piątek, 29 stycznia 2000
godzina 7:08Zdziwiłam się. Dzisiaj nic mnie w nocy nie obudziło. Wstałam jak zwykle, ubrałam się i zeszłam na dół. Zauważyłam, że nikogo niema.
Zadzwoniłam do mamy. Była w pracy. Tata tak samo. Rodzeństwo w szkole, więc miałam całą wolną chatę dla siebie. Posiedziałam chwilę na telefonie, a po kilku minutach poszłam zrobić sobie kanapkę.
Momentalnie telewizor się włączył. Sam.
-to niemożliwe. -powiedziałam.
Nikogo nie było w domu, więc to napewno nie był ktoś. Nie wierzyłam w przypadki. Miałam ciarki na rękach. Podeszłam do telewizora i go wyłączyłam. Po chwili znowu się włączył.
-jak już chce być włączony to niech będzie. -pomyślalam.
Wzięłam się znowu do robienia śniadania. Po chwili wzięłam talerz z kanapkami i usiadłam do stołu. Nagle coś pociągnęło mnie za włosy. Obróciłam się, lecz nikogo tam nie było. Pomyślałam, że już z tego stresu zaczynam mieć halucynacje. Byłam bezbronna. Nie wiedziałam co zrobić. Jak mam się bić z duchem?
W spokoju zjadłam kanapkę i poszłam umyć ręce do łazienki. W lustrze zobaczyłam dwie rzeczy, które mnie zaniepokoiły. Jedną z nich było to, że miałam całe końcówki włosów we krwi. Nie wiem skąd wzięła się ta krew, ale było to mega dziwne.
Ta znacznie gorsza była taka, że zobaczyłam za sobą jakiegoś człowieka. Miał twarz całą we krwi. W jego oczach widziałam, że jest w niebezpieństwie i prosi o pomoc. Nagle ten ktoś złapał mnie za ramię. Przestraszyłam się. W jednym momencie się odwróciłam i zaniepokoiłam się jeszcze bardziej. Nikogo tam nie było. Jakby ten człowiek zniknął w powietrzu.
Gdy zobaczyłam że nikt za mną nie stoi, szybko się odwróciłam znowu do lustra i się w nim przyjrzałam, może znowu go zobaczę. Nic już tam nie było, ale gdy przypatrzyłam się jeszcze bardziej zobaczyłam na moim ramieniu krew. Odciśnięta była zakrwawiona dłoń.
Szybko zdjęłam koszulkę i schowałam ją do przezroczystej torebeczki. Zrobiłam zdjęcie moich zakrwawionych włosów i czym prędzej je umyłam.
Po kilku minutach usiadłam na kanapie, wzięłam telefon i zadzwoniłam do Zuzi. Rozmawiałam z nią kilkanaście minut, ale potem Zuzia musiała się rozłączyć, więc skończyłyśmy rozmowę.
Była około 12:40 gdy nagle rozległ się głośny dzwonek do drzwi. Delikatnie je otworzyłam. Za drzwiami nikogo nie było, jedynie na wycieraczce leżała paczka. Bałam się ją wziąć, lecz jednak byłam ciekawa co w niej jest. Ciekawość wzięła górę.
Wzięłam tajemniczą paczkę, zamknęłam drzwi i postawiłam pakunek na stole. Wzięłam nóż i zaczęłam rozcinać taśmę. Ta cała paczka to był brązowy karton z owinięta taśmą dookoła. Wreszcie mogłam otworzyć paczkę. Gdy zobaczyłam jej zawartość, zaniemówiłam.
W środku była koszulka. Moja koszulka. Ta sama koszulka, którą dzisiaj włożyłam do worka i położyłam na kanapie w salonie. Czy to możliwe, aby ktoś tu był?
Wyjęłam koszulkę z paczki i znalazłam obok niej liścik:
"Podoba ci się prezent?"
Zaniemówiłam, jednak ktoś tu był. Szybkim krokiem poszłam w stronę salonu i to wszystko okazało się prawdą. Na kanapie został tylko worek. Nagle ktoś mi szepnął do ucha:
"Zabawa dopiero się zaczyna".
*'*'*'*'*'*'*'*'*'*'*'*'*'*'*'*'*'*'*'*'*'*'*'*'*'
Napiszcie w komentarzu co chcielibyście, żeby się wydarzyło w następnym rozdziale
CZYTASZ
Niewinna Wycieczka
FantastiqueNa obrzeżach Wrocławia mieszkali państwo Nowakowscy. Rodzice Kasia i Paweł oraz trójka dzieci: Julka (14) Marcel (11) i Ola (7). Rodzina nie była bogata, ale też nie należała do najbiedniejszych. Byli przeciętni. Mieli piętrowy dom z ogrodem, który...