Siedziałam na łóżku po turecku, już umyta. Dopiero co skończyłam rozmowę z tatą, Sherlockiem i panią Hudson. Nawet Molly tam była razem z Lestrade'm. Tęskniłam za całokształtem Baker Street – trochę wyglądało to z boku jak jeden wielki wariatków, ale wbrew pozorom wszystko było poukładane. Tęskniłam nawet za tymi „niespodziankami" w lodówce.
Tessa wyszła z łazienki, wycierając ręcznikiem mokre włosy.
– Ty nawet nie wiesz, jak ci zazdroszczę, że nie musisz chodzić na zajęcia z Natashą. – westchnęła żałośnie.
Uśmiechnęłam się kącikiem ust.
– Uwierz, mam takie same zajęcia na Baker Street w wakacje, dwadzieścia cztery godziny na dobę siedem dni w tygodniu. – powiedziałam.
– Jak sądzisz, co jest lepsze: zajęcia z Romanow czy z Holmesem? – usiadła na łóżku i zaczęła szperać w szufladzie w stoliczku w poszukiwaniu kremu do rąk.
Wzruszyłam ramionami.
– Nie mnie to oceniać. – odparłam, rzucając jej swój kosmetyk. – Ale czuję, że wolałabyś mieć zajęcia z moim wujkiem.
Uśmiechnęła się przymilnie, gdy wcierała specyfik w skórę dłoni.
– Jak ty mnie dobrze znasz. – rozłożyła mokry ręcznik na najbliższym krześle. – Chodźmy już spać, jestem padnięta.
– To już nie chcesz rozmawiać z Matt'em? – zażartowałam.
– Jeśli chcesz porozmawiać z tym Polakiem, to powiedz, to założę opaskę na oczy i słuchawki. – odparła. W jej zmęczonych oczach iskrzyły się drobne iskierki rozbawienia.
– Jest po ostrym treningu. – odparłam, podłączając telefon do ładowarki.
Było to kłamstwo. Tak naprawdę to nie wiem, co tego dnia robił Maks. Nie odzywał się od dwóch dni. Patrząc się na rozwój jego kariery wcale bym się nie zdziwiła, gdyby o mnie zapomniał. Nie byłam jakoś specjalnie ważna w jego życiu, ani on tym bardziej w moim.
– Oj, nieładnie tak kłamać. – powiedziała Tess, zanim zgasiłam górne światło. – Co jest?
– Nic nie jest. – odpowiedziałam. – A teraz dobrej nocy. – wyłączyłam włącznik, przez co zrobiło się ciemno w pokoju i musiałam wracać po omacku do swojego łóżka.
– Jak nie chcesz nic powiedzieć, to nie. – obruszyła się dziewczyna i usłyszałam, jak sprężyny ugięły się pod ciężarem jej ciała, gdy obracała się plecami do mnie.
***
Przez sen usłyszałam chrobot otwieranego zamka w oknie, a następnie zimny wiatr owionął moją twarz, rozbudzając mnie trochę. Rozchyliłam odrobinę powieki, by spojrzeć na sylwetkę intruza. W świetle księżyca widziałam dobrze zbudowane ciało średniego wzrostu mężczyzny. Jego białe włosy odbijały srebrną poświatę księżyca.
– Geralt? – wychrypiałam nieprzytomnie.
– Ciszej. – wyszeptał gniewnie. – Bo wszystkich wybudzisz, dziewczyno.
– Zamknij okno, bo panuje ziąb. – warknęłam nadal ochryple, podciągając kołdrę bardziej na twarz. Rozbudziło mnie jego najście i jego uwaga. – I co ty tu w ogóle robisz? Wiesz, że to nieprzyzwoite tak wchodzić do dziewczęcego pokoju? I to do tego bez zaproszenia? – dodałam ostro.
– Wstawaj, nie mam czasu do stracenia. – podszedł do mojego łóżka, nie robiąc najmniejszego hałasu. Jego kocie oczy świeciły nieludzko w ciemności. – I wy w ogóle nie interesujecie mnie w tym sensie. – odniosłam wrażenie, że w jego głosie mieszała się pogarda i obrzydzenie na samą myśl.
YOU ARE READING
Don't understimate me
Fiksi PenggemarProjekt, który pokazuje, że wyobraźnia nie zna granic. Co tu można znaleźć? *Marvel *"Sherlock" - serial *żużel (głównie Maciej Janowski, Maksym Drabik, Tai Woffinden) *skoki narciarskie *"Criminal Minds"