wtorek, 19 stycznia 2000
godzina 8:43Dzisiaj zostałam w domu ponieważ, dopadła mnie grypa. Od kilku tygodni się gorzej czuję, ale myślałam że to zwykłe przeziębienie, ale dzisiaj strasznie rozbolała mnie głowa.
Próbuję nie myśleć o sytuacjach z poprzednich dni, jednak ten temat nie daje mi spokoju. Szybko wstałam, ubrałam się, zjadłam śniadanie i zadzwoniłam do Zuzi bo czułam się trochę samotna.
-hej Zuzia.
-hej Julka, jak się czujesz?
-teraz trochę lepiej, wzięłam leki, leżę pod kocem i oglądam telewizję, a ty?
-ja dzisiaj też nie poszłam do szkoły. Wczoraj miałam gorączkę i strasznie mnie boli głowa. Mama pozwoliła mi zostać w domu.
-świetnie się składa. Jakoś nie mogę przestać myśleć o tych akcjach z ostatnich dni. Ten temat nie daje mi spokoju.
-mam tak samo. Nigdy się nie spotkałam z czymś podobnym. Może powiedziałbyś mamie o twoich obawach? Razem jakoś łatwiej by było wam to wszystko ogarnąć.
-nie. Wolę nie. Chcę najpierw sama rozwiązać tą sprawę. Dobra ja na razie kończę. Do usłyszenia później, papa.
-koniecznie się potem odezwij. Pa.
Wzięłam kolejną dawkę leków i usnęłam jak dziecko. Spałam dobre 30 minut aż nagle obudził mnie dobiegający z łazienki huk, jakby coś się stłukło. Wiedziałam że żadna osoba nic tam nie stłukła, bo nikogo nie było w domu. To jeszcze bardziej mnie przestraszyło. Z jednej strony chciałam sprawdzić co się tam dzieje, a z drugiej mega się bałam.
Po kilku minutach wstałam i poszłam sprawdzić, co się tam dzieje. Łazienka była totalnie zdemolowana, jakby przeszło przez nią jakieś tornado. Weszłam dalej sprawdzić z grubsza czy coś cenniejszego nie zostało zbite i nagle zatrzasnęły się za mną drzwi. Zrobiło mi się gorąco.
Na pewno to nie był przeciąg, bo wszystkie okna były zamknięte. Drzwi były tak zatrzaśnięte, że nie dało się ich otworzyć. Coś było nie tak. W pośpiechu zadzwoniłam do mamy. Było po 13:00, więc rodzice nie przyszliby zbyt szybko. Marcel kończył dzisiaj późno, bo miał dodatkowy angielski po szkole. Nie mogłam siedzieć jeszcze cztery godziny w łazience bez jedzenia i picia.
Okazało się, że mama postara się być jak najszybciej. Uspokoiło mnie
Minęło około. 30 min odkąd weszłam do łazienki. Nagle usłyszałam, jakby ktoś chodził po domu i wchodził na schody. Słychać było charakterystyczne skrzypienie starych schodów, jednak problem w tym, że nasze schody były niedawno wymieniane i nie miały prawa tak szybko skrzypieć. Żaden człowiek nie mógł wejść do domu bo nie słychać było przekręcania klucza i otwierania drzwi. Teoretycznie ktoś by musiał przejść przez ścianę, ale praktycznie było to niemożliwe.
Moje myśli coraz bardziej mnie dobijały. Zastanawiałam się kiedy moja mama wróci.
Była około 15:20, gdy usłyszałam przekręcanie klucza w zamku.
-Mamo! Mamo! -krzyczałam.
-słońce! Gdzie jesteś? -odpowiedziała mama.
-w łazience! Umieram ze strachu! Szybko chodź! -powiedziałam rozpłakana.
W końcu mama otworzyła drzwi. Łazienka była totalnie zdemolowana.
-dziecko drogie co tu się stało?!
-jak dobrze, że już jesteś! Zaraz ci wszystko opowiem.
-nie chodzi mi o łazienkę, bo to najmniejszy w tej chwili problem.
Wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że salon, kuchnia i nasze pokoje na górze wyglądają tak, jakby miał miejsce tu jakiś churagan. Bałam się jeszcze bardziej niż przedtem. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-a jednak mieszka tu coś jeszcze oprócz nas. -powiedziałam.
CZYTASZ
Niewinna Wycieczka
ParanormalNa obrzeżach Wrocławia mieszkali państwo Nowakowscy. Rodzice Kasia i Paweł oraz trójka dzieci: Julka (14) Marcel (11) i Ola (7). Rodzina nie była bogata, ale też nie należała do najbiedniejszych. Byli przeciętni. Mieli piętrowy dom z ogrodem, który...