Strzelanie to nie takie proste zajęcie

15 2 0
                                    

Po dwóch godzinach męczarni, jakimi były dla mnie zajęcia z języka niemieckiego, musieliśmy udać się do piwnicy pod salą treningową na lekcję praktyczną z broni palnej. Zajęcia prowadził nie kto inny jak sam Frank Castle, znany jako brutalny mściciel o pseudonimie Punisher.

W damskiej szatni przebrałam się w wygodniejszy strój, jakim były legginsy, top i bluza z herbem szkoły. Gdy weszłam na salę, wszyscy stali przed ścianą z bronią. Po drugiej stronie znajdowały się miejsca strzelnicze. Podeszłam do swojej grupki znajomych, która stała trochę z boku od reszty uczniów.

– Czy tylko ja jestem dziś tak permanentnie zmęczony? – Peter potarł powieki. Pod oczami miał sine wory.

– Stary, nie wiem, do której dziewczyny wychodzisz w nocy, ale musi ci dać nieźle popalić. – zażartował Derek. Zaśmiałyśmy się, kiedy Peter zbladł na twarzy.

– Watson! – podszedł do nas nie kto inny, jak Lovelace.

– Andrew. – obróciłam się na pięcie, by spojrzeć mu w oczy. – Wiesz, że po nazwisku to po pysku? – zapytałam z udawanym uśmiechem.

– Właśnie chciałem ci to zaproponować. – w jego oczach widziałam kpinę. – Pojedynek na następnych zajęciach?

– Po co czekać? – zrobiłam krok do przodu i odchyliłam trochę głowę; był dobre dwadzieścia centymetrów wyższy. – Mogę nawet w tej chwili walnąć cię w nos. Oczywiście na twoje życzenie.

– W to nie wątpię. – warknął rudzielec. – Ale poczekajmy może na sparring u Matt'a i Danny'ego. To jak?

– Wchodzę w to. – syknęłam.

Chętnie korzystałam z każdej okazji, by mu dokopać. Czułam z tego największą satysfakcję.

– Dobra, Watson i Lovelace, do grupy! – zawołał Castle. Nawet nie zauważyłam, kiedy wchodził. Mój błąd. – To już ostatni rok. Dlatego też będziecie sami wybierać broń i z niej strzelać, bo jesteście już wystarczająco duzi. – dodał z sarkazmem. – Ja będę wam podpowiadał lub też pomagał. Polecam wybierać najmniej ulubioną broń. Do dzieła!

Cała grupa krzyknęła z radości i rzuciliśmy się wszyscy do broni. Punisher mimo iż był wojskowym, nie należał do osób rygorystycznych. Dawał nam dużą swobodę w działaniu, oczywiście w granicach zdrowego rozsądku, co nam wszystkim bardzo odpowiadało.

Dorwałam się do Colta M1911. Zawsze przy wystrzale odrzucało mnie odrobinę do tyłu i nie wiedziałam, co takiego robię źle. Podeszłam do jednego z wielu boksów, nałożyłam nauszniki i okulary. Załadowałam magazynek i odbezpieczyłam broń. Stanęłam na rozstawionych nogach. Napięłam mięśnie brzucha nad którymi pracowałam intensywnie przez ostatni miesiąc na siłowni, i przytrzymując prawą dłoń w nadgarstku, pociągnęłam parędziesiąt razy za spust.

Za każdym razem trafiałam w sam środek tarczy.

Don't understimate meWhere stories live. Discover now