Siedziałam w jadalni od 30 minut, przeżuwając powoli kurczaka z warzywami. Przy stole panowała cisza. Nie miałam odwagi spojrzeć im w oczy i zacząć rozmowy. W końcu to ona kazała mi tu przyjść, więc to nie do mnie należy to zadanie.
Usłyszałam chrząknięcie.
Oho, zaczyna się.
Skierowałam swój wzrok na matkę i uniosłam brew w geście oczekiwania.
- Skarbie, chcielibyśmy ci z Adamem coś powiedzieć - kobieta złapała go za rękę - Cóż, jesteśmy już razem od dłuższego czasu..
- Powiedz mi coś, czego nie wiem - odparłam krzyżując ręce na piersi
- Nie wiem, jak to powiedzieć..
- Najlepiej wprost - byłam już lekko zirytowana
- Może ja spróbuje jej to powiedzieć, kochanie - wtrącił się Johnson - Tess, wczoraj wieczorem poprosiłem twoją mamę o rękę - nagle atmosfera w pomieszczeniu zgęstniała. Gdyby ktoś patrzyłby na mnie z boku, pomyślałby że mam wytrzeszcz oczu.
- SŁUCHAM ?! - mój głos zamienił się w nieprzyjemny dla uszu pisk. Może mój słuch się pogorszył? Tak, to na pewno to!
- Adam wczoraj mi się oświadczył, a ja się zgodziłam, skarbie - skierowałam swój wzrok na rękę czarnowłosej. Na jej prawej dłoni widniał piękny, złoty pierścionek zaręczynowy z diamentem.
Moje serce gwałtownie przyspieszyło, a oddech stał się krótki i urwany. Czułam się jakbym przebiegła maraton.
- Może napij się wody, jesteś strasznie blada - kiwnęłam nieznacznie głową, nie miałam siły w tym momencie się z nim kłócić. Wzięłam powoli kilka łyków napoju. Matka jednak nie dostrzegła chyba mojego stanu, bo po chwili zaserwowała mi bombę.
- Mam jeszcze jedną, wspaniała wiadomość - powiedziała z wypiekami na twarzy. Spojrzałam na nią lekko przerażonym wzrokiem - Od jutra zamieszkamy wszyscy razem.
- Jak jedna, wielka, kochająca się rodzina - dodał z szerokim uśmiechem ciemnooki, całując ją w kącik ust.
Wyplułam całą wodę na stół.
Tego było dla mnie za wiele. To jest jakiś chory żart albo sen, tak to na pewno jest sen. Zaraz się obudzę w swoim wygodnym łóżeczku pod ciepłą kołdrą, jakby się nic nie wydarzyło.. Ale to nie był sen. Scena, która odgrywała się przede mną była, jak najbardziej prawdziwa. Nie, ja nie mogę na to pozwolić! Nie mogę pozwolić, aby ta kanalia poślubiła moją matkę, a jakby tego było mało, panoszyła się po moim domu! Ledwo znoszę jego obecność siedząc tu kilkadziesiąt minut. Jak ja sobie poradzę, widząc codziennie jego parszywą gębę.
Wstałam gwałtownie od stołu, przewracając przy tym jasnobrązowe krzesło.
- Czy ktoś mnie w ogóle zapytał o zdanie, o to co myślę, czuję? - krzyknęłam w ich stronę, wzięłam głęboki oddech, żeby się uspokoić, po czym zwróciłam się do rodzicielki - Wiesz dobrze, że nienawidzę tego człowieka całym sercem. Znosiłam cierpliwie jego obecność tutaj, że się pieprzyliście za każdym razem, gdy mnie nie ma w pobliżu, wasze ciągłe wyjścia razem, to że on stał się najważniejszy dla ciebie.
- Kochanie, to nie tak. - przerwała mi - Ja wiem, że jesteś zazdrosna o..
- Nie jestem zazdrosna! Taka jest rzeczywistość! Nie widzisz, że on tobą manipuluje? - mówiąc to, pokazałam palcem na mężczyznę, który powoli popijał herbatę, przyglądając się cały czas naszej kłótni.
- Otwórz kurwa oczy. On wodzi cię za nos, a ty jak głupia kózka, dajesz mu się zwodzić - w tym momencie Adam wstał.
- Nie przeklinaj, młoda panno.
- Od wczoraj jesteście narzeczeństwem, a ty już mi ojcujesz?! - zaśmiałam się - Chyba sobie kpisz! - mężczyznę zatkało. Oparłam się rękami o blat. Zwróciłam się znów do kobiety. - Wybieraj, albo ja, albo to ścierwo.
Matka wyglądała na dość zdenerwowaną tą sytuacją. Z jej oczu ciskały błyskawice.
- Przykro mi, ale ja też mam prawo, do odrobiny szczęścia w życiu. Powinnaś to zrozumieć, jesteś już w końcu dużą dziewczynką - moja twarz wyrażała przez chwilę lekki zawód, lecz szybko go ukryłam pod maską obojętności.
- W takim razie, skoro tak wybrałaś, uszanuję twoją decyzję.
Odwróciłam się powoli od nich. Skierowałam swoje kroki w stronę swojego pokoju.
Moje dotychczasowe życie legło w gruzach. Wierzyłam, że w sercu mojej matki, wciąż jest miejsce dla mnie, jednak najwidoczniej się myliłam. Głupia ja. Na co ja liczyłam?
Połykałam gorzkie łzy. To nie czas na rozklejanie się. Muszę działać, mam tylko jedno wyjście.
Weszłam szybko do swojego królestwa, po czym rzuciłam się na łóżko i wyciągnęłam telefon.
Wystukałam na klawiaturze ciąg liczb. To dziwne, że po tak długim upływie czasu, ciągle je pamiętam. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam na połączenie. Jeden, drugi, trzeci sygnał, wciąż nic. Może jednak coś pomyliłam?
- Halo? - cholera, nie ma już odwrotu.
- To ja. Musimy pogadać.
----------------------------------------------------------------------------
Cześć słonka!
Jak niektórzy już zauważyli, mamy nową okładkę opowiadania! Mam nadzieję, że podoba się Wam, tak bardzo, jak mi :D
Kolejna wspaniała wiadomość, mamy już ponad 100 wyświetleń!
Czekam na wasze opinie, propozycje co można zmienić, poprawić, głosy i komentarze.
Pozdrawiam cieplutko,
LadyDark
CZYTASZ
Dziękuję, Przepraszam, Żegnaj
Teen FictionZaciągam się kolejny raz Czuję jak moje płuca wypełnia dym Moje powieki powoli opadają Delektuję się tą chwilą Przed oczami przelatują mi nasze wspomnienia Krzyk Zapach twoich perfum Ból Ciepło twoich rąk, owiniętych wokół mojej talii Ł...