Ostatnie dni wakacji...

28 3 6
                                    

Był już dwudziesty dziewiąty sierpnia. Razem z Derekiem nie schodziliśmy na dół – mój pokój był jedynym miejscem, które tak szybko się nie nagrzewa od letniego słońca oraz dało się tu oddychać w miarę wilgotnym powietrzem.

Siedziałam na łóżku z laptopem na kolanach i sprawdzałam swoja pocztę szkolną. Natomiast mój przyjaciel wpatrywał się w ekran swojego telefonu. Dostałam wiadomość od dyrektora Nick'a Fury'ego. Ze zmarszczonym czołem otworzyłam maila i po przeczytaniu pierwszej linijki, odłożyłam laptopa i skoczyłam na środek pokoju. Odstawiłam swój taniec szczęścia i z uśmiechem od ucha do ucha ponownie usiadłam na łóżku. Derek patrzył na mnie skonsternowany. Znał mnie zbyt dobrze, więc nie uznał mnie za wariatkę.

– Co się stało? – zapytał, siadając obok mnie.

Podałam mu laptopa z otwartą wiadomością.

– Będę główną prowadzącą na inauguracji roku szkolnego. – rzekłam podekscytowana, gdy czytał list.

– A wiesz z kim będziesz prowadzić?

Pokręciłam przecząco głową.

– Sama zobacz. – podsunął mi pod nos laptopa i zaznaczył myszką jedno nazwisko. Moje szczęście w jednej chwili pękło jak bańka mydlana. Mina mi zrzedła.

– To chyba jakiś żart. – mruknęłam pod nosem. Podniosłam wzrok na chłopak. – Bo to musi być żart, prawda?

W prowadzeniu uroczystości miał mi towarzyszyć największy dupek, kretyn i idiota w całej szkole. Mój arcywróg, jakby to określił wujek. Osoba ta uprzykrza mi życie szkolne już od dobrych ośmiu lat i nadal nie pamięta mojego imienia – Andrew Lovelace. Samą swoją obecnością potrafił doprowadzić mnie do szewskiej pasji.

– Może dzięki temu zapamięta twoje imię? – zaśmiał się Derek.

Uderzyłam go lekko otwartą dłonią w tył głowy.

– Kretyn. – rzuciłam.

Oparłam łokcie na kolanach, a podbródek na dłoniach, wpatrywałam się pustym wzrokiem w dywan przede mną. Przecież ja go rozniosę na tej scenie. Albo odwrotnie.

– Ej. – Derek objął mnie ramieniem i przytulił. – Może nie będzie tak źle?

Spojrzałam na niego kątem oka.

– Ty w to wierzysz?

– Nie. – odrzekł szczerze.

– No właśnie. – skwitowałam gorzko.

– Ale głowa do góry. – pocieszał mnie. – To tylko parę godzin. Jeśli wytrzymałaś z nim aż osiem lat, to tym bardziej wytrzymasz parę godzin.

Westchnęłam pod nosem.

– Może masz rację. – wymamrotałam.

Dostałam wiadomość na telefon. Wyswobodziłam się z uścisku przyjaciela i wzięłam telefon do ręki.

Jak minęła podróż? (: Przepraszam, że dopiero teraz, ale miałem trochę rzeczy na głowie, a potem był mecz ligowy.

Była to wiadomość od Maksa Drabika. Jeśli mam być szczera, niepotrzebne mi były jego przeprosiny – na razie nic specjalnego nas nie łączyło, a w dodatku każdy ma tak, że absorbują go inne sprawy, przez co zapomina o rzeczywistości i upływie czasu. Z lekkim uśmiechem na ustach odpisałam mu.

– Kto to? – zapytał niby od niechcenia Derek.

– Zazdrosny? – rzuciłam z lekką ironią w głosie.

Don't understimate meWhere stories live. Discover now