Rozdział 2

63 4 0
                                    

poniedziałek, 18 stycznia 2000
godzina 2:30 rano

-Co to było?! -powiedziałam zaniepokojonym głosem.

Obudził mnie dochodzący z kuchni głośny huk. Pomyślałam, że to ktoś z rodziny buszuje w kuchni, więc schowałam się pod kołdrę i próbowałam zasnąć.

Po około 5 minutach znowu ten sam huk. Zrobiło się to trochę dziwne. Chciałam zejść na dół, ale zabardzo się bałam. Założyłam kapcie i szybkim krokiem poszłam do rodziców żeby mnie uspokoili.

Po kilku minutach byłam już u rodziców w pokoju. Byłam zdziwiona ponieważ, moi rodzice spali. Zaniepokoiłam się jeszcze bardziej. Pobiegłam szybko do pokoju brata. Okazało się, że go też obudziły te dziwne hałasy. Był tak samo przestraszony jak ja.

Ja od początku chciałam pójść i obudzić rodziców, ale Marcel jak zwykle woli zgrywać bohatera. W końcu poszliśmy sami.

Ostrożnie schodziliśmy po schodach z latarkami w rękach. Serce mi biło jak szalone. Widziałam że Marcel też się boi, ale próbował to jak najbardziej zamaskować. Byliśmy już na dole, włączyliśmy wszystkie światła i jakie było nasze zdziwienie, jak nikogo nie było. Dokładnie sprawdziliśmy cały dół i nic. Szybko udaliśmy się na górę do swoich pokoi i jak najszybciej poszliśmy spać. Byłam padnięta, więc w nocy nic mnie już nie obudziło.

-Julka! Julka wstawaj! Wstawaj Julka, spóźnisz się do szkoły! -próbowała mnie obudzić mama.

Wstałam i popatrzyłam zaspanym wzrokiem a zegarek. Szybko się ubrałam, zjadłam śniadanie i wyszłam do szkoły. Chciałam tą nocną sytuację jak najszybciej omówić z Zuzią -moją najlepszą przyjaciółką.

Marcel z Olą wyszli w tym samym momencie co ja. Rodzice zaczynali pracę trochę później.

O 15:20 kończyłam lekcje. Rodzice kończyli pracę przed 17:00. Ola zawsze wracała z rodzicami, więc miałam kilka godzin spokoju dłużej. Marcel kończył tego dnia o 16:05. Wracałam pierwsza.

Bałam się, że znowu będzie coś dziwnego się działo, gdy będę sama. Zaprosiłam do siebie Zuzię. Z nią czułam się trochę bezpieczniej. Nic takiego się nie działo. Pooglądałyśmy telewizję i pograłyśmy w gry na telefonie. Czas nam szybko upłyną.

Najpierw wrócił Marcel, a potem rodzice i Ola. Zuzia zaczęła się zbierać do domu. Po wyjściu Zuzi chciałam porozmawiać z mamą o hałasach z nocy, ale pomyślałam że to mógł być wytwór naszych wyobraźni. Odpuściłam sobie.

Około 17:30 zjedliśmy wspólną obiado-kolację jak zawsze i poszliśmy odrabiać lekcje. Mama wypełniała jakieś papiery do pracy, a tata coś robił na komputerze. Około 19:00 zawsze leciały wiadomości więc zeszliśmy się na dół i wspólnie je oglądaliśmy. To była nasza taka tradycja. W telewizji więcej było o wywoływaniu duchów przez tabliczkę Ouija. Trochę kręcił mnie ten temat.

-Już nie mają co wymyślać. -powiedział tata. -teraz będą wszystkich straszyć jakimiś wymyślonymi zjawiskami.

-Dokładnie. -poparła tatę mama. -chcą tylko zarobić, bo takie tematy są najlepiej oglądane.

Już nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Napisałam do Zuzi o tym co się działo w wiadomościach, poszłam się umyć i wróciłam do pokoju.

Była już późno, ale na pewno nie po 00:00 i jakie było moje zdziwienie gdy zegar zatrzymał się o godzinie 3:03. Pomyślałam że mam zepsuty zegarek, ale zeszłam na dół i na dole też zegar się zatrzymał na tej samej godzinie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Chciałam jak najszybciej zasnąć.

Niewinna WycieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz