Rozdział 9

120 6 1
                                    

- This is the part when I say I don't want ya 

I'm stronger than I've been before - mój przyjaciel, mówiąc jak najłagodniej się da, darł ryja razem z Arianą. Cieszyłam się, że mamy pozamykane okna. Przez dźwięki, które wydobywały się z jego ust, mógłby wystraszyć z lasu całą zwierzynę. W takich momentach nie wiem czy śmiać się, czy płakać. 

Nagle primadonna przestała śpiewać.

- Kurwa, tylko nie to.

- Co, piosenka się skończyła?- poczułam, jak chłopak zaczął przyspieszać - Hej, spokojnie. Wiem, że mocno liczysz na tą pizze, ale nie musisz pędzić, jakby cię Diabeł gonił.

Evans poruszył się niespokojnie na fotelu, a następnie spojrzał w boczne lusterko.

- Księżniczko, zadzwoń do swojego ojca.

- Chyba sobie żartujesz. Myślisz, że będę z nim rozmawiać po czymś takim?

- Tess - powiedział poddenerwowanym głosem

- Nie, Ash to on jest winny, a nie ja! Dlaczego, to ja mam wyciągnąć do niego rękę?

- Zrób co mówię albo.. - usłyszałam strzały. Przerażona obróciłam głowę do tyłu. Za nami jechało czarne BMW, z przyciemnianymi szybami. Po stronie pasażera, było otwarte okno przez które ktoś mierzył do nas z pistoletu - Cholera. Tess, schyl się i dzwoń do ojca!

Blondyn pędził autem przez szosę, próbując uniknąć strzałów. Skuliłam się na siedzeniu, po czym nerwowo zaczęłam szukać telefonu. Dopadłam moje urządzenie i wybrałam numer swojego rodziciela. Po kilku sygnałach usłyszałam głos w słuchawce.

- Mam nadzieję, że to coś pilnego Gwiazdko.

- Włącz na głośnomówiący! - krzyknął Ash. Lekko drżącymi rękami wykonałam jego polecenie.

- Tess, co się tam dzieje? Gdzie ty jesteś?

- Jesteśmy jakieś 15 km od mojego domu. Jedzie za nami czarne BMW M240i Coupé. Najprawdopodobniej siedzi w nim dwóch mężczyzn. Strzelają do nas z pistoletu maszynowego.

- Co takiego?! Dobra, Ash, słuchaj mnie uważnie. Kiedy dotrzecie do miasta postaraj się ich zgubić. Zaraz wyślę do was chłopaków. 

- Okey, dam radę.

- Czy Tess.. czy Tess jest ranna? - chłopak spojrzał na mnie. Pokiwałam przecząco. 

- Nic jej nie jest - usłyszałam, jak wzdycha z ulgi.

- Ash, liczę na ciebie - odparł ojciec i się rozłączył. 

Samochód wszedł ostro w zakręt. Uderzyłam plecami w drzwi. Jęknęłam.

- Żyjesz? - spytał.

 Czułam gule w gardle. Mruknęłam coś w odpowiedzi. Ciężko oddychałam. 

- Tess, posłuchaj. Wiem, że się boisz, ale musisz nam teraz pomóc. Otwórz schowek.

Byłam lekko zdziwiona. Evans nigdy nie pozwalał mi tam zaglądać.

Po krótkiej chwili zawahania, zrobiłam to, o co mnie poprosił. 

Moje oczy rozszerzyły się. Przełknęłam głośno ślinę i ostrożnie wyciągnęłam przedmiot z środka.

 Właśnie trzymałam w dłoni czarny pistolet, kaliber 9mm, luger. Skąd wiedziałam?

Bo mój ojciec ma takiego samego.

------------------------------------

Witam słoneczka !

Przychodzę do Was z nowym rozdziałem. Dziś troszkę więcej akcji.   

Czekam na wasze opinię, komentarze i głosy.

Pozdrawiam cieplutko,

LadyDark



Dziękuję, Przepraszam, ŻegnajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz