Rozdział 11

41 4 0
                                    

*kontynuacja*

piątek, 29 stycznia 2000
godzina 14:50

Strasznie się przestraszyłam. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Na początku myślałam, że coś mi się wydaje. Tyle tego wszystkiego było, że miałam prawo mieć halucynacje, ale gdy się obróciłam zobaczyłam na stoliku kawowym liścik:

"Nikt ci nie uwierzy"

-czyli te wszystkie zdarzenia są prawdziwe. -pomyślalałam.

Nie wiedziałam co sądzić o paczce z koszulką, o tamtej osobie w lustrze i o tym liściku. Wydawało mi się to jeszcze dziwniejsze. Napisałam do mamy i poinformowałam ją o tym co się właśnie stało. Obiecała przyjechać jak najszybciej. Żeby czuć się mniej samotnie, zadzwoniłam do Zuzi.

-halo? Julka?

-cześć Zuzia! Jak dobrze cię słyszeć.

-coś się stało?

-to co się w tym domu dzieje to jest jakaś masakra. Wyobrażasz sobie, że dzisiaj jak przyglądałam się w lustrze zobaczyłam za mną jakiegoś człowieka, potem dostałam paczkę ze swoją własną koszulką, którą chwilę wcześniej włożyłam do worka jako dowód, ktoś mi szeptał jakieś brednie o ucha a chwilę po tym dostałam liścik z dziwnym napisem.

-ostatnio rozmawiałam z tobą o tym psychologu. Zastanowiłaś się nad wizytą?

-Zuzia. Ja też myślałam, że mam zwidy z tego wszystkiego. Ale gdybym miała zwidy bym chyba nie wymyśliła se listu z napisem "nikt ci nie uwierzy". Przyznaj, że to było trochę dziwne.

-dobra przyznaję. W twoim domu dzieje się coś dziwnego, ale zastanawiałaś się kiedyś czemu twój dom wygląda jak z horroru i czemu nie masz sąsiadów?

-nie, nigdy się nie zastanawiałam nad tym. Masz rację, jest to trochę dziwne. Narazie muszę kończyć, zadzwonię do ciebie za pół godziny.

Rozłączyłam się, wyjęłam wszystkie gazety z półek i szafek, usiadłam na kanapie i zaczęłam je przeglądać. Niektóre gazety były naprawdę stare, miały co najmniej kilka lub kilkanaście lat.

Po długich poszukiwaniach w końcu trafiłam na jakiś trop. Były to gazety z 1974 roku. Dużo wtedy działo się w tamtych czasach. Co prawda było tam trochę wiadomości o naszym domu ale zaintrygowało mnie coś jeszcze bardziej. Napisane tam było, że dawno temu stały tam też inne domy, ale podobno zostały zburzone. Nie chciałam jakoś bardzo zagłębiać się w temat innych domów, w końcu chciałam sprawdzić mój dom. W gazecie pisali, że nasz dom to jakieś nawiedzone miejsce, którego najlepiej unikać. Pisali o różnych zakamarkach i ukryciach w mieszkaniu. Co dziwne, nie napisali o tej strasznej piwnicy. Czyżby jej nie odkryli? A może nie chcieli o niej pisać? Cóż.

Postanowiłam narazie nie mówić mamie o tym, co przeczytałam w gazecie, wolałam powiedzieć jej to później. Jest już wystarczająco zamartwiona. Zdążyłam posprzątać gazety i nagle do domu weszła mama. Widziałam po jej oczach, że ma już tego wszystkiego dość. Kilka minut po mamie przyszedł tata z Olą i Marcelem. Wszyscy się ogarnęliśmy i usiedliśmy do obiadu.

-słuchajcie. -powiedział tata. -dużo ostatnio się nieprzyjemnych rzeczy wydarzyło, chciałbym abyśmy wszyscy odpoczęli, więc co myślicie o wyjściu gdzieś dziś wieczorem?

-świetny pomysł! -powiedział radosnym głosem Marcel.

-tak! Tak! -powiedziała Ola.

Mama była w innym świecie, jakby była nieobecna. Nigdy się tak nie zachowywała, więc zdziwiło mnie to.

-co sądzicie o kręglach lub kinie? -zaproponował tata.

-w kinie ostatnio byłam z Zuzią, więc może kręgle? -powiedziałam.

-dobra. W takim razie kręgle. -odparł tata.

Gdy zjedliśmy obiad, pooglądaliśmy chwilę telewizję. Mama dalej była taka zamulona. Tata nas poprosił, żebyśmy poszli na górę bo najwidoczniej chciał porozmawiać z mamą. Poszliśmy na górę, każdy do swojego pokoju. Ja wzięłam telefon i zadzwoniłam do Zuzi.

Zuzia zaproponowała mi, abym przyszła do niej na noc. Chciała ze mną omówić te dzisiejsze wydarzenia. Umówiłam się z nią na 20:00 u niej.

Wieczorem wyszliśmy z domu i pojechaliśmy na kręgle. Spędziliśmy tam półtorej godziny. Wracając do domu poprosiłam rodziców, aby podwieźli mnie do Zuzi. Rzeczy na noc spakowałam wcześniej, więc wyciągnęłam tylko torbę z bagażnika i poszłam. Gdy do niej przyszłam dowiedziałam się, że w wiadomościach był nasz dom.

Posiedziałyśmy kilkanaście minut na telefonach i akurat zaczęły lecieć powtórki wiadomości, więc wspólnie je oglądałyśmy. Faktycznie, był tam nasz dom. Mówili, że piorun trafił w szopę, która była za domem.

Gdy przyjechały służby, aby sprzątnąć kawałki drewna odkryli jakieś tajemmicze przejście. Do teraz się zastanawiam, czy trafienie tego proruna w tą szopę to rzeczywiście był przypadek.

Niewinna WycieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz