Rozdział 7

1.4K 132 33
                                    

~Magnus~
Nastolatek obudził się około ósmej, czyli jak na wolny od szkoły dzień - wcześniej o kilka godzin. Chciał po prostu szybciej dostać się do Lightwood'a. A że się wyspał, to postanowił działać.

Po porannej toalecie zszedł na dół, nie zaglądając nawet do salonu. Co go ojciec obchodził? Ale w kuchni już musiały zawitać jego cztery litery, gdyż brzuch skręcił się nieprzyjemnie z braku pożywienia. Magnus nie był zadowolony z tego uczucia. Bardzo. Nie miał ochoty jeść i nie chciał się do tego zmuszać. Nie dość, że nie umiał się ciąć jak te wszystkie dziewczyny, to jeszcze jak te wszystkie dziewczyny nie umiał się głodzić. Nawet już nie chodziło o zwrócenie na siebie uwagi, bo i tak wiedział, że nikt tego nie zrobi. Sam na to nie pozwoli.

Mimo sprzeciwu swojej woli, a z próśb żołądka - wszedł do kuchni. Szybko wyciągnął z lodówki ser, masło i podszedł do chlebaka po kromkę chleba lub bułkę. To wystarczy.

Jednak gdy już zaczął pospiesznie jeść kanapkę, z myślą, że wyjdzie z domu niezauważony, do kuchni wszedł jego ojciec. Nie wyglądał jak żul. Nie śmierdział, był elegancko ubrany i dobrze uczesany. Jak widać ma swoje sposoby na kaca. Magnus wpatrywał się w niego dłuższą chwilę, jedząc swoje śniadanie i nie widząc powodu do zaczęcia rozmowy. Jednak Asmodeus zrobił to za niego.

- Chcesz poznać moją nową partnerkę?

- Nie.

- Dlaczego? - spytał niezadowolony mężczyzna.

- Mam to w dupie.

- Może trochę szacunku? - prychnął oburzony.

- Mhm - Magnus oderwał się od kanapki i przejrzał ojca badawczym spojrzeniem. - Od kiedy interesuje cię to, jak się wyrażam?

- A od kilku dni, odkąd poznałem pewną kobitę. Jak się tu wprowadzi, sama zajmie się twoim wychowaniem - uśmiechnął się dumnie.

Magnus miał ochotę się roześmiać. Nie dość, że ojciec ma go w dupie, to jakaś baba będzie go uczyła manier? Już on przedstawi jej swoje "maniery".

- Mhm - mruknął rozbawiony nastolatek. Już potrafił śmiać się z własnego nieszczęścia. - Idę do kolegów - dodał, gdy przełknął już ostatni kęs kanapki.

- Ja idę na randkę. Nie wiem, czy dziś wrócę.

- A rób co chcesz - rzucił na odchodne i wyszedł z domu.

Sam nie wiedział, czy był dumny z tego powodu, jak potraktował ojca. Zrobił dokładnie to samo, co on względem niego, ale czy było warto? Jednak Magnus nie chciał o tym myśleć. Do niczego sensownego by go to nie doprowadziło.

***
- Co z nim zrobisz? - spytał Raphael, kiedy podawał małą torebeczkę z białym proszkiem Magnusowi.

- Przeleciałbym go, ale chyba wolałbym, żeby był świadomy naszego pierwszego razu - zaśmiał się Bane, chowając narkotyk do kieszeni swojej kurtki.

- Zmusisz go tego? Dobrowolnie nie weźmie koki - oznajmił czarnowłosy, jakoś nie specjalnie popierający pomysł przyjaciela.

- Z fajkiem mi się udało to i z tym też. Nie wierzysz we mnie? - uśmiechnął się półgębkiem.

- Porównujesz papierosa do narkotyku? Mądrze. Ja na twoim miejscu staczał bym go powoli.

- Będę robił, co będę chciał, Raphael'u - Magnus przejechał palcem po szczęce niezadowolonego nastolatka. - Pozdrów Ragnorka.

***
~Alec~
- To gdzie idziesz? - spytał Robert swoją żonę, kiedy cała rodzina siedziała przy stole po skończonym śniadaniu. Oboje rodziców szykowało się do pracy.

𝕀 𝕎𝕚𝕝𝕝 ℝ𝕦𝕚𝕟 𝕐𝕠𝕦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz