątpliwości. Lubiłam patrzeć w twoje oczy, tak po prostu, bez słów. Były niebieskie jak niebo i zawsze lśniły radością. Nosiłaś za sobą taką pozytywną energię. Podziwiałam cię. Teraz nie żałuję, że spóźniłam się na autobus.

Podałaś mi dłoń, aby pomóc mi wstać, a ja tylko spojrzałam na ciebie kpiąco. Najpierw się ze mnie śmiałaś, a teraz chcesz mi pomagać? Moja duma na to nie pozwoliła. Podniosłam się z ziemi i poczułam, że w kogoś wpadam. Za mną stała jakaś starsza kobieta, która o mało co się nie wywróciła, a ja chyba zaczęłam żałować, że nie podałam ci ręki. Ta cała sytuacja sprawiła, że miałam ochotę zacząć krzyczeć. Na wszystkich, nawet na przypadkowych ludzi, na tą panią, na którą wpadłam i na ciebie za to, że tak bezczelnie się ze mnie śmiałaś. Chciałam tylko wrócić już do domu, ale nie mogłam. Coś, a raczej ktoś mi nie pozwalał. Tym kimś byłaś ty.

  - Możesz się w końcu kurwa zamknąć? - zapytałam zdenerwowana, a ty posłałaś mi pewny siebie uśmiech.

  - Ha ha ha - zaśmiałaś się sztucznie, po czym odwróciłaś się do mnie plecami, zarzucając dumnie włosy do tyłu. Ten gest w twoim wykonaniu był na tyle seksowny, że nie mogłam oderwać od ciebie wzroku. Nie chciałam, żebyś wtedy poszła. Ale zapomniałam, że takie dziewczyny jak ty są niezależne i trzeba odnosić się do nich z szacunkiem. Patrzyłam na twój tyłek, którym tak seksownie poruszałaś. Wiem, że robiłaś to specjalnie. W pewnym momencie chciałam podbiec do ciebie i mocno przytulić, a potem pocałować tak brutalnie, aż usta zaczęłyby cię boleć. Ale przecież nie wiedziałam nawet, jak masz na imię. Przecież się nawet nie znałyśmy.

Pokochaj Życie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz