wtorek, 26 stycznia 2000
godzina 4:06Znowu rozbolała mnie głowa. Grypa już dawno mi przeszła, więc to nie przez to, że źle się czułam. Myślę, że to, że się nie wysypiam i cały czas się stresuję jest główną przyczyną.
Na początku chciałam pójść i obudzić babcię, ale wolałabym, aby się wysypiała. Tyle dla mnie robi. Nie wiedziałam, gdzie trzyma leki, więc pójście do kuchni i ich szukanie totalnie nie wchodziło w grę. Zostałam w łóżku. Odblokowałam telefon i napisałam do Zuzi, że nie mogę spać.
Ku mojemu zdziwieniu, ona też ma problemy ze snem. Nie działo się u niej nic nadzwyczajnego, więc o co mogło chodzić. Wiedziałam, że muszę z nią szczerze porozmawiać. Byłam jej najlepszą przyjaciółką, powinnam wiedzieć o takich rzeczach.
Niestety dom mojej babci był oddalony od mojej szkoły o około 70 kilometrów, więc uczyłam się w domu. Nie chciałam rozmawiać z Zuzią przez telefon o jej problemach.
Przez kilkanaście minut rozmyślałam, co mam zrobić. Nagle mnie zmuliło i zasnęłam.
środa, 27 stycznia 2000
godzina 8:46Obudziłam się nad ranem. Strasznie bolał mnie brzuch. Spojrzałam która godzina. Była 8:46. Babcia już nie spała i robiła nam śniadanie. Poszłam do kuchni i poprosiłam ją o coś przeciwbólowego. Dała mi leki i usiadłyśmy do śniadania. Ja nie byłam za specjalnie głodna, ale żeby nie robić babci przykrości zjadłam trochę.
Rozmawiałam kilka minut z babcią i powiedziała mi, że moja rodzina wychodzi dzisiaj ze szpitala. Przez wydarzenia spowodowane w ostatnim czasie, nic nie potrafiło mi sprawić radości. Nic mnie nie cieszyło. Nie wiedziałam co się dzieje, czemu się tak zachowuję. Chodziłam zmęczona i obolała.
Po śniadaniu ubrałam się, obejrzałam telewizję i nagle ktoś zapukał do drzwi babci domu. To byli policjanci. Nie wiedziałam czego mogli chcieć. Powiedzieli, że w moim domu dzieje się coś dziwnego i że powinniśmy się stamtąd wyprowadzić.
-ale jak wyprowadzić? -powiedziałam lekko rozzłoszczonym głosem.
-pobyt w tamtym miejscu nie jest zalecany dla państwa. -odpowiedział.
Po tych słowach policjanci porzegnali się i wyszli. Nie wiedziałam co zrobić. Moja rodzina była w szpitalu. Każą nam się wyprowadzić, a do tego moje samopoczucie nie było w najlepszym stanie.
Było po 17:00 gdy moi rodzice podjechali pod dom mojej babci i chcieli zabrać mnie do domu. Wzięłam wszystkie rzeczy od babci, porzegnałam się z nią i wsiadłam do auta. Po około godzinie byłam na miejscu. Dom wyglądał straszniej niż kiedykolwiek. Gdy weszłam zobaczyłam, że na ścianach są porozwieszane krzyże, które miały nas ochronić od złych demonów.
Umyłam się, zjadłam kolację i poszłam się położyć. Porozmawiałam jeszcze z Zuzią przez telefon i zasnęłam.
czwartek, 28 stycznia 2000
godzina 3:00Obudził mnie straszny ból gardła. Dziwnie się czułam. Widziałam wszystko jakby przez mgłę. Odruchowo sięgnęłam ręką na stolik nocny, gdzie zawsze stała awaryjna szklanka wody. Tym razem zapomniałam sobie jej przygotować. Nie rozmyślając za długo czy powinnam zejść na dół, sięgnęłam po telefon, włączyłam latarkę i poszłam.
Byłam już na dole i nagle usłyszałam hałasy dobiegające z piwnicy. Pomyślałam, że to wszystko jest w mojej głowie. Nie reagowałam. Sięgnęłam po szklankę i zaczęłam nalewać se wodę. Nagle coś zbiło moją szklankę. Kawałki szkła były wszędzie i trochę mnie pokaleczyły.
Pomyślałam, że to przez mocny podmuch wiatru, więc podeszłam do okna i je zamknęłam. Gdy wracałam odruchowo spojrzałam na ścianę, krzyże wszędzie były odwrócone do góry nogami. Oznaczało to, że w domu jest jakiś demon. Chciałam wybiec z salonu, jednak coś mnie zatrzymało. Upadłam. To coś zaczęło ciągnąć mnie za nogi do piwnicy. Do tej strasznej piwnicy.
CZYTASZ
Niewinna Wycieczka
ParanormalNa obrzeżach Wrocławia mieszkali państwo Nowakowscy. Rodzice Kasia i Paweł oraz trójka dzieci: Julka (14) Marcel (11) i Ola (7). Rodzina nie była bogata, ale też nie należała do najbiedniejszych. Byli przeciętni. Mieli piętrowy dom z ogrodem, który...