Rozdział 2

341 16 3
                                    

Po chwili zapala się światło.
Przede mną stoi mężczyzna. Brunet w czarnej koszuli i (również tego samego koloru) spodniach od garnituru. Jego włosy były postawione do góry, a brązowe oczy parzyły na mnie przenikliwie. 

- Dobry wieczór Tesso - powiedział - Czemu wróciłaś tak późno do domu?

Spojrzałam na niego jeszcze raz.

- Myślę, że nie powinno cię to interesować - odpowiedziałam, po czym chciałam go wyminąć, ale znów zagrodził mi drogę.

- Po prostu.. martwię się o Ciebie - parsknęłam słysząc jego słowa.

- Co ty tu w ogóle robisz?

- Samantha zaprosiła mnie do was na kolacje, ale niestety coś ją zatrzymało w pracy, a ja za późno przeczytałem wiadomość i ..

- Dobra skończ - przerwałam mu. 

- Chodź usiądziesz ze mną. Wypijemy jakąś herbatę i porozmawiamy. - mówiąc to, złapał mnie za przedramię. Poczułam, że ciągnie w stronę kuchni.

- Nie mam o czym z tobą rozmawiać. Zostaw mnie w spokoju. 

- Ale skarbie..

- Wyjaśnijmy sobie coś. - skrzyżowałam ręce na piersi - Nie jestem twoim skarbem, a ty - wbiłam mu palec lekko w tors - nie jesteś moim ojcem. Po drugie, nie udawaj, że się o mnie martwisz. Jak widzisz mamy nie ma w pobliżu, wobec tego nie musisz się wysilać. - mierze go pogardliwym wzrokiem - I ostatnie: wbij to sobie do głowy, to MÓJ dom, więc nie zachowuj się jakbyś był u siebie, do cholery. - mój oddech przyspieszył, a głos stał się donośniejszy.

W jego oczach ujrzałam niebezpieczny błysk, ale zniknął on tak szybko, jak się pojawił. Adam zrobił zbolałą minę.

- Mam nadzieję, że relacje między nami się zmienią. 

- Tsa. Prędzej kozy zaczną latać - odwróciłam się napięcie. Zostawiłam mężczyznę samego na dole, a sama zaczęłam wspinać się po schodach. 

Wpadłam do sypialni jak burza. Pomieszczenie było małe, w kolorze waniliowym. Po lewej stronie znajdował się regał z książkami i stolik z lampką nocną. Dalej pod oknem stało moje łóżko. Po prawej stronie było biurko i mała szafka. 

Rzuciłam torbę w kąt. Niestety nie był to dobry pomysł, bo po chwili usłyszałam huk. Spojrzałam w tamtą stronę. Na podłodze leżała stłuczona ramka. Podniosłam ją z ziemi. Wyciągnęłam ostrożnie zdjęcie z środka, a resztę wyrzuciłam do kosza. Podeszłam do łóżka i położyłam się na nim.

Przyjrzałam się uważnie fotografii. Była na niej czwórka ludzi. Kobieta razem z mężczyzną oraz dziewczynka z chłopcem łudząco do siebie podobnych. To była moja rodzina. Pamiętam dokładnie moment, kiedy robiliśmy to zdjęcie. Było wtedy słoneczne lato. Wszyscy razem poszliśmy na plac zabaw niedaleko naszego starego domu. Postanowiliśmy razem z bratem trochę się pohuśtać. Mnie bujał tata, a Alana moja mama. Byliśmy tacy szczęśliwi. Postanowiliśmy uwiecznić ten moment. Poprosiliśmy jakiegoś faceta, o zrobienie nam kilku fotek. 

Westchnęłam głośno i przytuliłam zdjęcie do swojej piersi. Tak bardzo tęskniłam za tymi czasami. Czemu tak nie może być teraz? Dlaczego musiało się spieprzyć? Jeszcze ten cały Adam, nowy facet matki. Gdy przychodzi do mojego domu panoszy się jakby był u siebie! Do tego, ciągle mnie poucza! Nienawidziłam tego gościa..

Leżałam jeszcze długo na łóżku i myślałam nad swoim życiem. Próbowałam poukładać sobie wszystko w mojej głowie. Nim się obejrzałam odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

------------------------------------------------

Będę starała się, aby rozdziały były dodawane w miarę regularnie. Na tą chwilę jednak nie mogę określić z jaką częstotliwością, będzie się to odbywać. 

W dniu dzisiejszym dodałam także obsadę opowiadania. Będzie ona aktualizowana wraz z pojawieniem się nowych osób. Zachęcam Was do zapoznania się z nią.

Czekam na wasze opinie, rady, głosy i komentarze.

Pozdrawiam cieplutko,

LadyDark 

Dziękuję, Przepraszam, ŻegnajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz