sobota, 30 stycznia 2000
godzina 6:07Nagle się obudziłam. Śniło mi się, że byłam w domu i chciałam zobaczyć co jest w tym pomieszczeniu co odkryli tamci ludzie i okazało się, że tam była piwnica. Ta sama piwnica, którą odkryli w moim domu.
Wchodząc do środka zobaczyłam dużą, starą skrzynię. Miała na sobie bardzo dużo pajęczyn. Już chciałam ją otwierać, ale nagle przed sobą zobaczyłam coś, co zmroziło mi krew.
Tam było pięć powieszonych ciał: dwa z przodu, dwa z tyłu i jedno po środku. Poznawałam te osoby. Mimo, że miały zakrwawione twarze, kojarzyłam skądś tych ludzi. Przypomniałam sobie. Przecież ci ludzie mieszkali przed nami w tym domu. W gazecie szczegółowo opisano ich wygląd. Z tyłu było ciało jakiejś kobiety i mężczyzny. Właśnie tego mężczyznę dwa dni temu widziałam w lustrze. Z samego przodu była dwójka dzieci; jedna dziewczynka w wieku Oli i obok niej- prawdopodobnie jej brat- w wieku Marcela. Na środku wisiało ciało dziewczyny. Ta dziewczyna była w moim wieku. Te ciała przypominały odzwierciedlenie naszej rodziny. Przestraszyłam się i właśnie wtedy się obudziłam. Do teraz myślę, czy to miało być jakieś ostrzeżenie żebyśmy się stąd wynosili?
-strasznie się kręciłaś w nocy. -przerwała mi rozmyślanie Zuzia.
-aż tak źle było? -zapytałam.
-żebyś wiedziała. Ubieraj się, zaraz śniadanie. -powiedziała krótko Zuzia.
Ubrałam się i czekałam z Zuzią na śniadanie. Po chwili mama Zuzi podała nam jajecznicę i tosty. Zjadłyśmy i pooglądałyśmy jeszcze trochę telewizję.
Było po 10:00 gdy zadzwonił do mnie tata, że po mnie jedzie. Szybko spakowałam swoje rzeczy, ubrałam kurtkę i buty i wyszłam. Wiedziałam, że jutro jadę na kolonię, więc tata pewnie chciał mnie zabrać na zakupy. Tak też było. Pojechaliśmy do supermarketu i do kilku sklepów odzieżowych. Potrzebowałam podstawowych elementów garderoby, jadąc w góry. Po zakupach wróciłam do domu. Chciałam jak najszybciej zobaczyć tą piwnicę.
Wysiadając z samochodu, pierwsze co zwróciło moją uwagę to ogromna ilość gapiów przyglądających się pracom służb. Podbiegłam do szopy, (z której już niewiele zostało) ale okazało się, że nie mogę tam wejść. Nie wiedziałam dlaczego. Chciałam porozmawiać z mamą, bo od taty niewiele się dowiedziałam. Mama mi też niewiele powiedziała. Dowiedziałam się tylko, że było tam dosyć spore pomieszczenie z ogromem starych mebli, wyglądające jak nasza piwnica. Dziwne było to, że mama nie wspomniała o ciałach powieszonych tam. Nie wyglądała też, jakby zobaczyła te ciała i udawała, że ich nie było. Chciałam za wszelką cenę dostać się do tamtego pomieszczenia.
Podchodząc do tej szopy, zauważyłam dużo policjantów badających już tamten teren. Byłam już prawie w szopie przy schodach, aż nagle ktoś złapał mnie za ramię. Był to policjant. Kolejny raz upomniał mnie, że nie mogę tam wejść, jednak ja nie uważałam się za przegraną. Wróciłam do domu i zastanawiałam się co mogę zrobić, aby tam wejść. Na myśl nasunął mi się jeden pomysł. Pomyślałam, że mogę podejść do jednego z policjantów i ściemnić, że muszę coś znaleźć. Chciałam zrealizować swój plan. Podeszłam do policjanta i pogadałam z nim trochę. Jest! Udało się! Mogłam wejść do środka.
Powoli zeszłam ze schodów i ku mojemu zdziwieniu wszystko wyglądało tak, jak w moim śnie. To było trochę dziwne. Gdy schodziłam ze schodów było najpierw małe pomieszczenie, w którym znajdowała się stara skrzynia. Następnie, przechodziło się przez specjalny otwór i było się w nieco większym pomieszczeniu. Tak jak w śnie. Było tam pięć, powieszonych za szyję ciał. Zachowywałam się tak, jakbym zobaczyła ducha. Za ciałami były drzwi, które najprawdopodobniej prowadziły do naszej piwnicy.
-dziwne, że ich wcześniej nie widziałam. -pomyślalałam.
Policjant, który cały czas za mną szedł dziwnie się na mnie patrzył.
-widzi pan to?! -wskazałam na ciała.
-nic tutaj nie ma, choć pójdziemy do domu. -powiedział spokojnym głosem.
Wychodząc jeszcze się odwróciłam. Spojrzałam na ciało tego mężczyzny. Był uśmiechnięty. Wyglądał, jakby chciał coś mi przekazać. Coś bardzo ważnego.
CZYTASZ
Niewinna Wycieczka
ParanormalNa obrzeżach Wrocławia mieszkali państwo Nowakowscy. Rodzice Kasia i Paweł oraz trójka dzieci: Julka (14) Marcel (11) i Ola (7). Rodzina nie była bogata, ale też nie należała do najbiedniejszych. Byli przeciętni. Mieli piętrowy dom z ogrodem, który...