- This is the part when I say I don't want ya
I'm stronger than I've been before - mój przyjaciel, mówiąc jak najłagodniej się da, darł ryja razem z Arianą. Cieszyłam się, że mamy pozamykane okna. Przez dźwięki, które wydobywały się z jego ust, mógłby wystraszyć z lasu całą zwierzynę. W takich momentach nie wiem czy śmiać się, czy płakać.
Nagle primadonna przestała śpiewać.
- Kurwa, tylko nie to.
- Co, piosenka się skończyła?- poczułam, jak chłopak zaczął przyspieszać - Hej, spokojnie. Wiem, że mocno liczysz na tą pizze, ale nie musisz pędzić, jakby cię Diabeł gonił.
Evans poruszył się niespokojnie na fotelu, a następnie spojrzał w boczne lusterko.
- Księżniczko, zadzwoń do swojego ojca.
- Chyba sobie żartujesz. Myślisz, że będę z nim rozmawiać po czymś takim?
- Tess - powiedział poddenerwowanym głosem
- Nie, Ash to on jest winny, a nie ja! Dlaczego, to ja mam wyciągnąć do niego rękę?
- Zrób co mówię albo.. - usłyszałam strzały. Przerażona obróciłam głowę do tyłu. Za nami jechało czarne BMW, z przyciemnianymi szybami. Po stronie pasażera, było otwarte okno przez które ktoś mierzył do nas z pistoletu - Cholera. Tess, schyl się i dzwoń do ojca!
Blondyn pędził autem przez szosę, próbując uniknąć strzałów. Skuliłam się na siedzeniu, po czym nerwowo zaczęłam szukać telefonu. Dopadłam moje urządzenie i wybrałam numer swojego rodziciela. Po kilku sygnałach usłyszałam głos w słuchawce.
- Mam nadzieję, że to coś pilnego Gwiazdko.
- Włącz na głośnomówiący! - krzyknął Ash. Lekko drżącymi rękami wykonałam jego polecenie.
- Tess, co się tam dzieje? Gdzie ty jesteś?
- Jesteśmy jakieś 15 km od mojego domu. Jedzie za nami czarne BMW M240i Coupé. Najprawdopodobniej siedzi w nim dwóch mężczyzn. Strzelają do nas z pistoletu maszynowego.
- Co takiego?! Dobra, Ash, słuchaj mnie uważnie. Kiedy dotrzecie do miasta postaraj się ich zgubić. Zaraz wyślę do was chłopaków.
- Okey, dam radę.
- Czy Tess.. czy Tess jest ranna? - chłopak spojrzał na mnie. Pokiwałam przecząco.
- Nic jej nie jest - usłyszałam, jak wzdycha z ulgi.
- Ash, liczę na ciebie - odparł ojciec i się rozłączył.
Samochód wszedł ostro w zakręt. Uderzyłam plecami w drzwi. Jęknęłam.
- Żyjesz? - spytał.
Czułam gule w gardle. Mruknęłam coś w odpowiedzi. Ciężko oddychałam.
- Tess, posłuchaj. Wiem, że się boisz, ale musisz nam teraz pomóc. Otwórz schowek.
Byłam lekko zdziwiona. Evans nigdy nie pozwalał mi tam zaglądać.
Po krótkiej chwili zawahania, zrobiłam to, o co mnie poprosił.
Moje oczy rozszerzyły się. Przełknęłam głośno ślinę i ostrożnie wyciągnęłam przedmiot z środka.
Właśnie trzymałam w dłoni czarny pistolet, kaliber 9mm, luger. Skąd wiedziałam?
Bo mój ojciec ma takiego samego.
------------------------------------
Witam słoneczka !
Przychodzę do Was z nowym rozdziałem. Dziś troszkę więcej akcji.
Czekam na wasze opinię, komentarze i głosy.
Pozdrawiam cieplutko,
LadyDark
CZYTASZ
Dziękuję, Przepraszam, Żegnaj
Roman pour AdolescentsZaciągam się kolejny raz Czuję jak moje płuca wypełnia dym Moje powieki powoli opadają Delektuję się tą chwilą Przed oczami przelatują mi nasze wspomnienia Krzyk Zapach twoich perfum Ból Ciepło twoich rąk, owiniętych wokół mojej talii Ł...